– Jesteśmy właścicielami niewielkiej spółki z o.o. Poszerzamy skład zarządu, powołując na to stanowisko osobę spoza naszego grona. Gdyby jednak menedżer nie spełniał naszych oczekiwań, to chcemy możliwie szybko się z nim rozstać. W tej sytuacji wolelibyśmy uniknąć podpisywania z nim umowy o pracę. Czy możemy nawiązać stosunek pracy na podstawie powołania? – pyta czytelnik DOBREJ FIRMY.

W opisanej sytuacji należy odróżnić powołanie do pełnienia funkcji członka zarządu, o którym mowa w kodeksie spółek handlowych, od powołania w rozumieniu art. 68 kodeksu pracy. Są to dwie odrębne instytucje.

Zasadniczo członków zarządu powołuje zgromadzenie wspólników w drodze uchwały (art. 201 § 4 k.s.h.). W ten sposób powstaje stosunek organizacyjno-prawny, który nie ma jednak nic wspólnego ze stosunkiem pracy. Wskazuje na to wyrok Sądu Najwyższego z 14 lutego 2001 r. (l PKN 258/00). Wedle niego należy wyraźnie odróżnić stosunek organizacyjny, łączący członka zarządu ze spółką, od stosunku prawnego, na podstawie którego świadczy on swoje usługi spółce.

Powołanie do zarządu, jak i odwołanie powodują tylko powstanie lub ustanie stosunku organizacyjnego. O tym, czy spółkę i członka zarządu łączy jakiś inny stosunek prawny, decydują inne zdarzenia, np. zawarcie umowy o pracę lub zlecenia.

Jak wskazuje wyrok SN z 28 lipca 1999 r. (I PKN 171/99), obowiązek członka zarządu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością wykonywania czynności związanych z prowadzeniem spraw spółki może wynikać bezpośrednio z kodeksu spółek handlowych, jeżeli nie została z nim zawarta umowa o pracę lub inna umowa. Wystarczy więc, że wspólnicy podejmą uchwałę o powołaniu i już sam ten fakt daje zarządcy podstawę działania. Jednak nie warto poprzestawać na uchwale. Wykonywanie czynności zarządcy jedynie na podstawie powołania z k.s.h., któremu nie towarzyszy umowa konkretyzująca warunki zatrudnienia, może w razie sporu stwarzać problemy dowodowe.

Zgodnie z art. 68 § 1 k.p. stosunek pracy na podstawie powołania nawiązuje się w przypadkach określonych w odrębnych przepisach. Sąd Najwyższy uznaje, że przepisy kodeksu spółek handlowych (a także prawa bankowego) przewidujące powoływanie członków zarządu nie są odrębnymi przepisami upoważniającymi do nawiązania stosunku pracy na podstawie powołania z art. 68 § 1 k.p. (wyrok z 13 października 1998 r., I PKN 345/98). Przeciwne stanowisko zajmują niektórzy komentatorzy, a wcześniej także SN (por. uchwała z 4 października 1994 r., I PZP 42/94, wyrok z 17 maja 1995 r., I PRN 14/95).

Rzeczywiście powołanie z art. 68 k.p. byłoby dla wspólników atrakcyjnym rozwiązaniem, bo zatrudniony w ten sposób pracownik korzysta z mniejszej ochrony – wolno go w każdym czasie odwołać (również wtedy, gdy powołano go na czas określony), a posadę może stracić nawet ciężarna i osoba w wieku przedemerytalnym. Jednak nawiązanie stosunku pracy na podstawie art. 68 k.p. z członkiem zarządu jest rozwiązaniem ryzykownym. Jeśli wolą właścicieli spółki jest trwanie z nowym członkiem zarządu w stosunku pracy, to pozostaje im podpisanie umowy o pracę na czas nieokreślony albo określony. Przy umowie bezterminowej obowiązują jednak ustawowe okresy wypowiedzenia. Dla zatrudnionego krócej niż sześć miesięcy są to dwa tygodnie, przy zatrudnieniu przez co najmniej sześć miesięcy – miesiąc, a po trzech latach pracy – trzy miesiące. Staż u pracodawcy nie ma natomiast znaczenia przy wypowiadaniu umowy na czas określony. Oczywiście jeśli zawarto ją na co najmniej sześć miesięcy z klauzulą dopuszczającą jej wcześniejsze rozwiązanie za dwutygodniowym wypowiedzeniem (art. 33 k.p.).

Rodzi się więc pytanie, czy w umowie na czas określony wolno zapisać, że będzie ona trwać aż do odwołania lub zakończenia kadencji członka zarządu? Prawidłowe jest oznaczenie czasu trwania umowy długością kadencji. Wiadomo bowiem z góry, o jaki czas chodzi, tyle że termin zakończenia nie jest oznaczony datą kalendarzową, ale pewnym zdarzeniem niezależnym od woli stron (końcem kadencji).

Czy można jednak zapisać, że umowa zakończy się wraz z odwołaniem z funkcji w zarządzie? Z wyroku SN z 14 lutego 2001 r. (l PKN 258/00) wynika, że nie jest właściwe zawarcie umowy na czas określony – pełnienia funkcji członka zarządu. SN uzasadnił to tym, że umowy terminowe w ramach okresu, na który zostały zawarte, cechuje stabilność. Nie można ich wcześniej wypowiedzieć, chyba że strony skorzystały z możliwości, jaką daje art. 33 k.p. Interpretacja, która wiąże określenie „na czas do końca kadencji” z okresem faktycznego pełnienia funkcji członka zarządu, pozostawałaby w sprzeczności ze stabilnością umów terminowych, ponieważ zgodnie z kodeksem spółek handlowych członkowie zarządu mogą być odwołani w każdej chwili. Tymczasem przy umowach zawartych na czas określony termin ich trwania powinien być oznaczony ściśle, tak że stronom znany jest dokładnie maksymalny okres ich trwania.

W nowszym orzeczeniu SN uznał, że umowa o pracę zawarta na czas pełnienia funkcji prezesa zarządu spółki ma charakter umowy o pracę na czas wykonania określonej pracy (wyrok z 25 stycznia 2007 r., I PK 213/06). Z tym że użytego w art. 25 § 1 k.p. pojęcia „czas wykonania określonej pracy” nie należy pojmować w sensie wynikowym (jak przy umowie o dzieło), lecz czynnościowym. Tym wyrokiem SN otworzył furtkę do rozwiązywania z członkami zarządu umów o pracę w dowolnym czasie – odwołanie z funkcji może bowiem nastąpić w każdym momencie.

Tak liberalne stanowisko może jednak budzić zastrzeżenia. Warto pamiętać, że zawarcie umowy na czas wykonania określonej pracy rodzi inne skutki prawne niż zawarcie umowy na czas określony. Art. 25 k.p. wymienia te rodzaje umów oddzielnie, więc pojęcia te należy rozumieć ściśle. W konsekwencji umowy na czas wykonania określonej pracy np. nie wolno wypowiedzieć, bo takiej możliwości nie przewiduje ani art. 32 k.p. (dotyczący umów na czas nieokreślony i próbny), ani art. 33 k.p. (odnoszący się do dłuższych niż sześć miesięcy umów na czas określony). Pracodawca, który zdecyduje się na wypowiedzenie umowy o pracę zawartej na czas wykonania określonej pracy, naraża się zgodnie z art. 58 k.p. na zapłatę odszkodowania w wysokości wynagrodzenia za czas, do którego umowa miała trwać, nie więcej jednak niż za trzy miesiące (por. uzasadnienie do wyroku SN z 6 listopada 2001 r., l PKN 672/00).

Jeśli mocodawcy nie chcą dawać członkowi zarządu pracowniczych uprawnień, to powinni rozważyć zawarcie z nim zlecenia lub kontraktu menedżerskiego. Zawierając umowy cywilne, swobodniej kształtują wzajemne prawa i obowiązki. Mogą też przewidzieć w nich pewne uprawnienia podobne do pracowniczych, np. płatną przerwę w wykonywaniu obowiązków jako odpowiednik urlopu wypoczynkowego. Ustalenie zasad i okresu wypowiedzenia również zależy tu od woli stron.

Wspólnicy powinni zwrócić uwagę na jeszcze jedno. Może się okazać, że przyjęcie nowej osoby do zarządu pociągnie za sobą konieczność zmian umów zawartych z dotychczasowymi członkami tego organu spółki. Wskazuje na to wyrok SN z 13 kwietnia 2000 r. (I PKN 605/99). Zgodnie z nim przekształcenie jednoosobowego zarządu spółki z o.o. w zarząd trzyosobowy jest istotną zmianą warunków pracy w stosunku pracy dotychczasowego prezesa jednoosobowego zarządu i wymaga porozumienia stron lub wypowiedzenia zmieniającego, chyba że w umowie spółki przewidziano powoływanie zarządu o zmiennym składzie.