Wczorajsze posiedzenie Sejmowej Komisji Infrastruktury poświęcone było problemom związanym z budową polskich dróg. O jego zwołanie zwróciła się grupa posłów PiS.
Chodziło o udzielenie odpowiedzi na trzy pytania.
– Chcemy wiedzieć, jaka jest faktyczna skala roszczeń wobec Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, jakie firmy z nimi wystąpiły oraz jakie są rzeczywiste powody zejść przez generalnych wykonawców z placów budowy dróg – mówi Andrzej Adamczyk, poseł PiS.
Według niego problemy dotyczą nie tylko zagranicznych przedsiębiorstw, w których imieniu ostatnio wystąpili do ministra gospodarki ambasadorowie pięciu państw, ale także tysięcy polskich. W 2012 r. co trzecia firma, która upadła w Polsce, była związana z branżą budowlaną – dodaje poseł.
Strona rządowa uspokajała:
– Na budowę dróg zostały zawarte 144 kontrakty, większość została zrealizowana. Tylko dziewięć zerwano – wyjaśnił Lech Witecki, generalny dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad. – Powody ich rozwiązania były różne. Wśród nich próba zmiany warunków umów w trakcie ich realizacji, zły dobór kontrahentów, koszty związane z koniecznością naprawienia usterek. Gdy natomiast chodzi o skalę roszczeń, to wynoszą one 4 mld 121 mln zł. Roszczenia, które weszły w fazę sporów sądowych, opiewają na 2 mld 977 mln zł – odpowiadał Lech Witecki.
Zdaniem GDDKiA niewielki ich procent sądy uwzględniają. Do tej pory natomiast udało się uzyskać 28 mld zł dofinansowania do budowy dróg z unijnych środków.
Posłów PiS odpowiedzi udzielone przez GDDKiA nie usatysfakcjonowały. Według nich rząd zaklina rzeczywistość, a prawda jest inna.
Sytuacja firm budowlanych jest dramatyczna, a dane o zerwanych kontraktach i skali roszczeń, które zostały przedstawione przez GDDKiA, dotyczą jedynie zagranicznych firm budowlanych.
Głos na posiedzeniu komisji chcieli zabrać także przedstawiciele polskich firm budowlanych. Ich obecność jednak nie była przewidziana w porządku obrad i dlatego odmówiono im zaprezentowania swojego punktu widzenia.