Od kiedy ZUS kwestionuje umowy o dzieło i żąda od przedsię-?biorców dodatkowych składek?

Andrzej Radzisław (radca prawny, współpracuje z kancelarią LexConsulting.pl):

Jeszcze dziesięć lat temu o tym, z jakim kontraktem mamy do czynienia, decydowała gra słów. Jeśli umowa była na sprzątanie, wówczas ZUS przyjmował, że to oskładkowane świadczenie usług. Jeśli zaś kontrakt przewidywał, że celem było posprzątanie, to wówczas taka umowa była traktowania jak nieoskładkowane dzieło. Przez wiele lat to tak funkcjonowało, jednak dochodziło do wielu nadużyć, gdy np. kierowca wózka widłowego był zatrudniany na umowie o dzieło. Na rozładowanie każdego transportu zawierał oddzielne umowy. Wtedy też ZUS zaczął się baczniej przyglądać takim kontraktom, a w sądach zaczęły zapadać wyroki kwestionujące praktykę stosowania umów o dzieło przez przedsiębiorców. Tymczasem w przepisach o systemie ubezpieczeń społecznych nie ma przepisu nakazującego zawieranie umów, od których trzeba płacić składki na ubezpieczenia społeczne.

Gdzie znajduje się granica między tymi umowami?

Na pewno nie powinny być kwestionowane jednorazowe przypadki, gdy strony zawarły umowę o dzieło na wykonanie konkretnych prac z określonym efektem. Często w wyrokach sądy przyjmują, że efekt dzieła poddaje się testowi na istnienie wad fizycznych. Problemy zaczynają się, gdy strony takich kontraktów pozostają w stałych relacjach. Moim zdaniem w przypadkach, które znajdują się na pograniczu między dziełem a zleceniem, decydująca dla rozstrzygnięcia o charakterze umowy powinna być wola stron. Tymczasem to ZUS decyduje, jaką umowę mogą zawierać poszczególne osoby. Dochodzi wtedy do absurdalnych przypadków, gdy artysta grający od 20 lat te same utwory na koncertach jest traktowany jako twórca z możliwością zawierania umowy o dzieło, a nauczyciel uniwersytecki, który przygotowuje się do każdych zajęć ze studentami i aktualizuje swoją wiedzę przed wykładem, jest traktowany przez ZUS i sądy jako osoba świadcząca powtarzające się usługi, od której wynagrodzenia trzeba płacić składki. Dlatego stosowanie umów o dzieło to obecnie wyjątek. Zasadą jest stosowanie oskładkowanych umów o świadczenie usług.

Jakich określeń przedsiębiorcy powinni unikać w umowach ?o dzieło, aby nie zostały one później uznane przez ZUS ?za oskładkowane zlecenie?

Są takie słowa klucze, które pod żadnym pozorem nie powinny znaleźć się w żadnej umowie o dzieło, bo mogą spowodować później ogromne kłopoty. Podstawowym błędem jest wykorzystanie stwierdzenia, że wykonawca dzieła zobowiązuje się do „świadczenia usług". To określenie w przepisach zostało bowiem zarezerwowane dla działalności podlegającej pod obowiązek ubezpieczenia społecznego. Nie jest dobrym pomysłem zawieranie umów ramowych, przewidujących stałą współpracę, bez konkretnego końca. Tymczasem umowa o dzieło to kontrakt, który musi przewidywać konkretny rezultat. Do tego dzieło musi być czymś nowym, czego wcześniej nie było.

Ile może kosztować przedsiębiorcę nadużywanie umów ?o dzieło?

Przyjmijmy, że dana firma miała zawarte umowy o dzieło z dziesięcioma osobami, każda z nich na 1 tys. zł miesięcznie, i tak współpracowali przez ostatnie pięć lat, za które ZUS może żądać zaległych składek. W całym tym okresie firma wypłaciła z tych umów ?600 tys. zł wynagrodzenia, ?z czego ZUS może żądać ponad 30 proc. składek. Daje to więc kwotę 180 tys. zł zaległości składkowych i to jeszcze bez odsetek. Taka kwota należności może zakończyć żywot niejednej firmy.

Czy można uniknąć takiej odpowiedzialności, zwracając się do ZUS np. o wydanie interpretacji, czy w danej sytuacji można zastosować dzieło?

Niestety, pytanie zawarte we wniosku o wydanie interpretacji nie może mieć charakteru otwartego – nie można więc zadać pytania, jaką umowę przedsiębiorca ma zastosować w danej sytuacji. Wniosek o wydanie interpretacji musi zawierać opis stanu faktycznego ?z propozycją rozstrzygnięcia ze strony przedsiębiorcy. ?W takim przypadku, jeśli pytający stwierdzi, że może stosować umowę o dzieło, ?bo chodzi o wykonanie dzieła, ZUS w odpowiedzi potwierdzi, że przedsiębiorca myśli prawidłowo. Co jednak z tego, jeśli podczas późniejszej kontroli inspektor stwierdzi, że trzeba było jednak zastosować zlecenie. Okaże się wtedy, że przedsiębiorca źle ocenił charakter tej współpracy i musi zapłacić składki z odsetkami.

—rozmawiał Mateusz Rzemek