W wyniku prowadzonej kontroli ZUS nierzadko uznaje, że strony nie łączyła umowa ?o dzieło, lecz zlecenie, stanowiące tytuł do ubezpieczeń społecznych, z czym wiąże się też obowiązek opłacania składek.
Broniąc się przed taką decyzją, przedsiębiorca może wykazywać przed sądem, że zawarty kontrakt faktycznie miał charakter umowy o dzieło. Musi jednak przekonać sąd, że umowa ta miała cechy typowe dla tego rodzaju umowy. Jakie są zatem ich cechy charakterystyczne i różnice między tymi umowami?
Na podstawie umowy o dzieło przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do wykonania oznaczonego dzieła na rzecz zamawiającego. Takim dziełem ma być skonkretyzowany przez strony rezultat (efekt). Wykonanie oznaczonego dzieła z art. 627 kodeksu cywilnego to stworzenie dzieła, które poprzednio nie istniało.
Namacalny rezultat
Ten kontrakt, w odróżnieniu od umowy-zlecenia, jest bowiem umową rezultatu. Mogą nim być np. wykonanie mebli biurowych, kosztorysu inwestycji, projektu architektonicznego, fotografii lub utworu publicystycznego. Wskazuje się przy tym, że cechą charakterystyczną dzieła jest to, że z chwilą ukończenia nabywa ono autonomiczną wartość ?w obrocie (zob. wyrok Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie ?z 10 października 2012 r., III AUa 698/12).
Istota zlecenia
Inaczej określa się umowę-zlecenie. Zgodnie z art. 734 § 1 k.c., zawierając ją, przyjmujący zlecenie zobowiązuje się do dokonania określonej czynności prawnej na rzecz zlecającego. Zatem w ujęciu kodeksowym jest to umowa zobowiązująca zleceniobiorcę do dokonania określonej przez strony czynności prawnej.
Jednak w myśl art. 750 k.c. przepisy o zleceniu stosuje się także do umów o świadczenie usług, jeżeli nie są one uregulowane odrębnymi przepisami. Dlatego w praktyce przepisy o zleceniu mają bardzo szerokie zastosowanie do wszelkich umów o świadczenie usług, które nie są odrębnie uregulowane.
Kwestia różnic
Umowa-zlecenie to umowa starannego działania. Wymaga się w niej od zleceniobiorcy nie tyle uzyskania konkretnego rezultatu, ile dołożenia należytej staranności w wykonywaniu powierzonych mu usług.
W odróżnieniu od umowy-zlecenia, dzieło wymaga, aby starania przyjmującego zamówienie doprowadziły do osiągnięcia konkretnego, indywidualnie oznaczonego rezultatu. Umowa-zlecenie nie akcentuje tego rezultatu jako koniecznego do osiągnięcia. Zatem nie wynik (jak w umowie o dzieło), ale starania w celu osiągnięcia tego rezultatu są elementem wyróżniającym zlecenie. Tak też wskazał Sąd Apelacyjny w Rzeszowie w wyroku z 21 grudnia 1993 r. (III Aur 357/93).
Co istotne, wykonawca umowy o dzieło ponosi odpowiedzialność za wady wykonanego dzieła, czego nie ma przy umowie-zleceniu. Do umowy ?o dzieło stosuje się bowiem przepisy o rękojmi za wady zawarte w art. 637 i 638 k.c. Właśnie ta odpowiedzialność wykonawcy za wady stanowi jedną z istotniejszych podstaw odróżnienia tej umowy od zlecenia. Odpowiedzialność ?z tytułu rękojmi za wady nie występuje bowiem na gruncie umowy-zlecenia.
Zwracał na to uwagę także Sąd Najwyższy w wyroku z 3 listopada 2000 r. (IV CKN 152/00), podnosząc, że kryterium odróżnienia umowy o dzieło od kontraktu o świadczenie usług stanowi także możliwość poddania umówionego rezultatu (dzieła) sprawdzianowi na istnienie wad fizycznych. Podobnie wypowiadał się Sąd Apelacyjny w Poznaniu w wyroku z 30 września 2010 r. (I ACa 572/ 10).
Jednorazowy ?efekt
Umowa o dzieło ma zasadniczo charakter jednorazowy. Jej przedmiotem jest bowiem wykonanie ustalonego przez strony dzieła.
W przypadku zlecenia jest inaczej. Czas trwania tej umowy jest wyznaczany przez wskazanie okresu, na jaki ją zawarto (np. trzy miesiące), a nie przez datę oddania dzieła. W wątpliwych przypadkach to rozróżnienie może ułatwić ustalenie, jaki rodzaj umowy łączy strony.
W orzecznictwie wskazuje się też, że umowa o współpracy mająca za przedmiot powtarzalne i takie same usługi, świadczone systematycznie, za stałym wynagrodzeniem, nie pozwala jednocześnie uznać, że wykonywane są odrębne (indywidualne) umowy o dzieło. Tak też wskazywał Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 6 kwietnia 2011 r. (II UK 315/10). Dodatkowo wyjaśnił, że czym innym jest wykonanie oznaczonego dzieła, a czym innym świadczenie usług. Przy czym nie można zastrzegać wyłączności umowy o dzieło dla przedmiotu świadczenia, który może i zwykle jest przedmiotem typowych umów o świadczenie usług, a nawet umowy o pracę.
Można ogólnie przyjąć, że umowy, których treścią są stosunkowo proste i powtarzalne czynności, nie są umowami o dzieło w rozumieniu art. 627 k.c. (por. postanowienie Sądu Najwyższego z 25 lipca 2012 r., II UK 70/12).
Przykład
Spółka z o. o. zajmuje się produkcją ram okiennych. Zatrudnia przede wszystkim osoby na umowę o pracę. ?W czasie zwiększonej produkcji zatrudniała także osoby na podstawie umowę o dzieło do usuwania wad ram, a zwłaszcza do ich szlifowania. Zwykle zawierano je na miesięczne okresy. Podczas kontroli spółki ZUS uznał, że faktycznie osoby zatrudnione przy usuwaniu wad nie wykonywały żadnego dzieła, lecz były zleceniobiorcami, a spółka powinna za nie opłacać składki na ubezpieczenia społeczne. Spółka odwołała się do sądu, podnosząc, że ZUS niewłaściwie zakwalifikował rodzaj umowy zawartej z osobami pracującymi przy usuwaniu wad. Sąd uznał jednak, ?że faktycznie strony nie łączyła umowa o dzieło, gdyż wykonywanie czynności naprawczych polegających na szlifowaniu nie prowadzi do powstania nowego dzieła. Dlatego oddalił odwołanie.
Ryszard Sadlik, sędzia Sądu Okręgowego ?w Kielcach
Ani spawanie, ani koszenie
W orzecznictwie wskazywano m.in., że umowy o dzieło zawarte przez strony na wykonanie prac spawalniczych w istocie są umowami o świadczenie usług. Ich celem nie jest bowiem osiągnięcie określonego rezultatu, ale wykonanie czynności, które przy zachowaniu należytej staranności mogły do niego doprowadzić (wyrok SA w Białymstoku z 20 sierpnia 2013 r., III AUa 288/13). Podobnie oceniono umowę dotyczącą koszenia trawników (wyrok SA w Białymstoku z 28 stycznia 2014 r., III AUa 898/13). Trudno bowiem mówić, że po skoszeniu trawnika powstaje coś trwałego, dającego się wyodrębnić.