Do tej pory tylko firmy, które mogły zutylizować ołów z akumulatorów i baterii, mogły się zajmować przetwarzaniem ogniw kwasowo-ołowiowych. Trafiał więc do hut. A projekt zmiany ustawy o bateriach i akumulatorach rozszerzy krąg przedsiębiorców, którzy się tym zajmą. Pojawiły się obawy, że będzie to niebezpieczne dla środowiska.

Projekt nowelizacji niedawno przyjął rząd i niebawem propozycje te trafią do prac w Sejmie. Zawiera on pewne ułatwienia w postaci zmniejszenia obowiązków dla firm, które wprowadzają na rynek małe ilości baterii i akumulatorów. Proponowane zmiany idą dalej i rozszerzają krąg firm, które zajmą się recyklingiem części akumulatorów. Problem w tym, że nie mają one odpowiednich możliwości technologicznych.

Więcej recyklerów

Obecne przepisy wskazują, że wszelkie baterie i akumulatory kwasowo-ołowiowe mają być przetwarzane tylko na terenie przedsiębiorstwa, które zajmuje się również recyklingiem ołowiu i jego związków oraz tworzyw sztucznych. A projekt przewiduje, że zajmą się tym także te przedsiębiorstwa, które prowadzą jedynie odzysk lub unieszkodliwianie ogniw.

– Takie rozwiązanie otworzy rynek przetwarzania niebezpiecznych odpadów firmom, które nie są profesjonalnymi firmami recyklingowymi i nie potrafią przetworzyć np. szkodliwego ołowiu – mówi Marek Osik, wiceprezes Polskiej Grupy Recyklingu PROEKO.

35 proc. zużytych akumulatorów muszą zebrać w tym roku firmy w stosunku do tego, co sprzedają

Projektowana nowela zawiera też przepis mówiący, że samo usunięcie wszystkich cieczy i kwasów z akumulatora będzie traktowane jak przetwarzanie i recykling.

Zdaniem Marka Osika ta zmiana może sprawić, że recyklingiem zajmą się firmy, które tylko rozbijają akumulatory i baterie na części pierwsze. A to może być jeszcze bardziej niebezpieczne.

Tak każe Unia

Ministerstwo Środowiska wskazuje, że takie rozwiązanie to implementacja unijnych regulacji. A podobne przepisy funkcjonują w innych państwach Unii Europejskiej. Resort nie obawia się, że pojawią się zagrożenia dla środowiska. Firmy, które zajmą się recyklingiem baterii i akumulatorów kwasowo-ołowiowych, mają spełniać odpowiednie wymagania określone choćby w ustawie o odpadach.

– Zakłady nieprowadzące recyklingu ołowiu i jego związków będą musiały przekazać powstałe w wyniku przetwarzania zużytych baterii i akumulatorów frakcje ołowiu i tworzyw sztucznych do odpowiednich instalacji – uspokaja Małgorzata Czeszejko-Sochacka z biura prasowego Ministerstwa Środowiska. Dodaje, że jeśli tego nie zrobią, będą podlegały karze – od 5 tys. zł do 1 mln zł.

Na straży tego, by szkodliwe pozostałości trafiły do przetworzenia w odpowiednim zakładzie, mają stać wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska. Co najmniej raz w roku skontrolują firmy zajmujące się recyklingiem baterii i akumulatorów.

Z tym że ołów z ogniw będzie krążyć po Polsce, zamiast zostać przetworzony zaraz po jego wyciągnięciu z akumulatora. W dodatku docelowo i tak pojedzie tam, gdzie dziś także trafia w obudowie zużytego akumulatora.

Marek Osik tym bardziej dziwi się projektowanym zmianom. Jego zdaniem rynek akumulatorów kwasowo-ołowiowych jest w miarę dobrze poukładany i nie wymaga wielkich zmian.

etap legislacyjny: skierowany do Sejmu