Nie otrzymuje bowiem nieodpłatnego świadczenia od swojego kontrahenta i nie ma obowiązku wykazywać przychodu.

Tak wynika z wyroku [b]Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy z 5 października 2009 r. (I SA/Bd 298/09)[/b].

Uchylił on decyzję fiskusa, który wymierzył podatek przedsiębiorcy niepłacącemu regularnie swoich zobowiązań wobec klientów.

[srodtytul]Dysponujesz cudzymi pieniędzmi...[/srodtytul]

Zdaniem kontrolerów z urzędu uchylanie się od płatności spowodowało, że firma mogła nieodpłatnie dysponować pieniędzmi, które należały się dostawcom. Był to jej sposób na finansowanie działalności gospodarczej.

Nie musiała bowiem korzystać z kredytów bankowych i ponosić kosztów odsetek. Tak więc zgodnie z art. 14 ust. 2 pkt 8 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=80474]ustawy o PIT[/link] uzyskała nieodpłatne świadczenie i powinna wykazać z tego tytułu przychód. Jego wartość to koszt uzyskania takiego kapitału na rynku finansowym.

Aby go obliczyć, organy podatkowe odwołały się do oprocentowania kredytów obrotowych udzielanych przez bank, z którego usług korzystała firma.

[srodtytul]... ale nie jest to świadczenie[/srodtytul]

Sąd stanął jednak po stronie podatnika. Podkreślił, że nie ma podstaw prawnych, aby pojęciem nieodpłatnego świadczenia obejmować każdą korzyść ekonomiczną. Nie można zaakceptować stano-wiska, że jest przychodem wszystko to, co nie zostało z tego pojęcia wyłączone. Zwlekanie z zapłatą nie oznacza, że dłużnik otrzymał świadczenie. W przeciwnym razie każde nieterminowe regulowanie zobowiązań (np. za telefon, czynsz) podlegałoby opodatkowaniu.

WSA przypomniał, że nieodpłatne świadczenie musi być wynikiem działania innego podmiotu. Nie można przyjąć fikcji, że dłużnik je otrzymuje, ponieważ wierzyciel nie dochodzi swoich roszczeń. Dłużnik uzyska przychód dopiero wtedy, gdy zobowiązanie się przedawni.

Reasumując, sąd uznał, że opóźnienie w regulowaniu zobowiązań wobec kontrahentów nie stanowi podstawy do wyliczenia wartości nieodpłatnych świadczeń.

[srodtytul]Danina po przedawnieniu[/srodtytul]

Podobnie było w sprawie rozpatrywanej przez [b]Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 16 kwietnia 2003 r. (I SA/Wr 2969/00)[/b].

Sąd nie zaakceptował stanowiska fiskusa, że wskutek opóźnienia w zapłacie należności spółka otrzymała nieodpłatne świadczenie.

Byłoby to możliwe tylko wtedy, gdyby inny podmiot spełnił to świadczenie. Nie jest tak, jeśli dłużnik spóźnia się z zapłatą. Ewentualna korzyść, jaką osiągnie, będzie bowiem wynikać nie z otrzymania świadczenia spełnianego przez wierzyciela, ale z samego zachowania dłużnika polegającego na powstrzymaniu się z zapłatą.

Należy przy tym pamiętać, że jeśli dłużnik w ogóle nie spełni świadczenia, a wierzyciel przez zaniechanie dochodzenia go na drodze prawnej doprowadzi do przedawnienia, dłużnik osiągnie przychód. Podstawą jego określenia nie jest jednak przepis o nieodpłatnych świadczeniach, ale art. 12 ust. 1 pkt 3 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=3EC0892953EAF58605FEE453B6E7CBF6?id=115893]ustawy o CIT[/link]. Mówi on, że przychodem jest wartość przedawnionych zobowiązań.

[srodtytul]Trzeba przekazać[/srodtytul]

Jak czytamy w orzeczeniu: „Z tego, że dłużnik nie wywiązuje się ze swojego zobowiązania, nie można wyciągnąć wniosku, iż fakt ten stanowi równocześnie nieodpłatne świadczenie wierzyciela na rzecz dłużnika”. Za świadczenie wierzyciela wobec dłużnika nie można bowiem uznać bierności polegającej na zaniechaniu domagania się zapłaty na drodze prawnej.

Aby mówić o jego otrzymaniu, świadczeniodawca musi wyrazić pozytywną wolę świadczenia, tzn., że chce je przekazać. Przeciwny pogląd prowadziłby do wniosku, że każde nieterminowe regulowanie zobowiązania podlega opodatkowaniu jako nieodpłatne świadczenie wierzyciela na rzecz dłużnika.

Reasumując, „brak jest podstaw do opodatkowania – jako nieodpłatnych świadczeń – wszystkich nieterminowo regulowanych zobowiązań podmiotów gospodarczych, uznając, że wierzyciele świadczą je nieodpłatnie na rzecz swoich dłużników, chyba że organ podatkowy wykazałby, iż strony celowo tak układały swoje stosunki umowne, aby ominąć przepisy prawa”.

[b]Takie stanowisko zostało też przedstawione w wyroku NSA z 12 maja 1999 r. (I SA/Wr 115/98).[/b]

[ramka][b]Orzecznictwo nie jest jednolite [/b]

Przedsiębiorcy, którzy nie płacą w terminie swoim kontrahentom, nie mogą jednak mieć stuprocentowej pewności, że wygrają w sądzie spór z fiskusem o nieodpłatne świadczenia.

Spójrzmy na [b]wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 4 kwietnia 2007 r. (II FSK 491/06)[/b].

Sąd uznał, że dłużnik uzyskuje ewidentną korzyść, jeśli nie spłaca swoich zobowiązań, przeznaczając „zaoszczędzone” w ten sposób pieniądze na własne inwestycje, i nie ponosi żadnych konsekwencji takiego działania (ponieważ wierzyciel nie domaga się spłaty odsetek za zwłokę).

Korzysta bowiem nieodpłatnie z cudzego kapitału, dysponując określoną kwotą pieniężną bez potrzeby zaciągnięcia oprocentowanego kredytu.

Jak czytamy w wyroku:

„otrzymanie nieodpłatnego świadczenia, o którym mowa w art. 12 ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT, może polegać nie tylko na faktycznym przekazaniu podatnikowi pieniędzy do korzystania, ale także na rezygnacji, choćby czasowej, z domagania się należnych środków finansowych i na wyrażeniu zgody, aby inny podmiot, choćby czasowo, z nich korzystał”.

Sąd podkreślił też, że „strona umowy niewywiązująca się z zapłaty za usługę otrzymuje nieodpłatne świadczenie w rozumieniu ustawy o CIT, jeśli druga strona nie dochodzi zapłaty należności. Taki stan bezczynności należy uznać za dorozumiane zawarcie umowy zwolnienia z długu”.[/ramka]