Przeniesienie na pracowników nielimitowanej odpowiedzialności za towary to powszechne zjawisko w branży handlowej. Jednak takie umowy nie zawsze chronią kieszeń pracodawcy, szczególnie gdy manko powstało w sklepie samoobsługowym czy hurtowni, do której dostęp ma wiele osób. Pracownikom łatwo wtedy oddalić od siebie roszczenia pracodawcy.
Przekonała się o tym niedawno kierowniczka jednego ze sklepów spożywczych w Łodzi. Gdy zawierała umowę o pracę na swoim stanowisku, pracodawca przedstawił jej do podpisania umowę o odpowiedzialności za mienie powierzone. Wraz z innymi kierownikami miała ponosić pełną i bezwarunkową odpowiedzialność za straty w prowadzonym przez nią sklepie. Po roku pracy przeprowadzono inwentaryzację, która wykazała ogromne ubytki w towarach. Po tym gdy manko zostało podzielone między kierowników, pracownicy przypadło do zapłaty z własnej kieszeni ponad 32 tys. zł. Gdy pracodawca zaczął potrącać te należności z jej wynagrodzenia, kobieta złożyła wypowiedzenie i odwołała się do sądu.