Podstawowym trybem zamówień publicznych jest przetarg nieograniczony – podkreśla Urząd Zamówień Publicznych. Inne, takie jak tryb z wolnej ręki, powinny być stosowane na zasadzie wyjątku od ogólnej reguły. Tymczasem zamawiający często sięgają po niego, gdy nie ma do tego podstaw. Wskazuje na to m.in. kolejna kontrola prezesa UZP.
Zamawiający mają kłopot m.in. z przestrzeganiem przepisu art. 67 ust. 1 pkt 1 lit. b prawa zamówień publicznych. Wskazuje on, że dopuszczalne jest zamówienie z wolnej ręki, jeśli dostawy, usługi lub roboty budowlane mogą być zrealizowane tylko przez jednego wykonawcę z przyczyn związanych z ochroną praw wyłącznych, wynikających z odręb nych przepisów.
Jak podkreśla UZP, nie można więc zastosować tego trybu, gdy przedmiot zamówienia objęty jest ochroną praw wyłącznych, „lecz jedynie w sytuacjach, gdy obowiązek ochrony tych praw wynika z przepisów innych ustaw".
Tymczasem jeden z zamawiających zastosował ten tryb do zamówienia dotyczącego dodatkowej dokumentacji projektowej stadionu miejskiego. Z wolnej ręki wybrał dotychczasowego projektanta całego stadionu. Zamawiający podkreślał, że obecny projektant z tytułu posiadania autorskich praw osobistych jako jedyny może dokonać zmiany dzieła. Z taką oceną nie zgodził się prezes Urzędu Zamówień Publicznych. Podkreślił, że zamawiający dysponował autorskimi prawami majątkowymi do projektu. Mógł zatem wybrać wykonawcę dodatkowej dokumentacji w procedurze konkurencyjnej.
Kontrola dotyczyła również zamówienia systemu informatycznego przez inną firmę. Zastosowała ona tryb z wolnej ręki, uznała bowiem, że tylko jednemu wykonawcy przysługują prawa wyłączne do danego oprogramowania. Miał też on dostęp do odpowiednich danych oraz systemów w związku z wcześniej zrealizowanym dla tej instytucji zamówieniem.
„W ocenie urzędu przyjęcie przez zamawiającego założenia, że ze względu na wykonanie uprzednich umów wskazany przez niego wykonawca jest jedynym zdolnym do realizacji zamówienia, może prowadzić do kreowania sztucznego monopolu na rynku, na którym działają podmioty konkurencyjne" – podkreślił prezes UZP w dokumentach pokontrolnych.
Podkreślił także, że możliwe było skorzystanie z innych programów. Poza tym częścią zamówienia był zakup urządzeń powszechnie dostępnych, co także wykluczało możliwość zastosowania w tym wypadku trybu z wolnej ręki.