Potwierdzają to interpretacje podatkowe, które na łamach „Rzeczpospolitej” opisuje Przemysław Wojtasik.

Jedną z nich otrzymał przedsiębiorca, który zamierza kupić rower elektryczny. Ma on kosztować do 10 tys. zł. Chciałby rozliczyć go w kosztach podatkowych, bowiem jak argumentuje, rower pozwoli mu wygodnie poruszać się po mieście oraz łatwo docierać do miejsc zleceń i na spotkania z klientami. Zwrócił uwagę, że jednoślad jest tańszy niż samochód, a co więcej, dzięki niemu zaoszczędzi czas spędzany w korkach.

Skarbówka nie miała nic przeciwko. W interpretacji nr 0115-KDIT3.4011.425.2024.2.KP stwierdzono, iż jeżeli podstawowym celem i sposobem korzystania z roweru elektrycznego jest wykorzystanie w działalności gospodarczej, to wydatek poniesiony na jego zakup można zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów prowadzonej działalności gospodarczej.

Okazuje się, że urzędnicy akceptują również rozliczenie droższego roweru. Pozytywną interpretację (interpretacja nr 0112-KDIL2-2.4011.898.2020.1.AA) otrzymał informatyk, który chciał kupić rower elektryczny za 15 tys. zł. Użył podobnych argumentów: to szybszy środek transportu, łatwiej na nim ominąć miejskie korki, jest tańszy w eksploatacji, nie zanieczyszcza powietrza, nie hałasuje.

Fiskus zgodził się na rozliczenie. Zwrócił jedynie uwagę, że rzeczy powyżej 10 tys. zł trzeba wpisać do ewidencji środków trwałych. A następnie amortyzować. Podatkowym kosztem będą więc odpisy amortyzacyjne. Jak przypomina Przemysław Wojtasik, firmy rozpoczynające działalność, a także tzw. mali podatnicy, mogą rozliczyć koszty za jednym zamachem, korzystając z tzw. jednorazowej amortyzacji.

Czytaj więcej

Biznesmen na rowerze? Fiskusa to nie dziwi. I pozwala na rozliczenie w kosztach