To, że przedsiębiorcy zabrakło, nie oznacza, że jego wierzyciele zostają na lodzie. Tak samo jak jego dłużnicy nie mogą uznać, iż z dnia na dzień przestają być winni pieniądze. Wszystkie majątkowe prawa i obowiązki przechodzą bowiem na spadkobierców zmarłego. Dotyczy to również przedsiębiorstwa. Zobowiązania więc nie wygasają, mogą być dochodzone przez osoby, które przejęły majątek zmarłego, jak i od nich.
Własność nieruchomości i innych rzeczy, akcje i udziały w spółkach, pieniądze w kasie i na rachunkach bankowych, wierzytelności – wszystko to wchodzi do spadku. Istnieją oczywiście pewne wyjątki. Przykładem jest zlecenie. Jeśli zabraknie zleceniobiorcy, zlecenie – o ile strony nie umówiły się wcześniej inaczej – wygasa.
O tym, kto i jak dziedziczy, przesądza prawo spadkowe >patrz ramka na końcu.
Czasem nie wiadomo, komu po otwarciu spadku należy zapłacić albo do czyich rąk spełniać świadczenie. Sposobem na to może się okazać depozyt sądowy. Świadczenie można do depozytu złożyć m.in. wtedy, gdy nie wiadomo, kto jest wierzycielem. Właśnie tak sprawa ma się wtedy, gdy procedury spadkowe dopiero trwają. O tym, jak korzystać z depozytu sądowego, pisaliśmy m.in. w DOBREJ FIRMIE z 8 marca 2005 r. („Depozyt na wszelki wypadek”).
Spadkobiercy mogą postąpić na kilka sposobów. Mogą spadek przyjąć, mogą i odrzucić. Odrzucenie oznacza, że spadkobierca zostaje wyłączony od dziedziczenia, tak jakby nie dożył otwarcia spadku. Dziedziczyć będą wówczas tylko pozostali spadkobiercy. Co natomiast w sytuacji, gdy chcemy dziedziczyć? Otóż spadkobierca może przyjąć spadek na jeden z dwóch sposobów: prosty albo z dobrodziejstwem inwentarza. Przyjęcie proste oznacza, że będzie odpowiadał całym swoim majątkiem za długi zmarłego. Przyjęcie z dobrodziejstwem inwentarza ogranicza odpowiedzialność za zobowiązania zmarłego do wartości aktywów, które się po nim odziedziczyło. Warto podkreślić, że wartość spadku to nie to samo co konkretne składniki majątkowe odziedziczone po przedsiębiorcy.
Córka jako jedyna spadkobierczyni swojego prowadzącego firmę ojca przyjęła spadek bez ograniczeń. W skład przedsiębiorstwa wchodzą zabudowana nieruchomość i dwa samochody, brak w nim natomiast gotówki. Wierzyciel, któremu zmarły zalegał z zapłatą, nie musi szukać pieniędzy na rachunkach bankowych spółki. Może – oczywiście o ile dysponuje np. wyrokiem sądowym lub nakazem zapłaty – zwrócić się do komornika o zajęcie także prywatnego konta spadkobierczyni.
Śmierć przedsiębiorcy nie stoi na przeszkodzie ogłoszeniu jego upadłości. Warunek: od dnia zgonu nie upłynęło zbyt wiele czasu. W razie śmierci przedsiębiorcy jego upadłość można bowiem ogłosić, o ile wniosek w tej sprawie został złożony w ciągu roku od dnia śmierci (art. 7 prawa upadłościowego i naprawczego). Uprawniony do tego jest wierzyciel, a także spadkobierca oraz małżonek i każde z dzieci lub rodziców zmarłego, chociażby nie dziedziczyli po nim spadku.
Przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza ogranicza odpowiedzialność spadkobiercy za zobowiązania zmarłego do wartości aktywów, które się po nim odziedziczyło
To może się okazać idealnym rozwiązaniem dla tych, którzy nie chcą prowadzić firmy zmarłego, bo mają inne zajęcia, nie znają się na tym itp. W firmie światło zgasi wówczas syndyk, a jeśli po zaspokojeniu wierzycieli i pokryciu kosztów całej procedury coś zostanie, i tak trafi to do spadkobierców. Nie będą natomiast musieli obliczać i odprowadzać podatków zmarłego, płacić składek ubezpieczeniowych za jego pracowników itp. Nawet jeśli w trakcie postępowania upadłościowego okaże się, że środków jest za mało na spłacenie wszystkich wierzycieli, to i tak spadkobiercy będą mieli o wiele większą wiedzę o sytuacji. Już początkowy przebieg postępowania upadłościowego może dać im jasny sygnał, czy spadek warto przyjmować, czy też stałby się on dla nich kukułczym jajem. Wniosek o ogłoszenie upadłości kosztuje 1000 zł.
Z przepisów wynika, że z dniem śmierci stosunek pracy wygasa (art. 63
1
). Dotyczy to zarówno sytuacji, kiedy umiera pracownik, jak i kiedy umiera pracodawca. W pierwszej sytuacji prawa majątkowe ze stosunku pracy przechodzą w równych częściach na małżonka oraz inne osoby spełniające warunki wymagane do uzyskania renty rodzinnej. Jeżeli w myśl przepisów rentowych uprawnionych nie ma, to prawa te wchodzą do spadku. Innymi słowy, pracodawca musi przygotować się na wypłacenie tym osobom odpowiednich kwot.
Dla spadkobierców przedsiębiorcy ważne jest to, że jego pracownikom przysługuje odszkodowanie. Jest ono równe wysokości wynagrodzenia za okres wypowiedzenia, a w razie zawarcia umowy o pracę na czas określony lub na czas wykonania określonej pracy – w wysokości wynagrodzenia za okres dwóch tygodni.
Co jednak w sytuacji, gdy spadkobiercy chcą kontynuować działalność gospodarczą? Dokonane z mocy prawa wygaszenie stosunków pracy mogłoby się skończyć katastrofą. Ustawodawca dopuszcza wstąpienie spadkobierców w prawa zmarłego i przejęcie zakładu pracy. W takiej sytuacji odszkodowań wypłacać nie trzeba. Problem polega na tym, że niekiedy bardzo trudne może się okazać ustalenie, kto i w jakim trybie zastąpił dotychczasowego pracodawcę.
Śmierć wspólnika może zdestabilizować zarówno relacje w firmie, jak i kontakty z innymi przedsiębiorcami. Najczęściej jednak spółka może wciąż działać
Jak przedstawiają się stosunki spadkowe w spółce, zależy przede wszystkim od jej rodzaju. Inaczej wygląda sytuacja w spółce osobowej, inaczej w kapitałowej. Znaczenie ma też rodzaj działalności, jej rozmiary, skład organów itp.
Spółka cywilna po śmierci jednego ze wspólników, którzy ją zawiązali, w zasadzie działa nadal, oczywiście pod warunkiem, że zostało w niej przynajmniej dwóch wspólników. Wydarzenia te nie pozostają jednak bez wpływu na losy firmy. Otóż jeśli wspólnicy nie postanowili inaczej, z chwilą śmierci nie tylko ustaje członkostwo zmarłego w spółce. Pozostali wspólnicy muszą też rozliczyć się ze spadkobiercami. Ci bowiem nie wchodzą do spółki w miejsce zmarłego.
Jeśli ma być inaczej, wspomniane postanowienie dopuszczające wejście spadkobierców powinno się znaleźć w umowie spółki albo w uchwale, która zapadnie później. Warto pomyśleć o tym zawczasu. Nawet jeśli do obrony jest teza, że uchwałę o wejściu spadkobierców do spółki można podjąć już po śmierci wspólnika, po co narażać się na niepotrzebne kłopoty. Po śmierci wspólnika raczej nie można natomiast podjąć uchwały wyłączającej wstąpienie spadkobierców do firmy. Jeśli wspólnicy wchodzą do spółki, powinni wskazać jedną osobę, która będzie wykonywała ich prawa. Nie musi to być spadkobierca. Dopóki to nie nastąpi, dopóty pozostali wspólnicy mogą sami podejmować wszelkie czynności w zakresie prowadzenia spraw spółki (art. 872 kodeksu cywilnego).
W spółce jawnej – inaczej niż w cywilnej – śmierć wspólnika jest przyczyną rozwiązania spółki. Oznacza to, że firma taka powinna zamknąć działalność. Ustawodawca daje jednak wspólnikom wolną rękę. Jeśli postanowią, że chcą działać dalej, to ich wola ma pierwszeństwo. Tyle tylko że muszą to uczynić niezwłocznie. W przeciwnym razie spadkobiercy będą mogli domagać się likwidacji. Zresztą decyzja o kontynuacji działalności może zapaść wcześniej. Wspólnikom wolno bowiem wprowadzić postanowienie w tej sprawie do samej umowy spółki.
Czy spadkobiercy zmarłego stają się wspólnikami w spółce? Rzecz jest w literaturze sporna, bo w kodeksie spółek handlowych sprawa ta nie została niestety wprost uregulowana. Z kilku jego przepisów wynika jednak, że odpowiedź jest negatywna.
Chodzi przede wszystkim o przepisy o rozwiązaniu spółki. Wynika z nich, że wskutek śmierci wspólnika spółka albo ulega rozwiązaniu, albo trwa między pozostałymi wspólnikami (art. 64 § 1 w zw. z art. 58
). Pozostałymi, a więc bez udziału spadkobierców. Zresztą tak chyba jest lepiej, bo jeśli spadkobierców jest kilku, ich wejście do spółki wbrew woli pozostałych wspólników mogłoby doprowadzić do poważnych i trudnych do rozwiązania problemów. Trzeba by np. odpowiedzieć na pytanie, czy każda z takich osób staje się nowym wspólnikiem, czy też wszystkich ich należy traktować łącznie jako jednego wspólnika.
Kodeks daje spadkobiercom jedną istotną możliwość wejścia do spółki w miejsce zmarłego. Otóż każdy z nich może zażądać przekształcenia tej spółki w spółkę komandytową i przyznania mu w niej statusu komandytariusza.
Spółkę jawną tworzyło czterech wspólników. Jeden z nich zmarł, pozostawiając po sobie trzech spadkobierców. Dwóch z nich zażądało przekształcenia spółki. Tym samym po przekształceniu będzie w niej pięciu wspólników (tj. trzech dotychczasowych i dwóch spadkobierców).
Przypomnijmy, że komandytariusz to taki wspólnik spółki osobowej, który odpowiada za jej zobowiązania tylko do z góry ustalonej kwoty, zwanej sumą komandytową. Odpowiedzialność ta ma charakter osobisty (tzn. wierzyciel, który nie zdołał zaspokoić się z majątku spółki, może żądać zapłaty bezpośrednio od komandytariusza), przy czym odpowiedzialność tę pomniejsza wniesiony już przez komandytariusza do spółki wkład. Jeśli wkład ten przewyższył wartość sumy komandytowej, wierzyciel spółki nie może już żądać zapłaty od komandytariusza.
Co ważne, ażeby zażądać przekształcenia, uprawniony musi najpierw uporządkować sprawy spadkowe. Z wnioskiem o przekształcenie wolno bowiem wystąpić w ciągu sześciu miesięcy od dnia stwierdzenia nabycia spadku. Obecnie stwierdzenia takiego dokonuje sąd. Od 2 października dziedziczenie będzie też wolno poświadczać u notariusza. Dla spadkobiercy i spółki istotne jest to, że żądanie zgłoszone wcześniej nie wywołuje skutków prawnych. Dla spółki jest to zresztą niezbyt korzystne. Przepisy nie zakreślają bowiem żadnego terminu, w którym należy wystąpić o stwierdzenie nabycia spadku. Szczęśliwie jednak przedsiębiorcy nie są całkowicie bezbronni. Występować o stwierdzenie nabycia spadku może bowiem każdy, kto ma w tym interes – nawet jeśli sam nie jest spadkobiercą.
Spółka musi uwzględnić żądanie spadkobiercy zmarłego wspólnika. Jeśli wspólnicy nie chcą przekształcić spółki jawnej w komandytową, to nie pozostaje im nic innego, jak podjąć uchwałę o jej rozwiązaniu. Chyba że – i jest to jeszcze jedna możliwość – przekształcą ją w spółkę komandytowo-akcyjną, przyznając spadkobiercy status akcjonariusza tej nowej spółki (art. 583 k.s.h.).
Szczególne zasady obowiązują wtedy, gdy wspólnik przed śmiercią wypowiedział umowę spółki, ale ta nie zdążyła jeszcze się z nim rozliczyć. Spadkobiercom należy bowiem zwrócić przedmioty przekazane spółce do używania przez zmarłego wspólnika. Ponadto trzeba im wypłacić tzw. udział kapitałowy. Upraszczając, pojęcie to oznacza kwotę odpowiadającą wartości majątku wniesionego przez wspólnika do spółki. Na potrzeby rozliczenia ze spadkobiercami podstawę szacunków stanowi wartość zbywcza majątku spółki. Co ważne, niekiedy może się okazać, że płatnikiem będzie nie spółka, lecz spadkobiercy. Jeśli bowiem udział kapitałowy wykazuje wartość ujemną, to spadkobiercy będą musieli wyrównać spółce brakującą wartość (art. 65 § 4 k.s.h.). Spadkobiercy powinni więc dobrze rozważyć, czy spadek warto przyjmować. A jeśli już go przyjęli, to czy nie opłaca im się zażądać przekształcenia spółki w komandytową.
Co ciekawe, z kodeksu wcale nie wynika jednoznacznie, że spółka musi się rozliczyć ze spadkobiercami wspólnika, który ze spółki nie występował. Obowiązek taki można wyprowadzać najwyżej z celu przepisów o rozliczeniach.
Zasady obowiązujące w spółce jawnej stosuje się odpowiednio do innych spółek osobowych prawa handlowego (komandytowej, partnerskiej i komandytowo-akcyjnej). Odpowiednio, czyli przepis – zależnie od sytuacji – stosuje się albo wprost, albo z pewnymi modyfikacjami, albo nie stosuje się go w ogóle. Choć są i przepisy bezpośrednio tym spółkom poświęcone. I tak np. przepisy o spółce partnerskiej wprost przewidują, że spadkobierca partnera takiej spółki nie wstępuje do niej w miejsce zmarłego. Może na to jednak zezwolić umowa spółki – ale i to pod warunkiem, że spadkobierca jest uprawniony do wykonywania wolnego zawodu (zazwyczaj tego samego, który w spółce wykonywał zmarły partner).
Z kolei w przepisach o spółce komandytowej wprost stwierdzono, że śmierć komandytariusza nie stanowi przyczyny rozwiązania spółki. Spadkobiercy komandytariusza powinni jedynie wskazać spółce jedną osobę do wykonywania ich praw (k.s.h. nie wymaga, by był to ktoś spośród spadkobierców).
W spółce z o.o. sytuacja spadkobierców jest zupełnie inna niż w spółkach osobowych. Tu w zasadzie wstępują oni do spółki w miejsce zmarłego wspólnika. Natomiast umowa spółki może najwyżej owo uprawnienie ograniczyć lub nawet całkowicie wyłączyć. Jeśli jednak odmawiamy spadkobiercom ich praw, musimy przygotować się na ich spłacenie. W przeciwnym wypadku ograniczenie lub wyłączenie ich wstąpienia do spółki będzie miało jedynie wartość papieru, na którym zostanie zastrzeżone.
W umowie wolno też wyłączyć lub ograniczyć podział między spadkobierców udziałów albo udziału (jeśli zmarły wspólnik miał tylko jeden udział) po zmarłym wspólniku. Trzeba tylko pamiętać, że wskutek tych operacji wartość udziału nie może spaść poniżej 50 złotych.
Szczególne są natomiast zasady uczestnictwa spadkobierców w spółce z o.o. Otóż jako współuprawnieni z udziału lub udziałów wykonują swoje prawa w spółce przez wspólnego przedstawiciela, a za świadczenia związane z udziałem odpowiadają solidarnie.
Jeżeli takiego wspólnego przedstawiciela nie wskazali, oświadczenia spółki mogą być dokonywane wobec któregokolwiek z nich (art. 184 k.s.h.). Oczywiście o ile spółka w ogóle wie o otwarciu spadku. Pamiętajmy bowiem, że o przejściu udziału na inną osobę oraz o ustanowieniu zastawu lub użytkowania udziału zainteresowani powinni zawiadomić spółkę, przedstawiając dowód na poparcie swoich twierdzeń. Tu zainteresowanymi są spadkobiercy. Przejście udziału jest skuteczne wobec spółki dopiero od momentu, gdy ta otrzyma od jednego z zainteresowanych zawiadomienie wraz z dowodem dokonania czynności. Formalnie rzecz biorąc, wcześniej spółka nie musi traktować spadkobierców jak uprawnionych do następstwa prawnego po zmarłym wspólniku (art. 187 k.s.h.).
Nic w tym zresztą złego. Dopóki sąd nie stwierdzi nabycia spadku, dopóty nie do końca wiadomo, kto jest spadkobiercą. Nie wie tego na ogół sama spółka. Zwłaszcza jeśli spadkobiercy jeszcze się w tej sprawie nie zdeklarowali. Chcąc uniknąć niepewności, spółka może spróbować sama wystąpić do sądu o stwierdzenie nabycia spadku.
Stosunkowo nikły wpływ na losy spółki wywiera śmierć akcjonariusza. Akcje wchodzą do spadku i są dziedziczone na zasadach ogólnych. Oczywiście w praktyce mogą się pojawić kłopoty – zwłaszcza gdy w grę wchodzi dziedziczenie akcji imiennych. W literaturze dyskutuje się m.in. o tym, czy do dziedziczenia mają zastosowanie te przepisy k.s.h., które pozwalają uzależnić rozporządzenie akcjami od zgody spółki. Dominuje stanowisko, że nie. Dopuszczalne jest natomiast wpisanie do statutu postanowienia, że w razie śmierci akcjonariusza akcje zostają umorzone.
Otwarcie spadku wpływa na prowadzone przez spadkodawcę procesy sądowe. Najczęściej zostaną one zawieszone
Przedstawimy skutki otwarcia spadku dla postępowań przed sądami cywilnymi i administracyjnymi.
Śmierć przedsiębiorcy wpływa zarówno na postępowanie rozpoznawcze (czyli to, które kończy się wydaniem wyroku czy nakazu zapłaty), jak i egzekucyjne. To pierwsze sąd z urzędu zawiesi – niezależnie od tego, czy chodzi o dłużnika, czy wierzyciela. Jedynym wyjątkiem jest sytuacja, gdy śmierć nastąpiła już po zamknięciu rozprawy. Wtedy sąd nie musi postępowania zawieszać i może wydać orzeczenie kończące sprawę. Sąd zawiesza postępowanie także na wniosek spadkobiercy, jeżeli ktoś domaga się od niego zapłaty długów zmarłego, a spadkobierca nie złożył jeszcze oświadczenia o przyjęciu spadku i termin złożenia takiego oświadczenia jeszcze nie upłynął.
Co ważne, wraz ze śmiercią strony wygasają udzielone pełnomocnictwa procesowe. Od tej pory pełnomocnik działa tylko do momentu, w którym sąd zawiesi postępowanie (art. 96 kodeksu postępowania cywilnego).
Wygaśnięcie obejmuje również pełnomocnictwa ustanowione z urzędu (przy czym pełnomocnik nie może zaniechać podjęcia czynności procesowych niecierpiących zwłoki). Wygasa również zwolnienie od kosztów sądowych. Oczywiście spadkobiercy, którzy wstąpią do procesu, też będą mogli się o takie zwolnienie ubiegać. Wymaga to jednak odrębnej procedury.
Zawieszone też zostaje postępowanie egzekucyjne – i to niezależnie od tego, czy zmarły to dłużnik, czy wierzyciel (art. 819 k.p.c.). Komornik podejmie je dopiero z udziałem spadkobierców. Do czasu przyjęcia spadku przez spadkobierców długi zmarłego można egzekwować tylko ze spadku (art. 836 k.p.c.).
Na ogół oznacza to zablokowanie procedury. Dopóki bowiem nie nastąpi tzw. dział spadku, dopóty wierzyciel musi zadbać o tytuł wykonawczy wydany przeciw wszystkim spadkobiercom, a nie tylko niektórym (art. 779 k.p.c.). W przeciwnym wypadku egzekucja się nie powiedzie.
Skąd jednak ma wiedzieć, kto dziedziczy? To ostatecznie ustali dopiero sąd w postępowaniu o stwierdzenie nabycia spadku. A do rozszerzenia klauzuli wykonalności – czyli specjalnej pieczęci, której przystawienie na orzeczeniu pozwala je egzekwować – dojść może tylko po udowodnieniu praw do spadku dokumentem urzędowym lub prywatnym z urzędowo poświadczonym podpisem.
Podobne jak w sądzie cywilnym są skutki śmierci przedsiębiorcy w postępowaniu przed sądem administracyjnym. Sąd z urzędu takie postępowanie zawiesi. Wyjątkiem jest postępowanie dotyczące praw i obowiązków ściśle związanych z osobą zmarłego. Wtedy prowadzenie go nie ma sensu i organ taką procedurę umarza.
Przedsiębiorca spierał się z burmistrzem o wpis do ewidencji działalności gospodarczej. Ponieważ zamierzał prowadzić ją pod własnym nazwiskiem, byłaby ona ściśle związana z jego osobą. Śmierć w takiej sytuacji czyniłaby dalsze postępowanie bezprzedmiotowym, stąd też sąd powinien sprawę umorzyć.
Zawieszone postępowanie sąd podejmie z urzędu w sytuacji, gdy zgłoszą się lub zostaną sądowi wskazani następcy prawni zmarłego, bądź w razie ustanowienia kuratora spadku.
Warto też wspomnieć o samym postępowaniu administracyjnym. Ono również – o ile nie sposób wezwać spadkobierców zmarłej strony do udziału w postępowaniu, a nie działa kurator spadku – zostaje zawieszone. Jeśli zaś stało się bezprzedmiotowe, prowadzący sprawę organ umorzy ją.
W Polsce w grę wchodzą dwa rodzaje dziedziczenia:
- testamentowe,
- ustawowe.
Pierwsze ma miejsce zawsze wtedy, gdy zmarły wyraził za życia swoją wolę określonego rozdysponowania swojego majątku. Jest kilka sposobów sporządzenia testamentów. Najprostsza jego wersja to spisane własnoręcznie, opatrzone datą i podpisane przez testatora oświadczenie o tym, kogo chce on uczynić swoim spadkobiercą. Własnoręczny charakter jest bardzo ważny. Testament napisany na komputerze, wydrukowany i własnoręcznie podpisany po prostu nie może być podstawą dziedziczenia.
Drugi rodzaj wchodzi w grę wtedy, gdy zmarły nie zostawił testamentu. Przepisy o dziedziczeniu ustawowym przewidują określony porządek dziedziczenia. Wszystko po to, aby nie doszło do sytuacji, w której ktoś schodzi z tego świata, a jego majątek przestaje należeć do kogokolwiek.