Sąd Najwyższy zajął się roszczeniami dyrektora generalnego jednej ze spółek, który przez lata dostawał wysokie nagrody. Procedura była taka, że za dobre wyniki sprzedaży był co pół roku nagradzany kwotą w wysokości 50 tys zł. Nagroda nie była nigdzie uregulowana. Wypłata była zawsze zatwierdzana własnoręcznym podpisem dwóch członków zarządu.
Tak też było w 2012 r., tym razem prezes zgodził się na wypłatę, ale jego zastępca odmówił podpisu pod nagrodą. Gdy na początku 2013 r. umowa o pracę z dyrektorem generalnym została rozwiązana, złożył on pozew do sądu o wypłatę tego świadczenia. Stwierdził bowiem, że było ono obliczane jak premie regulaminowe przyznawane poszczególnym pracownikom. Były dyrektor stwierdził ponadto, że do wypłaty wystarczyła zgoda jednego członka zarządu, a odmowa drugiego nie powinna wstrzymać tej wypłaty.
Sądy pracy obu instancji odmówiły byłemu dyrektorowi tej wypłaty, gdyż nie miał on prawa jej żądać. To świadczenie należało bowiem uznać za nagrodę uznaniową, o której wypłacie każdorazowo decydowali dwaj członkowie zarządu spółki. To, że wcześniej nagrody były wypłacane dyrektorowi regularnie, nie ma większego znaczenia. Tym bardziej że zasady przyznawania tego świadczenia nie zostały nigdzie szczegółowo uregulowane, tak jak premie przysługujące pracownikom. Dyrektor był poza tym członkiem wyższej kadry kierowniczej, nie miały do niego zastosowania przepisy przewidujące premie dla szeregowych pracowników.
Dyrektor złożył więc skargę kasacyjną do SN, w której dowodził, że to świadczenie należy traktować jak premię, której wypłaty można żądać przed sądem, a brak zgody drugiego członka zarządu na wypłatę nie miał znaczenia.
Sąd Najwyższy w wyroku z 13 stycznia 2016 r. odmówił byłemu dyrektorowi prawa do tego świadczenia. Potwierdził bowiem, że jako członek wyższej kadry kierowniczej nie miał prawa do premii. A przyznanie mu nagrody wymagało zgody dwóch członków zarządu, której nie uzyskał.
sygnatura akt: II PK 301/14