Pracującym w systemie zadaniowym wydaje się, że pracodawcy nic do tego, kiedy, gdzie i w ciągu ilu godzin wykonują zawodowe obowiązki.

Wielu sądzi nawet, że elastyczność tej organizacji czasu pracy jest na tyle duża, że odpowiednie ułożenie zadań pozwoli na zaoszczędzenie puli urlopu. Obowiązki wystarczy wykonać nie w ciągu pięciu dni, tylko trzech. Czy rzeczywiście tak jest?

[srodtytul]Elastyczność w ciągu doby[/srodtytul]

Trudno o jednoznaczną odpowiedź, bo prawnicy nie są zgodni co do tego, czy swoboda związana z organizacją pracy ogranicza się tylko do dniówki roboczej, czy może do całego tygodnia.

– Zadania muszą być takie, by po ich równomiernym rozłożeniu na poszczególne dniówki robocze możliwe były do wykonania w 8 godzin na dobę i średnio 40 godzin na tydzień.

Zatrudniony może jednak podjąć decyzję, że w jednym dniu poświęci mniej czasu na obowiązki służbowe (np. sześć godzin), co zrekompensuje zwiększonym wysiłkiem w dniu następnym (osiem godzin) – mówi Patrycja Zawirska, prawnik z kancelarii Bartłomiej Raczkowski Kancelaria Prawa Pracy.

Wie, że niektórzy prawnicy wyrażają pogląd, że system zadaniowy pozwala także na niestandardowe rozłożenie dni pracy w tygodniu, ale jej zdaniem taka wykładnia może przysporzyć pracodawcom sporo kłopotów, bo nie są oni przecież zwolnieni z obowiązku prowadzenia ewidencji dni pracy zadaniowców.

– Przykładowo szef musiałby w niej uwzględnić, że zatrudniony (na własne życzenie) pracował tylko w poniedziałek, wtorek, święto i niedzielę. Albo że pracował we wszystkie siedem dni tygodnia (choć jedynie po kilka godzin). A co, jeśli podwładny nie należy do grupy pracowników, którzy mogą pracować w niedzielę i święta? Co z zasadą średnio pięciodniowego tygodnia pracy?

Czy inspekcja pracy przyjęłaby argumentację pracodawcy, że to sam podwładny decydował o wyborze dniówek roboczych? – pyta Patrycja Zawirska. Dodaje, że m.in. z tego względu rekomendowane jest ustalanie dla pracowników systemów zadaniowych i egzekwowanie przestrzegania przez nich skróconych (tj. obejmujących dni, lecz już nie godziny pracy) harmonogramów czasu pracy.

Tymczasem Łukasz Prasołek, prawnik specjalizujący się w czasie pracy twierdzi, że system zadaniowy daje pełne prawo do tego, by tydzień pracy był krótszy albo nawet pięciodniowy, ale obejmujący niestandardowe dni tygodnia. Jeżeli jednak następuje to z inicjatywy pracownika, a nie pracodawcy, to prawa do rekompensaty za np. pracę w sobotę czy niedzielę nie ma.

Nie oznacza to jednak, że pracodawca nie może wyznaczyć dni pracy – wyjaśnia. Zaznacza, że przydzielone zadania mają być możliwe do wykonania w ramach dobowych i tygodniowych norm czasu pracy. Pracownikowi natomiast ustawodawca daje swobodę co do godzin i dni pracy. Liczy się to, by wskazana przez szefa praca była wykonana w odpowiednim terminie. 

[srodtytul]Wniosek niepotrzebny[/srodtytul]

Jeśli chodzi natomiast o oszczędzanie dni urlopowych, to rzeczywiście praca zadaniowa daje takie możliwości.

– Chcąc mieć wolny np. piątek, pracownik pracujący od poniedziałku do piątku po osiem godzin w systemie podstawowym musi złożyć wniosek o urlop. Tymczasem osoba zatrudniona w systemie zadaniowym może wyznaczone przez pracodawcę zadania wykonać szybciej, np. w ciągu czterech dni, jeżeli charakter tych zadań pozwala na taką organizację pracy, a pracodawca nie wyznaczył innego rozkładu pracy, do czego w uzasadnionym zakresie ma prawo – tłumaczy Sławomir Paruch, wspól- nik w kancelarii Sołtysiński, Kawecki & Szlęzak.

Dodaje, że w przypadku niektórych rodzajów prac, np. wykonywanych przez dziennikarzy, organizację pracy determinują takie czynniki, jak daty publikacji dzienników lub czasopism. Przykładowo w listopadzie dzienniki były wydawane 9 listopada na 10 i 11 listopada, więc pracujący w systemie zadaniowym zwykle nie mieli potrzeby przychodzić do redakcji i wykonywać pracy 10 listopada, jeżeli sprostali wszystkim powierzonym przez pracodawcę obowiązkom wcześniej.

[srodtytul]Skórka za wyprawkę[/srodtytul]

Jak zatem widać, system zadaniowy może spowodować, że pracodawca będzie miał problem z nadmiarem urlopu u tzw. zadaniowców, co w ujęciu globalnym, biorąc pod uwagę obowiązek wypłaty ekwiwalentu za niewykorzystany wypoczynek, może mieć niemałe znaczenie finansowe dla spółki. Wprowadzając pracę zadaniową, firmy nie myślą, że z czasem może ona przysporzyć więcej kłopotów niż korzyści.

Cel mają jeden: zaoszczędzić na dodatkowym wynagrodzeniu i dodatkach za nadgodziny. Sądzą bowiem, że zatrudniony w systemie zadaniowym musi organizować sobie czas pracy tak, by wykonać wszystkie zlecone zadania. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie.

Zadań wykonywanych w systemie zadaniowym musi być bowiem tyle, by ich realizacja nie powodowała wykraczania poza ustawowe normy czasu pracy. I co do tego nie ma żadnych wątpliwości. W wyroku z 4 sierpnia 1999 r.

Sąd Najwyższy potwierdził, że nazwanie czasu pracy zadaniowym nie wyłącza stosowania przepisów o wynagrodzeniu za pracę w godzinach nadliczbowych [b](wyrok z 4 sierpnia 1999 r., I PKN 181/99)[/b].

[ramka][b]Godzin nie ewidencjonujemy[/b]

System zadaniowy można zastosować w przypadkach uzasadnionych rodzajem, organizacją albo miejscem wykonywania pracy, pod warunkiem że pracodawca w porozumieniu z pracownikiem ustalą powierzone zadania tak, by ich realizacja mieściła się w wymiarze czasu pracy wynikającym z ustawowych norm. Tak stanowi art. 140 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=B5E347C50E4D2860978BAD3D891C7A48?n=1&id=76037&wid=337521]kodeksu pracy[/link].

To organizacja czasu pracy charakterystyczna m.in. dla przedstawicieli handlowych, dziennikarzy, telepracowników i programistów. Nie ewidencjonujemy w niej godzin roboczych.[/ramka]