Już 16 grudnia w Parlamencie Europejskim odbędzie się głosowanie nad projektem nowelizacji dyrektywy o czasie pracy przewidującym możliwość jego znacznego wydłużenia.

[srodtytul]Brakuje porozumienia[/srodtytul]

Przygotowana przez Radę Unii Europejskiej, w której zasiadają przedstawiciele rządów państw członkowskich, nowelizacja (pisaliśmy o niej w tekście „[link=http://www.rp.pl/artykul/166741.html]Czy będziemy pracować po 13 godzin[/link]”) budzi jednak ogromne kontrowersje wśród parlamentarzystów. Kilkadziesiąt poprawek, jakie zgłosili do projektu, zapowiada, że prace nad nowymi przepisami mogą się wydłużyć nawet na lata.

Jeśli posłowie Parlamentu Europejskiego je przyjmą, rozpocznie się procedura tzw. współdecydowania Parlamentu i Rady. Twarde stanowisko rządów państw członkowskich (w tym polskiego) nie zapowiada jednak niezbędnego w takim przypadku porozumienia. Trudno jednak się tego spodziewać, gdy niektóre z poprawek przewidują nawet ograniczenie czasu pracy wszystkich Europejczyków do siedmiu godzin na dobę i 35 w tygodniu. Gdyby jednak posłowie zgodzili się na propozycje Rady UE bez zmian, nowe przepisy mogłyby wejść w życie w ciągu kilku miesięcy.

W sprawę zaangażowały się także polskie organizacje związkowe. NSZZ „Solidarność” wskazuje na zagrożenia, jakie nowelizacja może przynieść polskiemu prawu pracy. [b]Chodzi przede wszystkim o to, że projekt przewiduje możliwość pracy przez 15 godzin na dobę nawet przez rok. Nasi związkowcy chcą, by było to możliwe tylko przez cztery miesiące[/b]. Mają też zastrzeżenia do możliwości podzielenia dyżuru pracownika na część aktywną, za którą otrzyma wynagrodzenie, i część nieaktywną, za którą pieniędzy już nie dostanie. Ofiarą takich rozwiązań padną lekarze. Po tych zmianach może się okazać, że znowu będą musieli walczyć o wynagrodzenia za pracę na dyżurach.

Co prawda zmiany w przepisach europejskich nie oznaczają konieczności zmiany polskiego prawa pracy, jednak zaangażowanie polskiego rządu każe się domyślić, że ma w tym jakiś cel. Tym bardziej że w Komisji Trójstronnej już teraz toczą się rozmowy nad proponowanymi rozwiązaniami.

[srodtytul]Firmy chcą zmian[/srodtytul]

Organizacje zrzeszające pracodawców nie chcą czekać na zakończenie prac na szczeblu unijnym. Tym bardziej że perspektywa uchwalenia nowych przepisów coraz bardziej się oddala. Dlatego już teraz na forum Komisji Trójstronnej forsują zmiany. Mają uratować przedsiębiorców przed skutkami kryzysu gospodarczego.

– Trzeba przyjąć do wiadomości, że jest kryzys, i jak najszybciej wprowadzić elastyczne rozwiązania, które ochronią miejsca pracy – podkreśla Witold Polkowski, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich. – Chcemy więc wprowadzenia klauzuli opt-out. Przypominam, że przewiduje ona możliwość elastycznego gospodarowania czasem pracy zatrudnionego, jednak tylko za jego zgodą. Uważam, że propozycja związków zawodowych oznacza krok wstecz. Zwiększenie ochrony pracownika oznacza podwyższenie kosztów pracy. Jakie są tego konsekwencje? Wystarczy popatrzeć na kilkaset tysięcy pracowników, którzy już stracili pracę w Polsce wskutek zwolnień grupowych.

[b]Pojawił się nawet pomysł wprowadzenia tzw. banków czasu pracy. Pozwoliłyby gromadzić czas pracy podczas przestoju w firmie[/b] (pracownik pomimo braku zajęcia otrzymywałby normalne wynagrodzenie). Ten czas byłby wykorzystywany w momencie zwiększonych potrzeb pracodawcy.

[ramka][b]Komentuje Ewa Tomaszewska, eurodeputowana[/b]

Z pewnością nie zgodzę się na dzielony czas dyżuru. Przyjrzę się także liczeniu dodatkowych godzin pracy. Opt-out w przepisach już jest, więc jeśli nie przyjmiemy nowych – myślę, że korzystnych dla niektórych grup zawodowych – to mogą na tym stracić. Wydłużanie okresów rozliczeniowych może być korzystniejsze np. dla pracowników sezonowych. Dostaję teraz listy zarówno od związkowców, jak i od organizacji pracodawców. Wszystkim zależy na zmianach w tych przepisach. Te sprzeczne interesy trudno pogodzić, wszystkie muszę rozważyć. Pracujemy nad bardzo kontrowersyjnym projektem. Myślę, że dojdzie tu do ostrego konfliktu parlamentarzystów europejskich i Rady UE. Trudno przewidzieć jego rezultat.[/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mailto=m.rzemek@rp.pl]m.rzemek@rp.pl[/link][/i]