Tuż przed Wigilią Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przygotowało projekt nowelizacji kodeksu pracy, ważny dla wszystkich firm i zatrudnionych na etatach. Nowela przewiduje zasadniczą zmianę w zasadach zawierania umów o pracę. Pracodawcy nie będą już mogli czekać do końca pierwszego dnia pracy z podpisaniem umowy. Będą musieli zrobić to przed rozpoczęciem zatrudnienia.

– Realizujemy nasz postulat z poprzedniej kadencji – mówi Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. – Chcemy w ten sposób przeciwdziałać tzw. syndromowi pierwszej dniówki. To najprostszy sposób, aby przeciwdziałać tym nadużyciom. Chcemy też ułatwić inspektorom pracy prowadzenie kontroli – dodaje.

Proponowana zmiana to także postulat Państwowej Inspekcji Pracy zgłaszany już od kilku lat. Inspektorom, szczególnie kontrolującym place budowy, bardzo często zdarza się trafiać na całe ekipy, które nie wiadomo dlaczego są właśnie pierwszy dzień w pracy, choć budowa trwa już kilka ładnych miesięcy. Zatrudnieni nie są najczęściej zainteresowani zeznawaniem przeciwko pracodawcy i wolą pracować bez umowy, aby tylko mieć źródło utrzymania. Udowodnienie, że zatrudnienie trwa już od dawna, było możliwe tylko po wykazaniu, że pracownicy są np. dowożeni od kilku miesięcy każdego dnia na plac budowy albo że pracodawca zapewnia im noclegi.

Ministerstwo powołuje się w projekcie na dane GUS, który oszacował liczbę zatrudnionych w szarej strefie na prawie 380 tys. osób. Dzięki tej zmianie choćby część z nich zostanie zatrudniona zgodnie z prawem.

Zdaniem przedsiębiorców taka zmiana nic jednak nie da. Z pewnością nie spowoduje zmniejszenia szarej strefy. W czasie kontroli inspektora pracy może się bowiem okazać, że dana osoba nie ma umowy na piśmie, bo zawarła ustną umowę-zlecenie. A prawo cywilne nie przewiduje w tym żadnych ograniczeń.

Etap legislacyjny: konsultacje społeczne