O takiej interpretacji, która nie ucieszy lekarzy pisze w środę 29 maja na łamach „Rzeczpospolitej” Przemysław Wojtasik. Otrzymała ją prowadząca własny gabinet lekarka. Wzięła udział w programie „Wdrożenie e-usług w placówkach POZ i ich integracja z systemem e-zdrowia z wykorzystaniem narzędzia centralnego”, zwanym też e-Gabinet+, i otrzymała sprzęt komputerowy. Wraz z nim otrzymała umowę darowizny.

Lekarka była jednak przekonana, że nie jest to darowizna, ponieważ jak wskazywała, została zobowiązana do wykorzystywania sprzętu w określony sposób, ponadto umowa może być rozwiązana np. w razie nienależytego jej wykonywania. Jak zauważyła, takie konstrukcje są obce umowie darowizny. Twierdziła, że w takiej sytuacji nie musi płacić daniny na podstawie ustawy o podatku od spadków i darowizn.

Skarbówka była jednak innego zdania. Urzędnicy stwierdzili, że skoro lekarka ma umowę darowizny, to znaczy, że dostała komputer w darowiźnie. Podkreślono, że „rolą organu interpretacyjnego nie jest analiza formy prawidłowości zawartej umowy”.

Jak wyjaśniono, darowiznę trzeba opodatkować zgodnie z ustawą o podatku od spadków i darowizn. Jeżeli wartość sprzętu przekracza kwotę wolną dla trzeciej grupy (czyli dla podmiotów niespokrewnionych), która obecnie wynosi 5733 zł, lekarka musi złożyć zeznanie SD-3. Ma na to miesiąc od otrzymania darowizny (interpretacja nr 0111-KDIB2-3.4015.44.2024.1.BD).

Krytycznie podejście fiskusa ocenili eksperci, z którym rozmawiała „Rzeczpospolita”. – Mam wrażenie, że fiskus poszedł w tej sprawie na łatwiznę. Z góry przyjął, że podpisana z Ministerstwem Zdrowia umowa jest darowizną, skoro została tak nazwana. Choć lekarka twierdziła, że jest inaczej – uważa Wojciech Jasiński, doradca podatkowy w ATA Finance.