Konsekwencje związane z podatkami i innymi daninami o charakterze publicznym opiszemy w jednym z kolejnych numerów DF. Tu zajmiemy się tymi przewidzianymi w prawie cywilnym.
Najgorszym rozwiązaniem jest w opisanej sytuacji nie uczynić nic. Jeśli spółka jest małym rodzinnym przedsięwzięciem, to niewykluczone, że braku likwidacji w ogóle nikt nie zauważy. Taka spółka latami może tkwić w rejestrze sądowym, nikomu nie przeszkadzając. Na ogół jednak zachowanie bierności to prosta droga do ruiny spółki i zaprzepaszczenia trudu tych, którzy latami budowali jej pozycję. Orzeczenie rozwiązania spółki nie wyklucza bowiem bankructwa.
Jeśli spółka po śmierci wspólnika zarzuci działalność i przestanie spłacać długi, sąd wcześniej czy później ogłosi jej upadłość. Wtedy zarządzanie majątkiem spółki przejmie syndyk. Czytelniczka nie będzie musiała martwić się o likwidację, bo po zakończeniu postępowania upadłościowego to syndyk składa w sądzie wniosek o wykreślenie spółki z rejestru przedsiębiorców. Tyle tylko, że z majątku dla czytelniczki mogą zostać resztki albo zgoła nic. Zwłaszcza jeśli postępowanie upadłościowe zostanie umorzone z powodu braku majątku.
Warto jednak pamiętać, że jeśli sąd orzekł o rozwiązaniu firmy, zapewne ustanowił też likwidatora. Jeśli lekceważy on swoje obowiązki, niewykluczone, że działa w ten sposób na szkodę spółki. A to już może być przestępstwem (art. 585 k.s.h.).