Duzi odbiorcy zwykle obciążają nimi kontrahentów po zakończeniu roku. Wynikają one z umów dostawy i najczęściej są uzależnione od ogólnej kwoty, na którą opiewały zamówienia w całym roku.

Nowych rozwiązań, które weszły w życie 1 stycznia 2008 r., nie jest dużo. Niektóre jednak mogą przysporzyć kłopotów podatnikom.

Do końca ubiegłego roku odbiorca faktury mógł odliczyć VAT, nie zastanawiając się, czy jego kontrahent słusznie go naliczył. Jeśli tylko należność była zapłacona, miał do tego prawo. 1 stycznia 2008 r. ustawodawca zmienił tę wygodną dla podatników zasadę. Zgodnie z nowym brzmieniem art. 88 ust. 3a pkt 2 ustawy o VAT nie są podstawą do obniżenia podatku należnego faktury dokumentujące transakcje niepodlegające opodatkowaniu.

Firmy będą więc musiały skończyć z wystawianiem faktur z VAT nawet wówczas, gdy mają wątpliwości, czy sprzedaż powinna być nim opodatkowana. Do końca ubiegłego roku dzięki takiemu postępowaniu rozliczenia podatkowe zarówno sprzedawcy, jak i kupującego nie mogły być zakwestionowane. Jednocześnie, gdy nabywcy przysługiwało prawo do odliczenia, nikt na tym nie tracił. Często korzystano z tego rozwiązania, np. gdy następowało zbycie przedsiębiorstwa. Co to zasady nie podlega ono VAT, jednak definicja zbycia jest nieprecyzyjna. Ewentualna kontrola mogła więc uznać, że umowa dotyczyła wybranych składników majątku i powinna być opodatkowana. Dotychczas bezpieczniej było więc od razu opodatkować taką transakcję. Od 1 stycznia już się to nie uda, bo jeśli kontrola uzna, że przedmiotem umowy było przedsiębiorstwo, zakwestionuje odliczenie dokonane przez nabywcę.

Nowy rok oznacza zmiany dla wielu przedsiębiorców, którzy dotychczas rozliczali się zryczałtowanym podatkiem dochodowym uzależnionym od wielkości przychodów. Nawet jeśli ich obroty nie wzrosły, może się okazać, że będą musieli przejść na ogólne zasady rozliczania PIT i rozpocząć prowadzenie księgi przychodów i rozchodów. To skutek obniżenia limitu przychodów, powyżej którego tracą prawo rozliczania się z fiskusem w sposób uproszczony. Wynosił on 250 tys. euro, teraz jest to tylko 150 tys. euro.

W 2008 r. ryczałt będzie mógł opłacać tylko przedsiębiorca, którego przychody w 2007 r. wyłącznie z działalności prowadzonej samodzielnie nie przekroczyły 565 tys. 200 zł. Rok wcześniej było to 995 tys. 875 zł, czyli niemal dwukrotnie więcej. Gdy działalność prowadzona była wyłącznie w formie spółki, w tych granicach będzie musiała się zmieścić suma przychodów wszystkich wspólników.

Podatnicy mają więc jeszcze trzy tygodnie, aby sprawdzić, czy nadal mogą rozliczać się w formie ryczałtu.

A jeśli nie, to czy opłaca im się wybrać podatek liniowy. W tym roku ostateczny termin wyboru formy opodatkowania to 21 stycznia (co do zasady jest to 20 stycznia, ale termin ten przypada w niedzielę).

Osoby, które go przegapią – np. błędnie przypuszczając, że nadal mogą rozliczać się w sposób zryczałtowany – będą musiały rozliczać się według skali podatkowej. A to może się dla nich okazać nieprzyjemną i kosztowną niespodzianką.

Od 1 stycznia przedsiębiorcy muszą bardzo dokładnie analizować otrzymywane faktury. Obecnie, jeśli sprzedawca błędnie naliczył VAT od transakcji, która nie podlega opodatkowaniu, to podatnik, który taką fakturę otrzymał, nie ma prawa do odliczenia. Nawet jeśli zapłacił cenę, w której zawarty jest podatek. Takie są skutki wejścia w życie nowelizacji ustawy o VAT. Uważać muszą przede wszystkim dostawcy supermarketów i sieci handlowych. Zwykle na początku roku są oni obciążani premiami pieniężnymi, które zależą od wartości zakupów dokonanych przez odbiorcę ich towarów. Dotychczas najczęściej były dokumentowane fakturami. W ubiegłym roku wykształciła się linia orzecznictwa, zgodnie z którą udzielenie premii pieniężnej nie może być uznane za usługę opodatkowaną VAT. Jeszcze w grudniu taka faktura, jeśli została zapłacona, dawała prawo do odliczenia VAT. Od 1 stycznia już nie. Dlatego firma, która otrzyma fakturę za premię pieniężną, nie powinna jej płacić, ale zażądać od kontrahenta wystawienia noty księgowej bez obciążania premii VAT.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: k.pilat@rp.pl