Zamawiającym sporo problemów sprawia kwestia dokumentów, których mogą żądać od wykonawców. Z jednej z ostatnich kontroli prezesa Urzędu Zamówień Publicznych wynika, że często żądają zbyt małej liczby dokumentów lub nie żądają ich uzupełnienia. Czasem żądają za dużo.
W jednym z postępowań dotyczących robót budowlanych prezes UZP zwrócił uwagę, że zamawiający nie wezwał jednego z wykonawców do uzupełnienia dokumentów o listę podmiotów należących do tej samej grupy kapitałowej lub informacji o braku przynależności do takiej grupy. W tym samym postępowaniu zamawiający nie żądał aktualnego odpisu z centralnej ewidencji i informacji o działalności gospodarczej. Zażądał natomiast oświadczenia o braku podstaw do wykluczenia w związku z ogłoszeniem upadłości lub likwidacją. Tymczasem w lutym 2013 r. weszła w życie zmiana prawa, po której to właśnie na podstawie odpisu z CEiDG zamawiający sprawdza, czy nie ma do czynienia z firmą w stanie upadłości.
Inna zmiana, o której zapominają zamawiający, określa, że można żądać informacji banku lub spółdzielczej kasy oszczędnościowo-kredytowej, potwierdzającej ilość posiadanych środków lub zdolność kredytową wykonawcy. Do lutego 2013 r. ta informacja mogła pochodzić od banku lub kasy, w której wykonawca ma rachunek. Zmiana rozporządzenia prezesa Rady Ministrów w sprawie rodzajów dokumentów, jakich zamawiający może żądać od wykonawcy, zniosła to ograniczenie. Zdarza się jednak, że pojawia się w ogłoszeniach zamawiających.
Z kontroli wynika także, że zamawiający zapominają o określeniu, jakie dokumenty są wymagane od wykonawców zagranicznych.