Z informacji, jakie uzyskaliśmy z Ministerstwa Zdrowia, wynika, że trwają w nim obecnie prace nad projektem rozporządzenia w sprawie wytycznych diagnostyczno-orzeczniczych i kryteriów rozpoznawania chorób zawodowych. Wytyczne mają służyć lekarzom medycyny pracy jako poradnik przy orzekaniu, czy pracownik ma prawo do świadczeń za utratę zdrowia związaną z warunkami pracy. W najbliższym czasie projekt powinien trafić do konsultacji międzyresortowych.
Wytyczne będą częścią nowego rozporządzenia Rady Ministrów zawierającego wykaz chorób zawodowych. Musi ono zostać wydane do czerwca przyszłego roku, gdyż tyle czasu wyznaczył Trybunał Konstytucyjny na zmianę niekonstytucyjnych przepisów zawartych w kodeksie pracy i wydanym na jego podstawie rozporządzenia RM.
Początek zmianom dała skarga listonosza. Inspektor sanitarny odmówił mu uznania przewlekłej choroby kręgosłupa za chorobę zawodową, jako że takie schorzenie nie figuruje w wykazie zawartym w rozporządzeniu.
[b]TK w wyroku z 19 czerwca (sygn. P 23/070) stwierdził, że rozporządzenie nie zawiera zasad orzekania o chorobach zawodowych. [/b]
[b]Prace w Ministerstwie Zdrowia budzą więc spore emocje. Od lat pielęgniarki, kierowcy czy pracownicy fizyczni dźwigający ciężary domagają się uznania schorzeń kręgosłupa za choroby zawodowe. Liczą więc na to, że uda się to przy okazji nowelizacji wymuszonej przez TK[/b]. Resort nie planuje jednak zmian w wykazie chorób zawodowych.
[srodtytul]Nowe rozwiązania[/srodtytul]
– Chcemy wykorzystać tę sytuację do zmiany systemu orzekania o chorobach zawodowych, tak by każda utrata zdrowia związana z aktywnością zawodową dawała prawo do świadczeń – mówi Lech Obara, pełnomocnik Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Wielkie Sieci Handlowe. – Wiele chorób zawodowych w wykazie, np. związanych z azbestem, jest już nieaktualnych. Pojawiają się za to nowe, wywołane nowymi warunkami pracy i stresem, a nie ma ich na tej liście.
Zdaniem Lecha Obary najlepiej byłoby zrezygnować z wykazu. Wówczas lekarze orzekaliby o związku choroby z warunkami zatrudnienia. Sądy ustalałyby wysokość świadczenia za utratę zdrowia, które byłoby finansowane przez pracodawców.
[srodtytul]System jest dobry[/srodtytul]
Fachowcy są innego zdania.
– Polska lista chorób zawodowych i system orzekania odpowiadają wymaganiom, jakie stawia Unia Europejska, a niekiedy je nawet przewyższają – zauważa prof. Kazimierz Marek, szef zespołu ekspertów, którzy opracowali aktualny wykaz chorób zawodowych. – Żaden z krajów Unii Europejskiej, poza Niemcami, nie uznaje schorzeń kręgosłupa za choroby zawodowe. W Niemczech uznaje się zresztą tylko dyskopatię, czyli uszkodzenie krążków międzykręgowych.
Problem z uznaniem chorób kręgosłupa, nadciśnienia i innych chorób układu krążenia za choroby zawodowe polega na tym, że cierpi na nie większość osób, bez względu na to, czy pracowały czy też nie. Zdaniem lekarzy pracownicy często są sami sobie winni, gdyż prowadzą nieaktywny tryb życia i po całym dniu spędzonym w pracy, zamiast wyjść na świeże powietrze, siadają przed telewizorem. Trudno wówczas uznać, że takie dolegliwości są rzeczywiście efektem złych warunków pracy.
[ramka][b]Opinia: Ewa Wągrowska-Koski, krajowy konsultant medycyny pracy[/b]
Ze wszystkich badań wynika, że na dolegliwości kręgosłupa cierpi ponad połowa społeczeństwa, jest to więc choroba cywilizacyjna. To także proces związany ze starzeniem, gdyż dotyczy większości osób po 50. roku życia, bez względu na to, czy pracują czy nie. Nie ma wyraźnych przesłanek uznania schorzeń kręgosłupa za chorobę zawodową. Nie ma również możliwości oceny, jaki jest udział warunków pracy w rozwoju tej choroby. Czas, by w polityce państwa uwzględnić np. ulgi dla pracodawców na tworzenie nowych, mniej szkodliwych stanowisk pracy dla osób zagrożonych zwolnieniem ze względu na pogarszający się stan zdrowia. Albo na zakup i stosowanie rozwiązań technicznych ułatwiających pracę.[/ramka]
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora
[link=mailto:m.rzemek@rp.pl]m.rzemek@rp.pl[/link][/i]