Pracownicy ponoszą względem pracodawcy odpowiedzialność za szkodę, która powstała wskutek niewykonania lub nienależytego wykonania ich obowiązków wynikających ze stosunku pracy. Wysokość odszkodowania z tego tytułu ustala się według wartości wyrządzonej szkody.
Jeśli szkoda powstała z winy umyślnej podwładnego, to musi on ją naprawić w pełnej wysokości. Przy winie nieumyślnej jego odpowiedzialność jest ograniczona do trzymiesięcznego wynagrodzenia przysługującego pracownikowi w dniu wyrządzenia szkody.
Służbowy samochód powierzany pracownikowi do użytku jest natomiast kategorią narzędzia pracy, które ma on obowiązek zwrócić. Zatem jego odpowiedzialność kształtuje się w tym wypadku inaczej, następuje bowiem powierzenie mu firmowego mienia.
Mobilne mienie firmowe
Na podstawie art. 124 k.p. pracownik, któremu powierzono z obowiązkiem zwrotu albo do wyliczenia się narzędzia i instrumenty lub podobne przedmioty, odpowiada w pełnej wysokości za szkodę powstałą w tym mieniu. Ponosi również pełną odpowiedzialność za szkodę w innym mieniu, powierzonym mu z obowiązkiem zwrotu albo do wyliczenia się.
Przy odpowiedzialności za szkodę w aucie firmowym nie ma znaczenia okoliczność, czy pojazd był powierzony pracownikowi na stałe czy tylko na czas jednego przejazdu. Z zasady powierzenie mienia powinno być potwierdzone dokumentem – protokołem, umową.
Jednak brak dokumentu nie skutkuje uniknięciem odpowiedzialności podwładnego. Decydują więc czynności faktyczne, ale w przypadku samochodu nie jest trudno ustalić przejęcie pojazdu, mimo braku protokołu przekazania.
Zależy od winnego
W razie kolizji z udziałem samochodu służbowego nie będzie żadnego problemu, gdy szkoda powstanie z winy innego kierowcy. W takiej sytuacji szkoda zostaje w całości pokryta przez ubezpieczyciela sprawcy, z polisy OC. Pracownikowi nie można nic zarzucić.
Zupełnie inaczej wygląda kwestia odpowiedzialności, gdy kolizja zostanie spowodowana przez podwładnego. Nie ma wówczas znaczenia, czy szkoda została wyrządzona umyślnie czy nie – tu pracodawca może obciążyć pracownika wszelkimi kosztami związanymi z uszkodzeniem pojazdu, tj. kosztami naprawy czy wypożyczenia samochodu zastępczego. Tak może się stać, jeśli firmowe auto jest ubezpieczone tylko w podstawowym zakresie, tj. od odpowiedzialności cywilnej.
Zwolnienie z części lub całości
Wykupienie przez firmę polisy autocasco z reguły ogranicza odpowiedzialność pracownika. Dlaczego ogranicza, a nie wyłącza w całości? Otóż ta forma ubezpieczenia nie rekompensuje wszystkich szkód.
Przykład 1
Pan Jan wpadł w poślizg służbowym autem, które miało wykupioną polisę AC. Szkody zostały oszacowane na 10 000 zł. Naprawa pojazdu trwała trzy tygodnie. Firma ubezpieczeniowa z pewnością pokryje tutaj koszty naprawy.
Z reguły w ogólnych warunkach ubezpieczenia znajdują się różnego rodzaju wyłączenia odpowiedzialności, jednym z nich jest nieponoszenie kosztów wynajmu samochodu zastępczego. W takiej sytuacji takimi kosztami może zostać obciążony pracownik.
Niekiedy firmy chcąc zaoszczędzić na składkach ubezpieczeniowych, wykupują polisy AC z tzw. udziałem własnym (od 5 do 50 proc.). Daje on ubezpieczycielowi możliwość potrącenia pewnej kwoty z odszkodowania. W takiej sytuacji pracodawca może żądać od pracownika, który spowodował szkodę, aby zapłacił za szkodę w części równej udziałowi własnemu.
Od odpowiedzialności pracownik może się natomiast uwolnić, jeżeli wykaże, że szkoda powstała z przyczyn od niego niezależnych. W szczególności gdy doszło do niej wskutek niezapewnienia przez pracodawcę warunków umożliwiających zabezpieczenie powierzonego mienia.
Może to wchodzić w grę np. przy kolizji, której przyczyną był niesprawny układ hamulcowy samochodu. Pracownik nie może ponosić odpowiedzialności za zdarzenia, w których nie sposób przypisać mu jakiejkolwiek winy.
Również kradzież samochodu służbowego to zdarzenie, za które podwładny nie może zostać obciążony żadnymi kosztami, chyba że dopuścił się rażącego niedbalstwa.
Przykład 2
Pan Andrzej, przedstawiciel handlowy, codziennie odwiedzał kilkanaście placówek potencjalnych klientów. Kiedy wiedział, że jego wizyta nie będzie trwała zbyt długo, zostawiał samochód otwarty.
Podczas jednej z takich wizyt samochód został skradziony wraz z kluczykami i dowodem rejestracyjnym, który był w schowku. W tej sytuacji ubezpieczyciel odmówił zapłaty odszkodowania, powołując się na postanowienia ogólnych warunków ubezpieczenia.
Mimo że nie sposób udowodnić, że pracownik ma jakikolwiek związek z kradzieżą samochodu, to przez pozostawienie w aucie kluczyków i dokumentów przyczynił się do powstania szkody w mieniu pracodawcy. Stąd ten jest uprawniony do żądania kwoty odpowiadającej wartości pojazdu.
W najtrudniejszej sytuacji znajdzie się jednak pracownik, który samochodem firmowym niemającym polisy AC spowoduje szkodę w innych pojazdach tego samego pracodawcy, np. na parkingu.
Na podstawie art. 38 ust. 1 ustawy z 22 maja 2003 o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (DzU nr 124, poz. 152 ze zm.) zakład ubezpieczeń nie ponosi odpowiedzialności za szkodę, w której posiadacz pojazdu mechanicznego, którym szkoda została wyrządzona, jest posiadaczem lub współposiadaczem pojazdu mechanicznego, w którym szkoda została wyrządzona.
Ryzyko odmowy
Pracownik, który nie zgadza się na wyrównanie pracodawcy wyrządzonej szkody, musi liczyć się z utratą posady.
Powyższe potwierdził Sąd Najwyższy w wyroku z 7 maja 2008 (II PK 307/07), stwierdzając, że pracownik, który z własnej winy – choćby tylko nieumyślnej – wyrządził szkodę w mieniu pracodawcy a następnie odmawia jej naprawienia na zasadach określonych w przepisach kodeksu pracy, może zostać przez pracodawcę zwolniony w trybie dyscyplinarnym.
Warto wspomnieć, że do samochodu służbowego ubezpieczenie AC może wykupić również pracownik. Jednak wszelkie odszkodowania w związku z wyrządzoną szkodą otrzyma pracodawca.
Autor jest adwokatem, współpracuje z Legal & Strategic Support Team LSST.pl
Więcej w serwisie:
»
»