Prawo restrukturyzacyjne, które wejdzie w życie 1 stycznia 2016 r, ale już dziś warto, by firmy przygotowały się do nowych reguł – ma umożliwić zadłużonym przedsiębiorcom uniknięcia upadłości w wyniku postępowania restrukturyzacyjnego. Za postępowaniami upadłościowymi ciągnie się niechlubna statystyka wskazująca, iż prowadzą one najczęściej do likwidacji zadłużonego przedsiębiorstwa. Dlatego też zgodnie z nową ustawą zostaną w przeważającej części zastąpione postępowaniami restrukturyzacyjnymi.

Lepsze od upadłości

Trudno się nie zgodzić z tezą, że restrukturyzacja przedsiębiorstwa jest lepsza od jego upadłości. Wszelkie rozwiązania umożliwiające uratowanie zadłużonego przedsiębiorcy oraz umożliwienie mu rozwoju są z natury rzeczy korzystniejsze dla dłużnika i wierzycieli aniżeli procesy likwidacyjne.

Po lekturze ustawy pojawia się jednak pytanie, czy prawo restrukturyzacyjne na pewno ułatwi prowadzenie procesów naprawczych.

Fundamentem każdej restrukturyzacji jest porozumienie dłużnika z wierzycielami. Na bazie takiego porozumienia dłużnikowi zapewniony jest kredyt zaufania i często także środki do realizacji programu naprawczego. Jednak brak komfortu po stronie wierzycieli dotyczącego bezpieczeństwa środków pożyczonych dłużnikowi ogranicza dłużnikowi dostęp do finansowania.

Konsekwencją ograniczenia dostępności finansowania jest zwykle, w najlepszym przypadku, ograniczenie skali działalności dłużnika. Takie ograniczenie skali działalności może prowadzić do poważnych perturbacji finansowych. Może też prowadzić do upadłości, w sytuacji gdy przedsiębiorca nie ma możliwości zmniejszenia kosztów w stopniu odpowiadającym zmniejszeniu przychodów.

W skali makroekonomicznej ograniczenie dostępności kredytu dla przedsiębiorców skutkować może bezpośrednio zwiększeniem skali niepowodzeń gospodarczych. Jak podkreślają autorzy opublikowanej przez Ministerstwo Gospodarki „Polityki nowej szansy": „odsetek niepowodzeń może wzrosnąć ze względu na zmniejszenie się zakresu oferty kredytowej, wzrastające koszty kredytu dla podmiotów zagrożonych niewypłacalnością i niewypłacalnych, kiedy też trudniejsze staje się odzyskanie długu od kontrahenta".

Można mieć istotne wątpliwości, czy przepisy prawa restrukturyzacyjnego przyczyniają się do stabilizacji czy też do destabilizacji relacji dłużnika i jego wierzycieli.

Nowe przepisy wprowadzają domniemanie, że dłużnik jest niewypłacalny, posiadając trzymiesięczne zaległości płatnicze wobec kontrahentów. Zaostrzają one także odpowiedzialność zarządu niewypłacalnego dłużnika, jeżeli uchybi on terminowi wniesienia o ochronę przed wierzycielami. W wielu branżach istnienie zatorów płatniczych przekraczających trzy miesiące jest po prostu faktem. Powstaje więc pytanie, czy nowe przepisy spowodują zlikwidowanie takich zatorów, czy też zmuszą borykających się z nimi przedsiębiorców do szukania ochrony sądowej.

Co na to banki

Przyjąć należy, że nowe prawo spowodować może zwiększenie się liczby przedsiębiorców szukających ochrony sądowej i wszczynających postępowania restrukturyzacyjne. Jaki to może mieć wpływ na postawy wierzycieli finansowych, w tym banków i firm leasingowych?

Prawo restrukturyzacyjne wprowadza bardzo niekorzystne uregulowania dla wierzycieli finansowych, którzy przed otwarciem postępowania restrukturyzacyjnego nie wypowiedzieli finansowania. W razie otwarcia postępowania restrukturyzacyjnego wierzyciele ci muszą co do zasady kontynuować udostępnianie środków dłużnikowi, nawet gdy zalega on ze starymi płatnościami. Dodatkowo w związku z dokonywanym w ramach postępowania spisem wierzytelności niewymagalne wierzytelności wierzycieli finansowych są traktowane gorzej aniżeli wierzytelności pozostałych wierzycieli. Są one pomniejszane o odsetki ustawowe.

Brak w ustawie także mechanizmów motywujących wierzycieli do zapewnienia restrukturyzowanemu dłużnikowi nowego finansowania. Nie wprowadzono rozwiązań zapewniających możliwość skutecznego uprzywilejowania wierzytelności podmiotów gotowych do zapewnienia finansowania programu naprawczego. Przepisy często idą wręcz w przeciwnym kierunku, na przykład w postępowaniu sanacyjnym wyłącza się w ogóle prawo nowych wierzycieli do dochodzenia wierzytelności z majątku dłużnika podlegającego sanacji.

Starając się zrozumieć podejście ustawodawcy do istoty procesów restrukturyzacyjnych, odnosi się wrażenie, że kluczem dla skutecznej restrukturyzacji jest dla niego nie tyle zapewnienie współpracy wierzycieli, ile pozyskanie dla dłużnika wsparcia sądu oraz nadzorcy. Wydaje się on także zakładać, że dla zapewnienia restrukturyzowanemu dłużnikowi finansowania wystarczą kierowane wobec wierzycieli zakazy i nakazy.

Jaka praktyka

Trudno dziś przewidzieć kierunek, jaki obierze praktyka kredytowa w odpowiedzi na wyzwania stawiane wierzycielom przez prawo restrukturyzacyjne. Obawiać się można przyjęcia przez wierzycieli stanowiska, że ugodowe podejście wobec dłużnika borykającego się z problemami finansowymi po prostu się nie opłaca. Naraża ono bowiem wierzyciela na różne rodzaje ryzyka prawnego, w tym ryzyko utraty możliwości wypowiedzenia finansowania. Ugodowe podejście do dłużnika zagrożonego upadłością może być postrzegane jako przejaw lekkomyślności w gospodarowaniu posiadanymi przez wierzyciela środkami.

Wypowiedzenie finansowania przedsiębiorcy borykającemu się z problemami finansowymi w wielu przypadkach skutkować będzie jego niewypłacalnością. Niewiele w praktyce pomogą dłużnikom zawarte w prawie restrukturyzacyjnym nakazy utrzymania finansowania. Nawet najbardziej kompetentny sąd lub doradca restrukturyzacyjny nie zmuszą wierzycieli do finansowania przedsięwzięć, które z ich perspektywy nie mają sensu.

Nowa ustawa może więc prowadzić do paradoksu. Duża część restrukturyzacji pozasądowych zostanie zastąpiona realizowanymi pod nadzorem sądu postępowaniami restrukturyzacyjnymi. Można mieć wątpliwości, czy uda się nowymi przepisami zrewolucjonizować podejście sądów oraz syndyków do procesów naprawczych. Trzeba natomiast mieć nadzieję, że zastąpienie postępowań upadłościowych oraz pozasądowych procesów restrukturyzacyjnych postępowaniami restrukturyzacyjnymi nie poskutkuje istotnym zwiększeniem statystyk dotyczących porażek gospodarczych.

Autor jest radcą prawnym, partnerem Kancelarii Dubiński Fabrycki Jeleński i Wspólnicy