Obecnie przedsiębiorcy muszą płacić podatek od przychodu należnego. Czyli także wtedy, gdy nie dostali zapłaty od kontrahenta. Wystarczy, że wykonają usługę albo sprzedadzą towar. Ma się to zmienić za sprawą kasowego PIT, a więc wprowadzenia zasady, że przedsiębiorca zapłaci podatek dopiero, gdy dostanie pieniądze od kontrahenta.
Pod koniec kwietnia Ministerstwo Finansów opublikowało projekt przepisów. Eksperci nie ukrywają jednak rozczarowania. - Idea jest szczytna, bo kasowy PIT ma pomóc firmom, którym nie płacą kontrahenci. Ale proponowane przez rząd przepisy są bardzo skomplikowane i przyniosą dużo nowych obowiązków. Obawiam się, że chętnych do kasowych rozliczeń będzie niewielu, jeśli w ogóle — mówi "Rzeczpospolitej" Sylwia Rzepka, ekspert Stowarzyszenia Księgowych w Polsce i współwłaścicielka biura rachunkowego Rzepka. - Jak przedsiębiorcy zobaczą, ile ich czeka biurokracji, to szybko im się kasowego PIT odechce – dodaje Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w inFakt.
Każdą fakturę trzeba będzie sprawdzić z rachunkiem bankowym
Ekspert zwraca uwagę, że przedsiębiorcy będą musieli monitorować, ile czasu upłynęło od wystawienia faktury. Nowe przepisy nakładają zresztą obowiązek prowadzenia osobnej ewidencji takich faktur. Na dodatek trzeba rozdzielać przychody ze sprzedaży na rzecz firm i osób fizycznych (te drugie są bowiem z metody kasowej wyłączone, podobnie jak transakcje z podmiotami powiązanymi).
- Wychodzi więc na to, że każdą fakturę, zarówno przychodową, jak i kosztową, trzeba będzie sprawdzić z rachunkiem bankowym – mówi Sylwia Rzepka. Jak zauważa, większość małych przedsiębiorców (a do takich jest skierowany kasowy PIT) korzysta z usług biur rachunkowych. – Teraz klienci zasadniczo nie przynoszą wyciągów bankowych. Biura księgują przychody i koszty na podstawie faktur. Przy kasowym PIT przedsiębiorcy będą musieli robić zestawienia płatności. I to z dokładnym opisem, często bowiem z przelewu nie wynika, do jakiej jest faktury, zwłaszcza przy tzw. szybkich płatnościach. Każdy błąd może skutkować powstaniem zaległości podatkowej – przestrzega ekspertka.
- Potrzebne będą rejestry płatności, na bieżąco weryfikowane i porównywane z fakturami. Dla firm na księdze przychodów i rozchodów oraz ryczałtowców to nowość. I oczywiście dodatkowa praca. Tym bardziej, że firmy rozliczają przecież transakcje w różny sposób, mniejsze gotówką, niektóre przez kompensaty – wskazuje Sylwia Rzepka.
Nowa metoda ma wejść w życie od 1 stycznia 2025 roku.
Czytaj więcej
Kasowa metoda rozliczeń skomplikuje życie przedsiębiorcom i księgowym. A na dodatek i tak nie uchroni przed podatkiem.
Czytaj więcej
Nowa metoda rozliczeń jest skomplikowana i ma wiele ograniczeń. Może nie być chętnych.