Niestety, tego typu praktyki są trudne do wykrycia, chyba że pracownik się poskarży. W przeciwnym razie kontrola inspekcji wykaże, że urlopu udzielono zgodnie z prawem z inicjatywy zatrudnionego. 

[b]– W naszej firmie urlopy podczas przestoju to norma. Niektórzy muszą wykorzystać zaległy wypoczynek, a tym, którzy z urlopem są na bieżąco, pozostaje forma bezpłatna. Takie praktyki stosowane są od lat. Podczas kontroli inspekcja pracy nic nie wykryła[/b] – opowiada czytelnik. 

[srodtytul]Jest na to paragraf[/srodtytul]

Pracodawców, którzy w danym okresie nie mogą zorganizować pracy, [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=B5E347C50E4D2860978BAD3D891C7A48?n=1&id=76037&wid=337521]kodeks pracy[/link] nie pozostawia samych sobie. Każe stosować przepisy o przestoju lub gotowości do pracy. W jednym i drugim przypadku zawodowe obowiązki nie mogą być wykonywane z przyczyn leżących po stronie pracodawcy, z tym że

- przy przestoju są one od niego niezależne (np. powodzie, śnieżyce, brak prądu bądź każda siła wyższa, która dezorganizuje roboczy grafik), a

- przy gotowości do pracy uzależnione pośrednio od działania pracodawcy (np. nie zadbał o to, by do firmy wpływało więcej zleceń). 

Tak stanowi art. 81 k.p. Wprowadzenie przestoju lub gotowości do wykonywania zawodowych obowiązków nie zmniejsza finansowych obciążeń pracodawcy względem pracownika. Choć w tym czasie praca nie jest wykonywana, to zatrudnionym i tak trzeba płacić. Ile?

To zależy od tego, jak są wynagradzani. Jeżeli pensją wynikającą z osobistego zaszeregowania określonego stawką godzinową lub miesięczną, to całą tę stawkę bez pomniejszania. Na oszczędności można liczyć tylko wtedy, gdy zatrudnieni pracują np. na akord lub dostają prowizje (chodzi o wszystkie składniki zmienne). Wówczas za czas przestoju lub gotowości do pracy szef wypłaca 60 proc. tych poborów.

[ramka][b]Niższe pobory lub inne zadania[/b]

- Wysyłając na urlopy bezpłatne, pracodawcy sugerują się prawdopodobnie tym, by nie płacić za niewykonywanie pracy. Przy przestoju jest na to sposób. Ustawodawca pozwala bowiem w trakcie przestoju zlecać zatrudnionym wykonywanie innej odpowiedniej pracy, za którą przysługuje wynagrodzenie nie niższe niż przestojowe. Wyjątek, gdy przestój nastąpił z winy pracownika. Wówczas wynagrodzenie w ogóle nie przysługuje, ale w opisywanym przypadku z taką sytuacją nie mamy do czynienia.

- Czas niewykonywania pracy z powodu przestoju bądź gotowości do pracy odczują wynagradzani składnikami zmiennymi (pracujący na akord czy mający prowizje).

Wyobraźmy sobie, że taki pracownik zarobił w ostatnich trzech miesiącach poprzedzających przestój (październik, listopad, grudzień) 9000 zł. Łączny wymiar czasu pracy w tym okresie to 504 godziny. Zakładając, że przestój obejmie cały styczeń, to wynagrodzenie przestojowe wyniesie 1713,60 zł.

[b]Obliczyliśmy to tak:[/b]

9000 zł x 60 proc. = 5400 zł : 504 godziny = 10,71 zł x 160 godzin w styczniu (zakładamy, że zatrudnieni pracują od poniedziałku do piątku) = 1713,60 zł

Pozostali wynagradzani w stałej wysokości dostaną pensje za przestój w niezmienionej wysokości.[/ramka]

Dla pracodawców to małe pocieszenie, szczególnie że większość pracowników ma pobory stałe. Dlatego w okresie niewykonywania pracy zamiast ogłaszać przestój, wolą skierować na urlop, najchętniej bezpłatny.

[srodtytul]Decyzja należy do podwładnego[/srodtytul]

Zazwyczaj szefowie składają pracownikom propozycję nie do odrzucenia: urlop albo utrata posady, bo firmy nie stać na wypłacanie pensji w sytuacji zaniżonych przychodów. Argument może i racjonalny, ale w świetle prawa niesłuszny.

Pracodawca nie może skierować pracownika na urlop bezpłatny z własnej inicjatywy. Jeżeli zrobi to samowolnie, bez pisemnego wniosku pracownika, to udzielenie tego urlopu jest w świetle prawa bezskuteczne.

Tak uznał [b]Sąd Apelacyjny w wyroku z 15 października 1996 r. (III AUa 34/96)[/b].

[b]Zobacz artykuł [link=http://www.rp.pl/artykul/309288.html]"Urlop bezpłatny nie może być przymusowy"[/link][/b]

Wyjątek, gdy urlopu bezpłatnego udzielono w związku z pracą u innego pracodawcy (tzw. leasing pracowniczy). To jedyny przypadek gdy pracodawca udziela urlopu bezpłatnego z własnej inicjatywy, ale i w tym wypadku potrzebna jest pisemna zgoda pracownika. Tyle teoria.

[srodtytul]Być albo nie być[/srodtytul]

W praktyce opisane nieprawidłowości są trudne do wykrycia, bo zatrudnieni stający przed groźbą utraty pracy wolą wypisać wniosek o kilkumiesięczny urlop bezpłatny i w ten sposób przeczekać recesję. Dokumentacja jest prawidłowa, dlatego przy kontroli inspektor pracy nie może niczego zakwestionować. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem.

Wątpliwość inspektora może budzić jedynie to, że w jednym czasie na urlopie bezpłatnym przebywa np. kilkanaście osób z jednego działu.

Osoba, która w wyniku presji pracodawcy godzi się na urlop bezpłatny, musi być świadoma, że w jego trakcie stosunek pracy jest niejako zawieszony. Nie przysługują jej w tym okresie uprawnienia pracownicze i socjalne. Nie otrzymuje wynagrodzenia, nie nabywa prawa do urlopu wypoczynkowego, świadczeń socjalnych związanych z pozostawaniem w zatrudnieniu i do zasiłku chorobowego.

To nie wszystko. Okresu pozostawania na urlopie bezpłatnym nie wlicza się do stażu pracy, od którego zależą uprawnienia pracownicze. Zatrudniony może jedynie być pewny, że w trakcie tego urlopu nie dostanie wypowiedzenia umowy o pracę.  

[srodtytul]Na wypoczynek marsz[/srodtytul]

I na koniec słowo o urlopie wypoczynkowym, bo – jak pisze czytelnik – dla pracodawcy w okresie faktycznego przestoju jest on alternatywą dla urlopu bezpłatnego. Tutaj sprawa wygląda tak: tego urlopu też co do zasady udziela się na wniosek pracownika, ale są sytuacje, gdy pracodawca może wymusić pójście na taki urlop. Tak jest, gdy zatrudniony jest w okresie wypowiedzenia.

Wtedy zgodnie z art. 167[sup]1[/sup] k.p. może zobowiązać pracownika do wykorzystania przysługującego mu urlopu w tym okresie. Inny przypadek to zaległy urlop wypoczynkowy. Pracodawca nie może wyznaczyć terminu, w którym zatrudniony miałby go wykorzystać, ale może wymagać, by pracownik sam wskazał taki czas, pamiętając o tym, by zgodnie z art. 168 k.p. zaległy urlop wykorzystać do 31 marca następnego roku kalendarzowego.

Jak zatem widać, do urlopu wypoczynkowego w okresie recesji też nie można zmusić. Pisaliśmy nie raz, że takie praktyki to wykroczenie. Nie bez znaczenia jest też cel urlopu wypoczynkowego: regeneracja sił. A tak na marginesie, to na urlopie wypoczynkowym firma też nie oszczędzi, bo za czas takiego urlopu zatrudnionemu przysługuje takie samo wynagrodzenie, jakby pracował.

[ramka][b]Zobacz cały poradnik [link=http://www.rp.pl/temat/571004-Czas-pracy-w-2011-r-.html]Czas pracy w 2011 r.[/link][/b][/ramka]