Biznesowa rodzina spółek może występować jako jeden podatnik. Taki jest w największym skrócie sens istnienia podatkowych grup kapitałowych (PGK). Według danych Ministerstwa Finansów, w 2011 r. istniały 22 takie grupy (nowsze dane nie są dostępne). To dużo więcej niż np. w 2007 r., gdy było ich zaledwie 13.

Rozwiązanie to wybrały niektóre czołowe koncerny na polskim rynku, m.in. PZU i Telekomunikacja Polska. Ale mimo korzyści biznesowych grupy dużych spółek niechętnie je tworzą.

Taka integracja może jednak zaoszczędzić kłopotów i biurokracji ze względu na nowe przepisy o cenach transferowych. Przypomnijmy, że chodzi o transakcje między podmiotami powiązanymi. Fiskus przygląda im się szczególnie uważnie, podejrzewając firmy – często nie bez racji – o przerzucanie dochodów dla uniknięcia podatku dochodowego.

– Obowiązujące od 18 lipca rozporządzenie ministra finansów daje kontrolerom skarbowym więcej narzędzi do kwestionowania cen w takich transakcjach – ostrzega Piotr Wiewiórka, doradca podatkowy z firmy PwC. Wyjaśnia, że w obrębie PGK takie transakcje fiskusa nie interesują, a można przy tym uniknąć rozbudowanych biurokratycznych obowiązków związanych z ich dokumentowaniem.

Kapitał, dochód i brak zaległości

Jednak nie wszystkim musi odpowiadać taka metoda ucieczki przez wścibstwem urzędników. Ustawa o CIT wymaga, by średni kapitał spółek wchodzących w skład PGK wynosił co najmniej 1 mln zł. Ponadto, aby grupę utworzyć, nie można zalegać z podatkami. I jest jeszcze warunek czasem trudny do spełnienia w okresie kryzysu: grupa ma osiągać co najmniej 3-proc. dochodowość.

– Z założenia taka grupa jest rozwiązaniem tylko dla dużych grup podmiotów, a przy tym rentownych – przyznaje Piotr Wiewiórka. Dodaje jednak, że zwiększone zainteresowanie fiskusa sprawami cen transferowych przemawia za tym, by takie grupy tworzyć.

Innym powodem małego zainteresowania PGK jest – o czym mówi się mniej oficjalnie – odpowiedzialność kierownictwa spółki dominującej. Gdy grupy nie ma, odpowiada ono tylko za swoją spółkę.

Nie ma grup dla VAT

Są i inne powody niechęci do zakładania grup. Przedstawiciele niektórych mówią, że pełny komfort korzystania z tej instytucji nastąpiłby, gdyby polskie prawo pozwalało na tworzenie ich także do celów VAT (unijna dyrektywa pozwala). Wówczas transakcje wewnątrz grupy byłyby fiskusowi obojętne nie tylko z punktu widzenia CIT, ale i VAT. Jak jednak się dowiedziała „Rz" w Ministerstwie Finansów, na razie takie rozwiązanie nie będzie wprowadzone. „Doprowadziłoby to do powstania niemożliwych do zaakceptowania w obecnej sytuacji ekonomicznej Polski skutków budżetowych w VAT" – napisało biuro prasowe MF.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.rochowicz@rp.pl

Anna Kacprowska-Paluszek, dyrektor Biura Polityki Podatkowej w PZU

Nasza podatkowa grupa kapitałowa przynosi sporo oszczędności administracyjnych i nie tylko. Składamy jedną deklarację CIT zamiast dziewięciu. W spółkach z grupy wprowadziliśmy jednolite zasady polityki podatkowej, głównie co do amortyzacji, ale także dla różnych wydatków. Podstawową zaletą jest jednak uniknięcie formalności związanych z transakcjami między podmiotami powiązanymi. Od ustawodawcy można by oczekiwać wprowadzenia grup podatkowych do celów VAT. Wtedy znikłyby kłopoty w branżach takich jak nasza. Tu podstawowa działalność jest wprawdzie zwolniona z podatku, ale pojawia się ona w wypadku różnych innych usług, które spółki z grupy świadczą między sobą. Istnieje ryzyko, że jeśli ich ceny będą odbiegały od rynkowych, to władze skarbowe mogą zakwestionować ich wartość i nałożyć podatek.