Trybunał Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich (Trybunał) konsekwentnie ogranicza znaczenie złotej akcji – twierdzi w „Rz” z 16 listopada autor opisujący sprawę Volkswagena AG i stwierdza: „To zła wiadomość dla polskiego rządu”. Teza ta jest błędna, ponieważ założenia niemieckich i polskich przepisów dotyczących złotej akcji są krańcowo różne.

Autor wydał werdykt w sprawie, która jeszcze przed Trybunałem nawet nie zawisła. Bez pogłębionej analizy postawiono tezę, że wyrok Trybunału dotyczący Volkswagena ma zasadnicze znaczenie dla polskiego sporu z Komisją Europejską w sprawie złotej akcji (złotego weta). Tym samym można się domyślać, że Polska nie przekona Komisji do swoich racji, co spowoduje wniesienie przeciwko nam skargi do Trybunału.

Z treści artykułu zdaje się wynikać, że ewentualny spór przed Trybunałem będzie przez nas przegrany. Nic bardziej mylnego. Nie można oczywiście przewidzieć decyzji Trybunału, ale stanowisko Komisji, która nie do końca rozumie założenia polskiego ustawodawstwa wyrażone w skierowanej do RP uzasadnionej opinii, nie powinno być wyznacznikiem ostatecznych ocen. Komisja także może sprawę przegrać, tak jak to było w wypadku belgijskiego złotego weta (C-503/00). Tym bardziej że kontakty z Komisją wyraźnie dowodzą, że nie może ona pogodzić się z tą porażką i próbuje ponownie zdobyć przyczółki, które utraciła kilka lat temu. Wykorzystuje w tym celu różnice między sytuacją gospodarczą Polski i Belgii, na której wzorach oparte zostały polskie rozwiązania. Poza tym twierdzi, że wobec rozwoju prawa wspólnotowego ponowna przegrana przed Trybunałem w podobnej sprawie nie nastąpi.

Polska oparła swoje ustawodawstwo na wyroku Trybunału dotyczącym Belgii i nie wykracza poza to orzeczenie. Poza tym praktyczne znaczenie ustawy o złotej akcji (tj. ustawy z 3 czerwca 2005 r. o szczególnych uprawnieniach Skarbu Państwa oraz ich wykonywaniu w spółkach kapitałowych o istotnym znaczeniu dla porządku publicznego i bezpieczeństwa publicznego; DzU nr 132, poz. 1108) jest niewielkie i obecnie nie może ona zostać wykorzystana z powodu braku opracowania polityki państwa w sektorach strategicznych. Dodatkowo możliwość jej wykorzystania jest bardzo ograniczona i obejmuje wyłącznie wyjątkowe sytuacje zagrożenia dla porządku lub bezpieczeństwa publicznego. Ustawa ogranicza zakres ingerencji wyłącznie do określonego katalogu decyzji i tylko wówczas, gdy występuje zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku publicznego w bardzo wąskim rozumieniu prawa wspólnotowego. Potwierdzają to poglądy wyrażane w piśmiennictwie. Tym samym ustawa nie stwarza możliwości zbyt silnego ingerowania w mechanizmy rynkowe, a jej zastosowanie jest wyjątkowe.

Polskich uregulowań dotyczących złotej akcji nie należy sprowadzać do kwestii rozporządzenia wykonawczego. Dotyczy ono bowiem jedynie listy spółek i potencjalnie może mieć niewiele wspólnego z zakresem ustawy. Z całą pewnością rozporządzenie nie jest podstawowym problemem w odniesieniu do polskich uregulowań dotyczącej złotej akcji. W swojej uzasadnionej opinii Komisja nawet się na ten akt nie powołuje. Poza tym dość łatwo usunąć z rozporządzenia spółki, które w związku z przepisami ustawowymi i prawem wspólnotowym nie powinny się tam w ogóle znaleźć.

Można oczywiście dyskutować, czy zakresem polskich przepisów powinien być objęty sektor wydobycia i przetwórstwa miedzi oraz inne sektory lub spółki. Nie zmienia to jednak faktu, że podstawowy zrąb ustawy o złotej akcji odpowiada kryteriom nakreślonym przez Trybunał. Od samego początku jej celem było wdrożenie kanonów prawa wspólnotowego. Co więcej, zgodność ustawy z prawem wspólnotowym nie budzi w Polsce większych zastrzeżeń. Nie bez kozery dr hab. Krystyna Pawłowicz w artykule »Złota akcja« Skarbu Państwa jako instytucja prawa publicznego” (lutowy numer „Państwa i Prawa”) pisze, że mechanizm złotej akcji w Polsce został ukształtowany na podstawie traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską i orzecznictwa Trybunału. Tym samym teza o pewnej przegranej Polski przed Trybunałem jest daleko posuniętą spekulacją. W tym kontekście do rozstrzygnięcia pozostaje jednak istotne pytanie: czy państwo może zabezpieczyć swoje interesy na poszczególnych rynkach wyłącznie przez liczne instrumenty regulacyjne. Jest to przedmiotem skarg Komisji przeciwko Hiszpanii i Włochom i na ostateczne rozstrzygnięcie tej kwestii trzeba będzie poczekać.

Prawdą jest, że we wrześniu 2006 r. sprawę przed Trybunałem przegrała Holandia, w lutym tego roku rzecznik generalny wydał opinię kwestionującą niemieckie przepisy o złotej akcji, a w październiku Trybunał zakwestionował niemieckie przepisy dotyczące złotej akcji. Tylko że uregulowania w tych państwach, podobnie jak zakwestionowane w przeszłości przepisy hiszpańskie czy brytyjskie, były zupełnie różne od polskich. Nie można zatem na tej podstawie wysnuwać wniosków co do losów polskiej ustawy.

Poza tym wydarzenia na arenie międzynarodowej wskazują, że klimat wokół złotej akcji się zmienia. Świadczy o tym choćby wezwanie kanclerz Niemiec dotyczące podjęcia na poziomie wspólnotowym działań ochronnych w sektorach strategicznych związanych z wrogimi przejęciami przez państwowy kapitał krajów spoza Unii. Problemy zagrożenia bezpieczeństwa i porządku publicznego, o których mowa w polskiej ustawie, są dzisiaj podnoszone przez szefów rządów państw członkowskich Unii Europejskiej. Także wypowiedzi komisarzy (Mandelson, McCreevy, Verheugen – „Financial Times” 18, 19/07/07, „EurActive” 24/07/07) dotyczące europejskiej złotej akcji wniosły nową jakość do dyskusji. Poza tym projekt dyrektywy statuujący europejską złotą akcję, który Komisja przyjęła w połowie września tego roku, utrudni plany inwestorów z państw trzecich, którzy mogą się kierować innymi motywacjami niż ekonomiczne.

Propozycja nowej dyrektywy to ważny polityczny sygnał świadczący o tym, że Komisja dostrzega zagrożenia, o których mowa w naszej ustawie. To także wyraźna ingerencja w zasadę swobody przepływu kapitału, która wyklucza istnienie złotych akcji. Szkoda, że w Polsce, której rozwiązania mogą się okazać modelowe, nie dostrzega się znaczenia wskazanych zdarzeń, a komentatorzy i eksperci nie są w stanie zdobyć się na pogłębioną analizę ważnego tematu złotej akcji. Co dziwi jeszcze bardziej, powyższych faktów wydają się nie dostrzegać urzędnicy Komisji, którzy wystosowali skierowaną do Polski uzasadnioną opinię. Pozostaje mieć nadzieję, że przyczyni się to do ich przegranej przed Trybunałem.