Terminy umowne w transakcjach handlowych nie powinny przekraczać 60 dni, a gdy dłużnikiem są organy publiczne – nawet 30 dni. Taką zasadę zamierza wprowadzić rząd. Wczoraj Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych.

Jak podkreśla Ministerstwo Gospodarki, zaległości w transakcjach handlowych są coraz większym problemem polskiej gospodarki. Przeciętne opóźnienie w zapłacie należności przez kontrahentów będących przedsiębiorcami wynosiło 36,22 dni, a przez organy publiczne – 27,44 dni.

Nowelizacja różnicuje maksymalne terminy zapłaty w zależności od tego, kto jest dłużnikiem. Organy publiczne mają bowiem bardziej przewidywalne i trwałe źródła dochodów. Dlatego za dostarczone towary lub wykonaną usługę będą musiały zapłacić w ciągu 30 dni. Będzie możliwość wydłużenia tego terminu, gdy chodzi o złożoną transakcję, np. skomplikowane umowy o roboty budowlane wymagające sukcesywnego wykonywania przez kilku podwykonawców.

Wyjątek od zasady zapłaty w ciągu 30 dni jest przewidziany dla jednostek publicznych udzielających świadczeń zdrowotnych. Dla nich będzie to 60 dni.

Przedsiębiorcy co do zasady będą musieli zapłacić rachunek czy fakturę w ciągu 60 dni. Oczywiście możliwe będzie odstąpienie od tej reguły. Same strony będą mogły bowiem ustalić dłuższy termin, ale pod warunkiem, że nie będzie to rażąco nieuczciwe wobec wierzyciela.

W projekcie przewidziany jest także mechanizm pozwalający wierzycielowi na domaganie się kosztów dochodzenia zaległości. Ma to być stała rekompensata o równowartości 40 euro. Będzie ona naliczana od momentu, w którym wymagalne staną się odsetki za opóźnienie w płatnościach, bez odrębnego wezwania.

Projektowane przepisy mają nie obejmować konsumentów. Będą natomiast wiązać przedsiębiorców z państw członkowskich Unii Europejskiej, państw członkowskich Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA) – stron umowy o Europejskim Obszarze Gospodarczym lub Konfederacji Szwajcarskiej.

etap legislacyjny: skierowany do Sejmu