Wśród przedsiębiorców telekomunikacyjnych istnieje powszechna praktyka przedłużania umów na czas określony, jeżeli abonent nie składa deklaracji co do jej kontynuacji (lub wypowiedzenia). Polega to na tym, że umowa zawarta pierwotnie na pewien czas, np. na rok lub dwa lata, staje się umową zawartą na czas nieokreślony. Praktyka taka nie była i nie jest kwestionowana przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. A to dlatego, że nie dochodzi tu do naruszenia interesów strony słabszej.

Rozwiązanie umowy na czas nieokreślony nie wiąże się bowiem z ponoszeniem przez konsumenta dodatkowych kosztów. Innymi słowy, jeżeli po okresie obowiązywania umowy stanie się ona kontraktem niewskazującym wyraźnie daty rozwiązania, zarówno konsument, jak i przedsiębiorca mogą go swobodnie rozwiązać. Zupełnie inaczej jest w przypadku umów zawartych na czas określony. Bardzo często w przypadku zerwania takiego kontraktu przed datą, do jakiej powinien on wiązać, strony mogą dochodzić od siebie pewnych należności.

W przypadku zerwania umowy przez konsumenta jest to zwykle prawo po stronie firmy do żądania kary umownej. Na przykład pomimo niekorzystania już z jakiejś usługi, konsument i tak musi zapłacić jakąś część jej wartości za okres przypadający do końca ważności umowy. Dlatego automatyczne przedłużanie umowy na czas określony na kolejne takie umowy, bez pytania o zdanie konsumenta, jest kwestionowane przez urząd antymonopolowy. Traktowane jest to jako naruszenie dobrych obyczajów, co z kolei przekłada się na naruszenie zbiorowych interesów konsumentów. Za takie działanie UOKiK ukarał jednego z operatorów telekomunikacyjnych. Wysokość kary to blisko 200 tys. zł (decyzja nie jest ostateczna. Przedsiębiorca odwołał się do sądu). Przedsiębiorca zastrzegał, że umowa zawarta na czas określony ulega automatycznemu przedłużeniu na kolejny taki sam okres.

Abonenci, którzy chcieli zrezygnować z nowego kontraktu, byli zobowiązywani do złożenia pisemnego oświadczenia, co najmniej 30 dni przed upływem starej umowy. Praktyka ta wymuszała na konsumentach podejmowanie działań zapobiegających przedłużeniu umowy oraz ograniczała możliwość rezygnacji z usług przedsiębiorcy. W opinii urzędu antymonopolowego jest to sprzeczne z dobrymi obyczajami, a tym samym niezgodne z prawem.

Zdaniem UOKiK przedsiębiorca powinien zapewnić konsumentowi możliwość podjęcia świadomej decyzji dotyczącej przedłużenia umowy na kolejny czas określony, informując go o upływającym terminie i przedstawiając mu nową ofertę.

Brak ulgi

Warto dodać, że w opisywanej sprawie, stosowane przez przedsiębiorcę wzorce umów nie przewidywały możliwości rozwiązania umowy, która ulegała automatycznemu przedłużeniu na kolejny taki sam czas określony. W praktyce firma umożliwiała wprawdzie konsumentom przedterminowe rozwiązanie takiego kontraktu, jednak żądała wówczas zapłaty wynagrodzenia należnego za pozostały okres umowy. A to wszystko na podstawie art. 471 oraz art. 750 w związku. ?z art. 746 § 1 kodeksu cywilnego. Sposób wyliczenia takiego wynagrodzenia był następujący: ilość miesięcy pozostałych od dnia rozwiązania umowy do dnia upływu okresu obowiązywania umowy pomnożona zostaje przez kwotę opłaty abonamentowej (za każdy numer telefonu objęty umową) lub kwotę opłaty minimalnej. Warto się także zastanowić, dlaczego konsumenci zawierają i zmieniają umowy zawarte na czas oznaczony. Wiążą się przecież w ten sposób z wybranym przedsiębiorcą i zobowiązują się do regularnego opłacania rachunków przez pewien czas. Umowy zawierane na czas nieoznaczony dają dużo więcej swobody. Jednak w zamian za takie związanie się z konkretnym przedsiębiorcą bardzo często konsumenci korzystają z ulg. Może to być preferencyjna obniżka kwoty abonamentu, tzw. darmowe minuty, nowy aparat sprzedany za symboliczną złotówkę itp. Warto więc zauważyć, że w opisywanym przypadku umowy o świadczenie usługi, które automatycznie zostały przedłużone na taki sam czas określony, tj. np. okres 12, 24 lub 36 miesięcy, nie przyznawały konsumentom żadnej ulgi z art. 57 ust. 6 ustawy z 16 lipca 2004 r. – Prawo telekomunikacyjne (DzU ?z 2004 r. nr 171, poz. 1900 ze zm.), nawet jeśli ulga była przyznana ?w pierwotnej umowie. Tym samym przedsiębiorca wiązał ?ze sobą klienta, nie dając mu ?w zamian żadnych preferencji.

Miękkie prawo

W jaki sposób za samo stosowanie opisanej praktyki można spotkać się z zarzutem naruszenia zbiorowych interesów konsumentów? Wszystko za sprawą interpretacji przepisów, jakiej dokonuje urząd antymonopolowy. I tak, zgodnie z art. 24 ust. 1 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów (DzU z 2007 r. nr 50, poz. 331 ze zm.), zakazane jest stosowanie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów. Stosownie do jego ust. 2 przez praktykę naruszającą takie interesy rozumie się godzące w nie bezprawne działanie przedsiębiorcy, w szczególności:

- ?stosowanie postanowień wzorców umów, które zostały wpisane do rejestru postanowień uznanych za niedozwolone,

- ?naruszanie obowiązku udzielania konsumentom rzetelnej, prawdziwej i pełnej informacji,

- ?nieuczciwe praktyki rynkowe lub czyny nieuczciwej konkurencji.

Dlatego też porządek prawny, którego naruszenie może wpisywać się w treść art. 24 ustawy, obejmuje normy prawa powszechnie obowiązującego, ale nie tylko. Dotyczy to także nakazów i zakazów wynikających z zasad współżycia społecznego i dobrych obyczajów. Skoro więc art. 24 wskazuje m.in. na nieuczciwe praktyki rynkowe i czyny nieuczciwej konkurencji, to już tylko krok do tego, żeby sięgnąć do ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (DzU z 2007 r. nr 171, ?poz. 1206). A stosownie do jej art. 4 ust. 1 praktyka rynkowa stosowana przez przedsiębiorców wobec konsumentów jest nieuczciwa, jeżeli jest sprzeczna z dobrymi obyczajami i w istotny sposób zniekształca lub może zniekształcić zachowanie rynkowe przeciętnego konsumenta przed zawarciem umowy dotyczącej produktu, w trakcie jej zawierania lub po jej zawarciu. Przy dokonywaniu oceny nieuczciwości praktyki rynkowej stosowanej przez przedsiębiorcę należy ustalić, czy jest ona sprzeczna z dobrymi obyczajami oraz czy może istotnie zniekształcić decyzje gospodarcze konsumentów. ?I właśnie bazując na tych przepisach, urząd antymonopolowy uznał, że opisana praktyka przedsiębiorcy narusza dobre obyczaje, tym samym mieści się w pojęciu nieuczciwej praktyki rynkowej i wreszcie wypełnia to, co zapisane w art. 24 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów.

Klauzule przed i po zmianach

Pierwotne brzmienie stosowanej przez przedsiębiorcę, a zakwestionowanej przez UOKiK, klauzuli było następujące: „Umowa zawarta na czas określony po upływie okresu jej obowiązywania ulega przedłużeniu na kolejny taki sam czas określony, o ile abonent nie złoży na piśmie przeciwnego oświadczenia woli w terminie najpóźniej 30 dni przed upływem terminu obowiązywania umowy". Po wszczęciu postępowania została ona zmieniona i ma obecnie następującą treść: „Umowa zawarta na czas określony po upływie okresu jej obowiązywania ulega przedłużeniu na czas nieokreślony na dotychczasowych warunkach, o ile abonent nie złoży na piśmie przeciwnego oświadczenia woli w terminie najpóźniej 30 dni przed upływem terminu obowiązywania umowy".