Jedna z naszych czytelniczek zawarła umowę na czas nieokreślony. W tekście wskazano, że jej rozwiązanie może nastąpić w każdym czasie za wypowiedzeniem w razie likwidacji działalności. Ponadto w następnym podpunkcie tego samego paragrafu strony wskazały, że z ważnych powodów umowa może być rozwiązana przez jednostronne jej wypowiedzenie na koniec miesiąca kalendarzowego z zachowaniem jednomiesięcznego okresu wypowiedzenia. Teraz jednak czytelniczka obawia się, że postanowienia kontraktu nie są wystarczająco precyzyjne.
[b]„Kontrahent wypowiedział mi umowę 19 lutego 2009 r., ze skutkiem od 18 lutego 2009 r. Nie podał przyczyny wypowiedzenia. Czy w tej sytuacji umowa skończyła się 18 lutego, czy może trwa nadal z zachowaniem jednomiesięcznego wypowiedzenia? Mój kontrahent twierdzi, że wolno mu wypowiedzieć umowę w każdym czasie i że to właśnie zrobił. Prosi o natychmiastowe wydanie dokumentacji związanej z tym kontraktem. Umowa milczy na temat odszkodowania, ale czy w opisanej sytuacji mogę go dochodzić?”[/b] – pyta czytelniczka GPP.
[srodtytul]Ustawa ważniejsza [/srodtytul]
Zobowiązanie bezterminowe o charakterze ciągłym wygasa po wypowiedzeniu przez dłużnika lub wierzyciela z zachowaniem terminów umownych, ustawowych lub zwyczajowych, a w razie braku takich terminów niezwłocznie po wypowiedzeniu (art. 365[sup]1[/sup] kodeksu cywilnego). Kłopot polega na tym, że w opisanej przez czytelniczkę umowie znalazły się postanowienia sprzeczne z tym przepisem. Z jednej bowiem strony dopuszczono wypowiedzenie i określono jego termin, z drugiej jednak ograniczono je do ważnych powodów. Tymczasem przywołany przepis pozwala wypowiedzieć umowę niezależnie od tego, czy zachodzą przyczyny ważne czy zupełnie błahe.
Jak wybrnąć z tego kłopotu? Nie budzi wątpliwości, że [b]bezwzględnie obowiązujący przepis jest ważniejszy niż sprzeczne z nim postanowienie umowne.[/b] Czynność sprzeczna z prawem jest nieważna (art. 58 § 1 k.c.). Jednak jeżeli nieważnością jest dotknięta tylko część czynności prawnej, czynność pozostaje w mocy co do pozostałych części, chyba że z okoliczności wynika, iż bez postanowień dotkniętych nieważnością czynność nie zostałaby dokonana (art. 58 § 3 k.c.). W praktyce ten ostatni przepis interpretowany jest na ogół tak, że jeśli sprzeczne z prawem fragmenty umowy nie mają dla niej podstawowego znaczenia, po prostu „wypadają” z umowy, reszta zaś pozostaje w mocy.
[srodtytul]Trzeba badać cel[/srodtytul]
Idąc tym tropem, należałoby przyjąć, że kontrahent czytelniczki nie jest związany ograniczeniem wypowiedzenia do ważnych powodów, powinien jednak przestrzegać terminu wypowiedzenia. Warto też podkreślić, że prawo wymaga, ażeby w umowie badać, jaki był cel i zgodny zamiar stron, aniżeli opierać się na jej dosłownym brzmieniu (art. 65 k.c.). Wydaje się zatem, że trzeba uznać, iż termin wypowiedzenia dokonanego w opisanych przez czytelniczkę okolicznościach upływa 31 marca br. Podkreślmy jednak, że to tylko interpretacja i niewykluczone, że sąd tej argumentacji nie podzieli.
[srodtytul]Odszkodowania nie będzie[/srodtytul]
W opisanej sytuacji odszkodowanie raczej nie wchodzi w grę. Skoro ustawa albo sama umowa pozwala stronie rozstać się z kontrahentem, to nikomu nie można czynić zarzutu z tego tytułu, że ze swego uprawnienia korzysta. Odszkodowanie przysługuje bowiem wówczas, gdy ktoś ponosi szkodę wskutek działań bezprawnych, tutaj natomiast takie nie mają miejsca. Przesądza o tym art. 471 i nast. kodeksu cywilnego.
[ramka][b]Czasu nie cofniemy[/b]
Jeśli umowa nie dopuszcza takiej możliwości, nie sposób wypowiedzieć jej z datą wsteczną. Najwcześniejszy możliwy termin to moment, w którym oświadczenie o wypowiedzeniu dotarło do adresata w taki sposób, że mógł się on zapoznać z jego treścią. Czasem nie musi on nawet być świadom wypowiedzenia – wystarczy, że zostało mu ono przekazane. Przykładowo, e-maila nie trzeba czytać, musi on jednak znaleźć się w skrzynce adresata.[/ramka]