Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Dlatego że powody nieobecności w firmie mogły być różne. Jeśli podwładny wskutek erupcji wulkanu nie przyjechał do kraju w planowanym terminie z delegacji służbowej, pełną odpowiedzialność za to ponosi pracodawca.

Toleruje zatem jego dalszy pobyt za granicą, a na dodatek go finansuje. Wypłaca więc mu diety, pokrywa koszty noclegu i inne niezbędne wydatki oraz rozlicza przejazd (art. 77[sup]5[/sup] [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=76037]k.p.[/link] i np. [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=46DBBC86CD75CA93EA04F53B3F65E2A5?id=167999]rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej z 19 grudnia 2002 r. w sprawie wysokości oraz warunków ustalania należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce sfery budżetowej z tytułu podróży służbowej poza granicami kraju, DzU nr 236, poz. 1991 ze zm.).[/link] To na wypadek, gdyby zaistniała konieczność wykupienia nowego biletu lotniczego.

[b] Przedłużona nieobecność będzie więc w pełni usprawiedliwiona, bo unieruchomiony poza krajem pracownik wykonywał zadania służbowe na rzecz firmy.[/b] Oczywiście za ten czas przysługuje mu też wynagrodzenie.

[srodtytul]Na żądanie[/srodtytul]

Z kolei przy powrocie z urlopu wypoczynkowego rozwiązań może być kilka. Tu inicjatywa należy do pracownika. Wolno mu wskazać, że wykorzysta kolejne dni swojego wypoczynku na nieprzewidzianą nieobecność w firmie. Szef ma prawo uwzględnić taki wniosek. I tak rozsądny pracodawca powinien postąpić, bo ujmie kłopotów obu stronom.

Gdyby jednak się sprzeciwiał, pracownikowi pozostaje jeszcze skorzystanie z tzw. [b]urlopu na żądanie[/b]. Są to[b] cztery dni w roku[/b], których termin nie musi być ustalany z przełożonym. Podwładny ma prawo je wybrać w dowolnym przez siebie wskazanym czasie.

[srodtytul]Dodatkowy urlop[/srodtytul]

Co ma jednak zrobić pracownik, który wykorzystał już cały przysługujący mu tegoroczny urlop wypoczykowy? Szef może uznać dni jego nieobecności jako ekstrawolne. Powinien być jednak ostrożny, bo słusznie w firmie podniosą się głosy, że gratyfikując tego urlopowicza, dyskryminuje pozostałych podwładnych.

Gdyby ich determinacja była na tyle silna, żeby domagać się podobnego potraktowania, a załoga firmy liczna, pociągnęłoby to spore koszty. Zastrzeżenia zwiększą się jeszcze, gdy przełożony zapłaci za te dni pechowemu podwładnemu, traktując je jako nadzwyczajny urlop wypoczynkowy.

Niewykluczone, że wymusi to także zmiany organizacyjne i prawne w przedsiębiorstwie, np. konieczność ustalenia nowego regulaminu pracy, gwarantującego wszystkim (i to wstecznie) dodatkowe dni wolne od pracy.

[srodtytul]Usprawiedliwiona nieobecność[/srodtytul]

Jeśli przełożony nie chce ryzykować aż takich modyfikacji, kosztów czy konfliktu z załogą, wolno mu niespodziewaną absencję unieruchomionego za granicą pracownika uznać za usprawiedliwioną. Zezwala na to § 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=3EA120A8808CF79715D9BAB6B092E85B?id=73958]rozporządzenia ministra pracy i polityki społecznej z 15 maja 1996 r. w sprawie sposobu usprawiedliwiania nieobecności w pracy oraz udzielania pracownikom zwolnień od pracy (DzU nr 60, poz. 281 ze zm.)[/link].

Wśród przyczyn usprawiedliwiających absencję określa on też „inne przypadki niemożności wykonywania pracy wskazane przez pracownika i uznane przez pracodawcę za usprawiedliwiające nieobecność w pracy”.

To jednak nie oznacza, że musi płacić za dni tej usprawiedliwionej absencji. Zgodnie z art. 80 k.p. wynagrodzenie przysługuje za pracę wykonaną, a trudno mówić o jej realizacji, skoro podwładnego fizycznie nie ma firmie. Szefowi wolno go jednak potraktować ulgowo i zapłacić.

W myśl zasady uprzywilejowania pracownika (art. 18 k.p.) ma prawo polepszyć jego los. W takiej sytuacji jednak narazi się na podobne zarzuty, jak przy udzielaniu dodatkowego urlopu wypoczynkowego.