Podróż służbowa polega na wykonywaniu na polecenie pracodawcy zadania poza miejscowością, w której znajduje się stałe miejsce pracy pracownika lub w której mieści się siedziba pracodawcy. Bezpośrednio przepisy nie limitują maksymalnej długości delegacji. Nie oznacza to jednak, że szef nie ma tu ograniczeń.

Podróż służbowa stanowi wyjątkowe i incydentalne zjawisko wśród obowiązków pracowniczych. Dla podwładnego jest swoistym „odstępstwem od normy” w zakresie miejsca realizacji jego zobowiązań wynikających z zatrudnienia. Rzadziej lub częściej występujący, wyjątek ten nie może jednak przekształcić się w normę. Można uznać, że półroczny wyjazd tworzy już sytuację wręcz stałą.

Choć są różne opinie na temat maksymalnej możliwej długości delegacji, z jednym wszyscy się zgadzają – pracodawca nie ma całkowitej dowolności w zlecaniu pracownikowi długich wyjazdów i kwalifikowania ich jako podróży służbowych.

Według mnie powinniśmy przyjąć, że aby wyjazd nadal traktować jako podróż służbową, nie może przekraczać trzech miesięcy. Przez analogię warto tutaj zastosować art. 42 § 4 kodeksu pracy. Co prawda literalnie przepis ten dotyczy czasowego powierzenia innej pracy niż wynikająca z angażu, a nie tej samej pracy, ale w innym miejscu. Jest to jednak regulacja wskazująca na maksymalną długość jednostronnego odstępstwa od zasad ustalonych w kontrakcie. Dopuszcza to ustawodawca, bez konieczności poczynienia z pracownikiem jakichkolwiek uzgodnień.

Półroczną delegację należy potraktować jako taką, której szef nie może narzucić pracownikowi w ramach polecenia wyjazdu służbowego. Czytelnikowi radziłbym więc zawrzeć z podwładnym porozumienie, na podstawie którego zobowiąże się świadczyć obowiązki przez sześć miesięcy w Poznaniu. Dojdzie więc do okresowej zmiany miejsca pracy tej osoby.