Nie zawsze wystarczy zagwarantować twórcy etat, aby szef mógł w dowolny sposób korzystać z rezultatów jego pracy. Dlatego lepiej ochronić swoje interesy, precyzyjnie formułując umowę z pracownikiem Magdalena Zalipska Czy lepiej zatrudnić twórcę, czy może nie nawiązując stosunku pracy, nabyć prawa majątkowe jedynie do interesujących go utworów? Z pewnością drugi sposób jest bardziej ekonomiczny, ale i wiąże się z dodatkowymi formalnościami.

Dlatego szefowie często decydują się zatrudnić twórców, aby móc swobodnie korzystać z rezultatów ich pracy. Na różnych polach eksploatacji Twórczość pracowniczą reguluje zarówno ustawa z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tekst jedn. DzU z 2006 r. nr 90, poz. 631 ze zm., dalej prawo autorskie), jak i kodeks pracy.

Powoduje to oczywistą kolizję podstawowej zasady przyznającej twórcy prawo autorskie z zasadami prawa pracy, gdzie podstawą jest zawłaszczenie przez pracodawcę efektów pracy podwładnych. Zgodnie z art. 12 prawa autorskiego pracodawca, którego pracownik stworzył utwór w wyniku świadczenia pracy, nabywa z chwilą jego przyjęcia autorskie prawa majątkowe. Ich zakres wynika zarówno z postanowień angażu, jak i ze zgodnego zamiaru stron.

W umowie nie trzeba więc wyszczególniać pól eksploatacji, czyli konkretnych sposobów korzystania z utworu przez pracodawcę. Obowiązek taki pojawia się natomiast, gdy twórca nie jest pracownikiem, a firma chce nabyć prawa majątkowe do stworzonego przez niego dzieła.

Wówczas wskazane w umowie pola eksploatacji decydują o zakresie nabywanego prawa. Warto podkreślić, że nieskuteczna będzie umowa dotycząca zarówno wszystkich sposobów korzystania z utworu, jak i pól eksploatacji nieznanych w chwili jej zawarcia. Regulacja ta jest istotna zwłaszcza dla twórcy, gdyż jeśli umowa nie stanowi inaczej, może on liczyć na dodatkowe wynagrodzenie za każde pole, do którego prawa przenosi. Inaczej jest u twórców etatowych.

Tu jeśli umowa o pracę zakłada, że w efekcie wykonywania obowiązków służbowych powstanie utwór, pracodawca nie musi płacić mu dodatkowego wynagrodzenia za przeniesienie praw autorskich. To, że nie ma konieczności wyszczególnienia pól eksploatacji w umowie o pracę, nie oznacza jednak, że szef zawsze i na każdym polu będzie właścicielem utworów pracownika.

Przykład

Pracownik działu kadr w czasie pracy, korzystając z materiałów biurowych szefa, stworzył logo firmy. Chcąc używać powstałego w ten sposób utworu, przedsiębiorca musi zawrzeć z pracownikiem odrębną umowę, gdyż w zakresie jego zadań nie mieściło się projektowanie. Odrębną kwestią jest wyciągnięcie konsekwencji z tego, że podwładny nie wykonywał obowiązków służbowych w czasie pracy.

Dowolność wykluczona Możliwość przejęcia przez pracodawcę prawa do utworów powstałych w jego firmie powinien on analizować zarówno z perspektywy zakresu obowiązków pracownika, jak i charakteru zakładu. Chcąc korzystać z utworu pracowniczego w dowolny sposób, nie wolno mu zapominać, że sposób ten nie może odbiegać od specyfiki prowadzonej działalności.

Przykład

Architekt zatrudniony w firmie budowlanej zaprojektował budynek mieszkalny. Używając projektu jako wzoru, pracodawca wykorzystał go do ozdobienia odzieży roboczej. Takie pole eksploatacji z pewnością nie wynika z celu umowy o pracę z architektem, dlatego pracodawca nie może bez jego zgody korzystać w ten sposób z efektu jego pracy.

Warto zwrócić uwagę na szczególny charakter art. 12 prawa autorskiego, który w przeciwieństwie do regulacji dotyczących przeniesienia praw autorskich umożliwia nabycie przez pracodawcę praw do wszystkich utworów. Również tych przyszłych, i to bez konieczności wyszczególniania sposobów korzystania z nich.

Przykład

Pracownik zatrudniony w firmie na etacie fotografa został zobligowany do przekazania szefowi całości efektów swojej pracy. Nie ma on podstawy, aby domagać się dodatkowego wynagrodzenia za przeniesienie praw autorskich do wykonanych przez zdjęć.

Pracodawca nie musiał wskazywać w umowie o pracę, w jaki sposób będzie korzystał z przekazywanych mu fotografii. Tak orzekł też Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 14 kwietnia 2009 r. (III SA/Wa 3132/ 2008).

Dodatkowo interes pracodawcy chroni to, że nabyte prawa autorskie są niezależne od ciągłości stosunku pracy. Oznacza to, że z punktu widzenia szefa nieistotne będzie wypowiedzenie twórcy angażu. Wszystkie dzieła, jakie stworzył on w trakcie trwania umowy, a które pracodawca przyjął, będą mu służyły nawet po ustaniu stosunku pracy. Autorskie prawa majątkowe nie powrócą do twórcy.

Programy komputerowe inaczej Odrębne przepisy odnoszą się do pracowniczych programów komputerowych. W tym wypadku ustawa automatycznie przyznaje prawa autorskie pracodawcy już od momentu powstania programu.

Przy innych utworach natomiast uzależnia ich przejście na szefa od przyjęcia przez niego dzieła. Co więcej, pracodawca ma możliwość modyfikować program, a także używać go do dowolnego celu, a nie tylko tego, z myślą o którym program powstał.

Przykład

Programista zatrudniony w dziale finansowym stworzył na polecenie szefa program do księgowania. Korzystając z kodu, na którym opierał się ten program, pracodawca stworzył inny na potrzeby działu kadr.

Pracownik domagał się więc dodatkowego wynagrodzenia, gdyż tworzenie dla kadr nie mieści się w celu jego umowy o pracę.

Szef miał prawo odmówić, gdyż zgodnie z art. 77 prawa autorskiego do programów komputerowych nie stosuje się przepisów dotyczących ochrony praw osobistych, które umożliwiałyby twórcy nadzór nad sposobem korzystania z utworu i uniemożliwiały szefowi naruszenie jego formy czy treści.

Autorka jest specjalistą ds. prawa autorskiego w Kancelarii Radcy Prawnego A. CiastekZyska