Raport w tej sprawie przygotowała dla ministra sprawiedliwości Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego.
Nie są to jedynie teoretyczne rozważania. W Norwegii obowiązuje już od 2008 r. 40-proc. parytet kobiet we władzach spółek. Przyjęły go też Hiszpania i Francja, dając czas na wprowadzenie nowych rygorów odpowiednio do 2015 i 2017 r. Nad podobnymi ustawami pracuje bądź dyskutuje kilka innych krajów UE. W Niemczech pomysł ten mocno popiera rząd, ale napotyka znaczny opór.
Parlament Europejski uchwalił 6 lipca 2011 r. rezolucję wzywającą państwa członkowskie, by do 2015 r. 30 proc., a do roku 2020 40 proc. miejsc w radach było zarezerwowanych dla kobiet. Na tej podstawie Komisja Europejska rozesłała pytania do rządów państw UE, co sądzą o ustanowieniu parytetu.
W Polsce nie ma obecnie żadnego takiego prawnego wymogu, a udział kobiet w zarządach i radach nadzorczych jest niewielki, choć nie odbiega od standardów zachodnich. Pomysł Unii ma być elementem usprawnienia zarządzania w spółkach po kryzysie finansowym z 2008 r.
11 proc. członków władz spółek giełdowych to panie
Komisja Kodyfikacyjna prezentuje w raporcie sceptyczne stanowisko co do ewentualnych zmian legislacyjnych.
„Przekonanie, że państwo wie lepiej, jest zawodne, zwłaszcza w świetle obecnych wydarzeń (Grecja i Irlandia), które dowodzą, że zagrożeniem dla stabilności ekonomicznej nie jest zarządzanie ryzykiem przez korporacje, ale nieodpowiedzialna polityka finansowa poszczególnych rządów" – napisał w opinii Komisji Kodyfikacyjnej prof. Michał Romanowski. – „Narzucanie składu władz prywatnej spółki jest zaś głęboką ingerencją w jej autonomię, w wolność gospodarczą oraz prawo własności. Dlatego nie powinno być takiej prawnej ingerencji, zwłaszcza na poziomie Unii".
40 proc. stanowisk chce prawnie zagwarantować kobietom Unia Europejska
– Jestem przeciwny prawnemu narzucaniu parytetów, gdyż negatywne wyróżnienie jest też formą dyskryminacji – zaraz pojawią się głosy, że kobiety są w biznesie kategorią B, gdyż muszą mieć prawne wsparcie – mówi prof. Andrzej Blikle, przedsiębiorca, prezes stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych.
Sceptycyzmu nie kryje też poseł Adam Szejnfeld (PO), przewodniczący komisji „Przyjazne państwo": – Jestem za zwiększeniem udziału kobiet w kadrze zarządzającej spółek, ale nie podoba mi się metoda: jednolite wymogi dla spółek z różnych branż i różnych krajów Unii. Obawiam się, czy np. w Polsce znalazłaby się odpowiednia liczba wysokiej klasy menedżerów, by sprostać proponowanym parytetom.
Przeczytaj i skomentuj: Ewa Usowicz: Niech mnie feministki spalą na stosie
Czytaj również:
Kobiety w spółkach – tak, ale bez limitów
Zobacz serwis:
Dobra Firma » Firma » Spółki » Zarząd spółki