Nowa ustawa antykryzysowa czeka już tylko na podpis prezydenta. Wejdzie w życie prawdopodobnie już na początku listopada.
Przedsiębiorcom do końca roku zostanie więc bardzo mało czasu, aby wykorzystać pierwszą pulę pieniędzy przeznaczoną przez rząd na ratowanie miejsc pracy. Będzie to 200 mln zł z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych na dofinansowania do wynagrodzeń i kolejne 50 mln zł z Funduszu Pracy na szkolenia pracowników. Te środki pozostaną do dyspozycji przedsiębiorców tylko przez niecałe dwa miesiące.
O tym, która firma dostanie wsparcie, zadecyduje kolejność składania wniosków.
Procedura uzyskiwania wsparcia została zaś maksymalnie uproszczona. Wojewódzki Urząd Pracy, do którego mają trafić wnioski o przyznanie dotacji w wysokości 1107 zł na każdego pracownika, dostanie tylko siedem dni na rozpatrzenie wniosku. Jak udało się nam ustalić, urzędnicy WUP są już przygotowani do udzielania pomocy.
Ryzyko na piękne oczy
Z projektu rozporządzenia wykonawczego do ustawy wynika, że przedsiębiorcy do uzyskania wsparcia wystarczy m.in. zwykłe oświadczenie o tym, że nastąpił u niego wymagany przez przepisy 15-proc. spadek obrotów i że nie spełnia przesłanek ogłoszenia upadłości.
– Gdybym była księgową w firmie starającej się o to wsparcie, to bałabym się złożyć podpis pod takim oświadczeniem – mówi Edyta Sieradzka, ekspert od rozliczania pomocy publicznej. – Tym bardziej że przyznanie pomocy jest rejestrowane przez UOKiK w specjalnym systemie elektronicznym i wcześniej czy później zawsze stanowi powód kontroli urzędu skarbowego. Ma on pięć lat na sprawdzenie, czy przedsiębiorca złożył zgodne z prawdą oświadczenie o kondycji finansowej. Firma, która chce uniknąć obowiązku zwrotu wsparcia razem z odsetkami, powinna poprosić o pomoc biegłego rewidenta.
Trudna zgoda załogi
– Najbardziej czasochłonne w przygotowaniach do złożenia wniosku jest uzyskanie zgody załogi na wprowadzenie przestoju ekonomicznego czy obniżenie o połowę wymiaru czasu ich pracy, co wiąże się z obniżeniem ich wynagrodzeń w tym czasie – tłumaczy Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP. – Znam przedsiębiorcę, który rozmowy z załogą zaczął już wiele miesięcy temu.
Kopię porozumienia z załogą lub układu zbiorowego wynegocjowanego ze związkami zawodowymi trzeba dołączyć do wniosku o wsparcie. Przedsiębiorca, który nie ma już obiecanej zgody, może z tym nie zdążyć do końca grudnia.
Niewykluczone, że będzie to najtrudniejszy warunek dla przedsiębiorców. W czasie przestoju ekonomicznego przepisy gwarantują pracownikom wynagrodzenie w minimalnej wysokości, czyli 1181,38 zł na rękę. Mogą oczywiście próbować wynegocjować więcej; przedsiębiorcy dotknięci kryzysem raczej jednak nie mają na to pieniędzy.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.rzemek@rp.pl
Opinia dla „Rz"
Jacek Męcina wiceminister pracy i polityki społecznej
Mamy już gotowe rozporządzenia wykonawcze i czekamy już tylko na podpis prezydenta. Mam nadzieję, że ustawa wejdzie w życie w pierwszej połowie listopada. Docierają do nas sygnały, że pomocą na zachowanie miejsc pracy najbardziej zainteresowane są dwie branże: budowlana i przetwórstwo przemysłowe. A pomoc jest dość duża. Na każdego pracownika objętego przestojem ekonomicznym czy zmniejszeniem wymiaru czasu pracy będzie można uzyskać łącznie ponad 6,6 tys. zł wsparcia. Do połowy przyszłego roku mamy zagwarantowane na pomoc dla firm ponad pół miliarda złotych. Ustawa wchodzi na stałe do porządku prawnego i pomoc będzie uruchamiana automatycznie po nagłym wzroście bezrobocia.