Tak wynika z orzeczenia Sądu Najwyższego z 4 września 2007 r. (I PK 112/07).
Zdzisław C., były prezes, wystąpił po zwolnieniu z pracy przeciwko firmie o wyrównanie wynagrodzenia. Od 1 stycznia 2002 r. na jego wyraźną prośbę jego wynagrodzenie zostało określone w obcej walucie. Powstały jednak wątpliwości co do jego wysokości. Spółka twierdziła, że jest to 1250 euro miesięcznie, a powód – że dwa razy więcej. Obie strony przedstawiły na dowód umowę o pracę, z tym że firma jedynie jej kserokopię.
Sąd oddalił roszczenie Zdzisława C., gdyż ówczesna sytuacja spółki (notowała straty) nie uzasadniała takiej podwyżki. Z zeznań świadków wynikało, że Zdzisław C. faktycznie zarabiał równowartość kwoty 1250 euro. Okazało się również, że jako prezes spółki odpowiadał za dokumentację pracowniczą. Powinien zatem złożyć egzemplarz swojego angażu do akt osobowych, tuż po podpisaniu. Zrobił to jednak rok później. Ponadto umowa została podpisana tylko na ostatniej stronie, a druga, gdzie figurowała wysokość wynagrodzenia, nie została nawet parafowana. Dlatego sądy okręgowy i apelacyjny oddaliły powództwo.
Na posiedzeniu niejawnym SN uznał, że ponieważ to powód wywodził dla siebie korzystne skutki prawne z treści umowy o pracę zawartej z pozwaną spółką, to na nim spoczywał ciężar udowodnienia swoich racji. Sąd powołał się przy tym na art. 6 kodeksu cywilnego oraz art. 232 zdanie pierwsze kodeksu postępowania cywilnego. Powód spełnił ten obowiązek, przedstawiając dokument prywatny – umowę o pracę. Spółka zaprzeczyła jednak jego prawdziwości, w związku z czym to na nią przeszedł obowiązek udowodnienia, że treść zawartej przez strony umowy była inna. Dokument prywatny, którego dotyczył spór, nie pochodził jednak od innej osoby niż pozwana spółka, gdyż stanowił kontrakt zawarty przez strony stosunku pracy będące jednocześnie stronami procesu. W tej sytuacji nie miało zastosowania zdanie drugie art. 253 k.p.c., w świetle którego prawdziwości takiego dokumentu dowodzi ten, kto chce z niego skorzystać, w tym wypadku powód.
Sądy dały wiarę dowodom przedstawionym przez spółkę. Uznały zatem, że dokument złożony przez powoda jest nieautentyczny. Doszło bowiem prawdopodobnie do zamiany drugiej strony, na której znajdowało się postanowienie określające wysokość wynagrodzenia. Fakt uznania dokumentu za wiarygodny nie może być jednak przedmiotem skargi kasacyjnej, gdyż nie podlega ocenie SN. Ten ostatni zwrócił jednak uwagę na to, że Zdzisław C. złożył dwa wnioski dowodowe o przesłuchanie Waldemara J., ówczesnego dyrektora spółki, jak również zbadanie zawartości komputera, na którym została sporządzona umowa. Sąd apelacyjny nie przeprowadził jednak tych dowodów, uznając, że były dyrektor nie ma wiedzy o treści umowy. Jeśli chodzi o badanie twardego dysku komputera, oparł się na zapewnieniach spółki, że uległ on zniszczeniu. Zdaniem SN doprowadziło to do naruszenia art. 227 k.p.c. Dowody te mogły bowiem mieć istotne znacznie dla rozstrzygnięcia sprawy. SN odesłał więc do sądu apelacyjnego sprawę do ponownego rozpoznania.