Jedna z warszawskich firm złożyła wniosek o przyjęcie bezrobotnego na staż. Chodziło o zdobycie doświadczenia w pracy w redakcji dużego internetowego portalu. Urząd pracy jednak wniosek odrzucił, bo na kilka tygodni przed jego złożeniem pracodawca przeprowadził zwolnienia grupowe. Czy rzeczywiście w starciu o zorganizowanie stażu dyskredytują one firmę?

Maciej Bątkiewicz:

W Warszawie założyliśmy tryb wyłaniania organizatorów stażu w procedurze konkursowej. Mamy wielu chętnych pracodawców, którzy chcieliby zorganizować w swoich firmach miejsca stażowe.

We wniosku o zorganizowanie stażu w pkt VI pracodawca składa oświadczenie m.in. o tym, że w ostatnich sześciu miesiącach nie zwalniał pracowników z przyczyn ich niedotyczących. Dzięki tej deklaracji jesteśmy w stanie ocenić sytuację przedsiębiorstwa i  czy w przyszłości może być potencjalnym miejscem pracy dla bezrobotnego. Nie oznacza to jednak, że sam fakt zwolnień jest przyczyną odrzucenia wniosku o zorganizowanie stażu.

Nawet jeżeli redukcje były, to urząd pracy i tak rozpatruje go w normalnym trybie i sprawdza, jaki był powód zwolnień. W niektórych wypadkach, jeśli wiążą się one ściśle z przyjmowaniem bezrobotnych na staż, to dla urzędu pracy może być sygnał, że mamy do czynienia z nierzetelną firmą.

Nie odsyłamy jej jednak z kwitkiem, gdy okaże się, że zwolnienia miały charakter reorganizacyjny (związany ze zmianami w zakładzie, mającymi podnieść jego jakość pracy i konkurencyjność). Nie ukrywam jednak, że priorytetem jest dla nas to, czy bezrobotny znajdzie w takim przedsiębiorstwie możliwość dalszego rozwoju zawodowego.

Nie wszystkie urzędy pracy są tak zachowawcze jak warszawski. Niektóre zakładają, że staż polega na tym, aby bezrobotny zdobył jak najlepsze doświadczenie zawodowe, a nie na szukaniu pracy dla niego. Dlatego lepszy jest staż dobrze zorganizowany, dający perspektywy na rynku pracy, niż byle jaki, nawet z szansą na zatrudnienie. Czy we wniosku o staż pracodawca musi zobowiązać się, że po jego zakończeniu zatrudni bezrobotnego? Jeśli tak, to na jak długo i jakie są konsekwencje, gdy obietnicy nie dotrzyma?

Choć większość urzędów wymaga takiej deklaracji, wymóg ten nie jest obligatoryjny. Nie ma jednak co ukrywać, że przy rozpatrywaniu wniosku jest on dodatkowym atutem.

Wspomniana procedura konkursowa pozwala w punktach ocenić złożony wniosek, proponowany program i co ważne możliwości zatrudnienia kandydata po zakończeniu stażu. Ten ostatni element jest najwyżej punktowany. To zobowiązanie do przyszłego zatrudnienia nie wynika z przepisów, ale umowa o zorganizowanie stażu to kontrakt cywilnoprawny.

Zgodnie z zasadą swobody umów możemy zawrzeć w niej dodatkowe obowiązki organizatora stażu, szczególnie gdy w ten sposób działamy w interesie bezrobotnego. Każda z takich osób ma w zasadzie jeden cel: zdobyć doświadczenie i znaleźć pracę, a staż to jeden z etapów pomagający go osiągnąć. Przyjmując stażystę, firma dostaje dodatkowe ręce do pracy. Czas tej współpracy może potraktować jako okres próbny.

Jeżeli po jego upływie współpraca z bezrobotnym zostanie przerwana bez uzasadnionych powodów (np. naruszone zostaną zobowiązania wobec stażysty czy niezrealizowany program stażu) albo w ostatnim miesiącu stażu nagle pracodawca stwierdzi, że kandydat nie spełnia jego oczekiwań, wówczas taka firma w oczach urzędu pracy przestaje być wiarygodnym partnerem, a sposób jej zachowania wobec uczestnika stażu może dyskwalifikować ją podczas ubiegania się o inną pomoc z UP.

Jakiś czas temu głośno było o młodym przedsiębiorcy, który stracił dotację uzyskaną na założenie własnej firmy. Jak podkreślały media, przegrał bitwę z czasem. Nie był w stanie wydać pieniędzy z Funduszu Pracy w wymaganym przez urząd terminie (nie później niż do 30 dnia od chwili podjęcia działalności gospodarczej). Skąd taki krótki termin?

Rozumiem, że urząd pracy ma ograniczone zaufanie do swoich klientów i broni się przed wyłudzaniem pieniędzy, ale jednak musi brać pod uwagę prawa rynku. Nie zawsze zakup wszystkich środków trwałych, niezbędnych do podjęcia działalności jest możliwy w ciągu miesiąca od jej zarejestrowania.

Możliwość wydłużenia 30-dniowego terminu nie jest decyzją uznaniową urzędu.

Czas wydatkowania pieniędzy starosta może przedłużyć tylko wtedy, gdy przemawiają za tym względy społeczne, a w szczególności przypadki losowe i sytuacje niezależne od bezrobotnego. W przeciwnym razie trzeba się trzymać przepisów.

Zresztą jest to logiczne. Jeśli ktoś ma biznesplan i czeka tylko na dotację, to jest przygotowany do prowadzenia działalności, wie, co chce kupić, za ile i w jakim czasie.

I na koniec słowo o pieniądzach przeznaczonych na pomoc związaną z zatrudnianiem bezrobotnych. Czy istnieje obawa, że ze względów finansowych taka pomoc zostanie ograniczona?

Na razie nie, ale pamiętajmy, że Fundusz Pracy nie jest studnią bez dna. Tym bardziej że pula pieniędzy wynikająca z zastosowanego algorytmu jest mniejsza, niż była w poprzednim roku i dwa lata temu.

Tym samym możliwości aktywizacji osób bezrobotnych są nieco ograniczone. Niemniej  będziemy na bieżąco dokonywać niezbędnych przesunięć tych środków tam, gdzie są bardziej potrzebne i uzasadnione. Pozostaje nam jeszcze rezerwa ministra pracy, o którą można się ubiegać w uzasadnionych przypadkach.

Mamy więc nadzieję, że rozwój miejsc pracy z wykorzystaniem wsparcia FP czy Europejskiego Funduszu Społecznego będzie realizowany zgodnie z możliwościami i potrzebami lokalnego rynku.

Na pytania odpowiadał Maciej Bątkiewicz z Urzędu Pracy m.st. Warszawy

Czytaj więcej w artykule:

Starosta pomoże pracodawcy zaoszczędzić na zatrudnieniu

Zobacz nasz serwis:

Firma » Dotacje » Pomoc publiczna