W zeszłym roku ponad 86 tys. pracowników nie dostało pieniędzy na czas. Tak wynika z danych Państwowej Inspekcji Pracy za 2009 r. Kwota zaległości przekroczyła 140 mln zł, a chodzi jedynie o te wykryte.

– Niestety, tendencje z zeszłego roku się utrzymują – mówi Tadeusz J. Zając, główny inspektor pracy. – Wynika to głównie z trudnej sytuacji finansowej przedsiębiorstw związanej z kryzysem gospodarczym. Zdarza się jednak także, że przedsiębiorcy kredytują swoją działalność kosztem pracowników, wstrzymując im wypłatę pensji.

Znacznie wzrosła też w zeszłym roku liczba zgłoszonych nieprawidłowości przy zwolnieniach. Często pracownicy informowali o tym wyłącznie PIP, nie składając nawet odwołań do sądu. Zdaniem głównego inspektora pracy świadczy to o ogromnym zaufaniu, jakim cieszy się inspekcja. Dzięki szybkim interwencjom inspektorów wszystkie wymagające tego sprawy zostały przesłane z pozwami do sądów.

W zeszłym roku PIP przeprowadziła łącznie 88 tys. kontroli. Choć przybyło naruszeń praw pracowniczych, nie zwiększyła się liczba mandatów nakładanych na przedsiębiorców. Inspektorzy, zamiast karać, częściej decydowali się na pouczenia i środki wychowawcze.

Wynika to z nowej taktyki przyjętej przez inspekcję: najważniejsze staje się zapobieganie naruszeniom w przyszłości. Okazuje się bowiem, że najczęściej przedsiębiorcy łamią prawa pracowników nieświadomie, np. nieprawidłowo naliczają wynagrodzenia za nadgodziny. Jeśli naruszenia są niewielkie, inspektorzy wskazują prawidłowe rozwiązania i rezygnują z nałożenia mandatu.

[wyimek]Prokuratorzy zbyt często umarzają sprawy związane z naruszaniem przez firmy prawa pracy[/wyimek]

Są jednak przedsiębiorstwa, które notorycznie i świadomie łamią prawa pracowników. Problemem okazuje się zbyt pobłażliwe traktowanie takich przypadków przez prokuraturę. Jeśli PIP złoży zawiadomienie o uporczywym łamaniu praw pracowniczych, które w myśl [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=C87304D07ED07D3547470616DFB61CF4?id=74999]kodeksu karnego[/link] jest zagrożone karą nawet do dwóch lat więzienia, postępowanie często kończy się umorzeniem ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu.

Dlatego główny inspektor pracy postuluje, by przedsiębiorstwa notorycznie łamiące prawa pracowników były skuteczniej karane.

– Niepłacenie wynagrodzeń w terminie to bardzo poważny problem społeczny – uważa Tadeusz J. Zając. – Dlatego podejmiemy w najbliższym czasie rozmowy z prokuraturą, jak zacieśnić współpracę i piętnować notoryczne naruszanie praw pracowników. Nasze pomysły legislacyjne trafią także niedługo do Komisji Trójstronnej.

Zanim zmienią się przepisy, inspekcja stawia na szkolenia przedsiębiorców i promocję dobrych praktyk. Jest bowiem wiele firm, które mimo trudnej sytuacji ekonomicznej terminowo wypłacają wynagrodzenia. Na ich przykładzie PIP chce pokazać, że jest to możliwe.