Po uchwale siedmiu sędziów NSA i interpretacji ogólnej ministra finansów wydawało się, że już nie ma żadnych wątpliwości: wspólnicy spółek komandytowo-akcyjnych moment rozliczenia z fiskusem mogą przesunąć aż do podjęcia uchwały o wypłacie dywidendy. Daje to duże możliwości podatkowej optymalizacji. Można odroczyć termin zapłaty daniny albo w ogóle jej nie płacić, stosując bardziej skomplikowane struktury optymalizacyjne.

Sytuacja zmienia się jednak jak w kalejdoskopie. W środę NSA uznał (sygn. II FSK 382/11), że jeśli akcjonariusz jest osobą fizyczną, musi płacić zaliczki od bieżącego dochodu. Jego przychody trzeba bowiem kwalifikować do źródła: działalność gospodarcza. Zastosowanie znajdzie więc memoriałowa metoda ustalania przychodu, co powoduje, że jest nim kwota należna, choćby nie została otrzymana.

W ustnym uzasadnieniu sąd podkreślił, że uchwała siedmiu sędziów (sygn. II FPS 1/11) odnosi się do wspólnika będącego osobą prawną. Nie można jej rozciągać na osoby fizyczne, bo to dwie różne sytuacje.

Wydaje się, że we wczorajszym wyroku NSA dał pierwszeństwo wykładni celowościowej przepisów. Uznał bowiem, że akcjonariusze sp.k.a. powinni rozliczać się tak samo jak wspólnicy innych spółek osobowych, np. jawnej i komandytowej. Tymczasem z kodeksu spółek handlowych wynika, że akcjonariusze sp.k.a. mają prawo do zysku dopiero po podjęciu uchwały w tej sprawie (inaczej więc niż w spółce jawnej i komandytowej). Nie jest to przychód należny.

Moim zdaniem ostatnie stanowisko NSA jest niespójne z przepisami kodeksu spółek handlowych. Dlatego podatnicy powinni stosować się do interpretacji ogólnej ministra finansów (DD5/033/1/12/KSM/DD-125), która dotyczy zarówno osób prawnych, jak i fizycznych.

—oprac. wp

Michał Musielak jest doradcą podatkowym, partnerem w Arena Tax