Do wierzytelności powstałych w 2012 r., których nieściągalność została uprawdopodobniona w 2013 r., stosuje się nowe przepisy. Nie uwzględniają one sytuacji firm, które miały prawo oczekiwać, że trudna sytuacja ich kontrahentów nie odbije się na ich kieszeni.

– Regulacje przejściowe zaskoczyły nowym warunkiem dokonania korekty podatników, którzy skorzystanie z ulgi na złe długi planowali od dawna – mówi Artur Gawiński, doradca podatkowy, partner w kancelarii Galt.

Potwierdzeniem jest interpretacja dyrektora Izby Skarbowej w Łodzi.

Urząd idzie na rękę

Po wygraniu przetargu  i podpisaniu umowy przedsiębiorca zaczął remont lokalu. Wtedy zaczęły się kłopoty finansowe kontrahenta. Podatnik po konsultacji z naczelnikiem urzędu skarbowego wystawił fakturę na całość należ- ności (108 tys. zł brutto) z terminem płatności do 24 sierpnia. Był przekonany, że po 180 dniach skorzysta z ulgi na złe długi. Polega ona na skorygowaniu VAT z wystawionej faktury. Podatek zapłacony przez firmę, która nie dostała płatności, jest jej zwracany, a zobowiązanie do zapłaty VAT przechodzi na dłużnika.

Wszystko wskazywało na to, że po 180 dniach od upływu terminu płatności – co do końca ubiegłego roku było jednym z warunków skorzystania z ulgi – podatnik będzie mógł dokonać korekty. Po tym czasie nieściągalność wierzytelności byłaby uprawdopodobniona.

Naczelnik US rozłożył zobowiązanie przedsiębiorcy na raty. Podatek miał być wpłacany w częściach po 500 zł miesięcznie aż do miesiąca korekty, kiedy wymagalna była wysoka rata. Według planu firma mogłaby wtedy dokonać korekty i ostatecznie nie zapłacić VAT obciążającego wynagrodzenie, którego nie otrzymała.

Tymczasem 1 stycznia 2013 r. weszła w życie ustawa o redukcji niektórych obciążeń administracyjnych w gospodarce. – Jedną z modyfikacji było dodanie nowego warunku korekty VAT od nieściągalnych wierzytelności. Od początku roku dłużnik nie może być w trakcie postępowania upadłościowego lub likwidacji na dzień poprzedzający dzień dokonywania korekty VAT przez wierzyciela – wyjaśnia Gawiński.

Pułapka na firmy

Kontrahent po 150 dniach od upływu terminu płatności (nowa ustawa skróciła o 30 dni czas oczekiwania) był już w upadłości. Podatnik wiedział o jego trudnej sytuacji, ale z jego punktu widzenia nie zagrażało to planowanej korekcie. O zmianie przepisów nie mógł też wiedzieć naczelnik US. W czasie wystawiania faktury przepisy mówiły o tym, że kontrahent nie może być w trakcie postępowania upadłościowego lub likwidacji w momencie wykonania usługi – i ten warunek był spełniony. Przejściowe regulacje wskazują wprost, że jeśli wierzytelność powstała w czasie obowiązywania starych przepisów, a uprawdopodobnienie jej nieściągalności nastąpiło pod rządami nowych, stosuje się te po zmianie.

IS uznała, że trzeba stosować nowe zasady – postępowanie likwidacyjne lub upadłościowe kontrahenta wyklucza możliwość korekty.

– Organ nie miał wyjścia, kwestionowanie jasnych przepisów ustawy to nie jego rola – ocenia ekspert. – Problem leży w samej ustawie.  Uważam, że to klasyczny przykład działania prawa wstecz i pogwałcenia nabytych praw podatnika – przecież spełnił wszystkie warunki korekty według starych przepisów, a jedynie czekał na upływ 180 dni. Należy mieć nadzieję, że sądy tak potraktują przepisy przejściowe – mówi.

Ekspert zwraca uwagę na skutek ustawy o redukcji niektórych ciężarów. – Zleceniobiorca nie otrzymał należności, ale fiskus i tak nakaże mu płacenie VAT z faktury. Z drugiej strony zleceniodawca nie zapłacił, więc musi skorygować swoją deklarację i też zapłaci VAT, mimo że jest w upadłości. Brak skutecznej korekty wierzyciela nie ma znaczenia – wyjaśnia i ocenia, że fiskus ma spore szanse ściągnięcia podatku. – W kolejności zaspokajania roszczeń fiskus wyprzedza nawet pracowników upadłej firmy, gdyż będzie to bieżące zobowiązanie podatkowe, za które syndyk jest odpowiedzialny osobiście – tłumaczy.

numer interpretacji IPTPP1/443-340 /13-4/MG