Zadłużenie jednego dorosłego Polaka wobec banków wynosi statystycznie około 13 tys. zł i stale rośnie. Niespłacone raty kredytowe czy inne należności przekładają się równocześnie na  wciągnięcie pracodawców w orbitę tego problemu. Oni są bowiem poborcami potrąceń z wynagrodzeń swojej załogi, gdy już dochodzi do egzekucji z pensji. Pobrane w ten sposób kwoty przekazują następnie organowi egzekucyjnemu bądź wskazanemu przez nich wierzycielowi.

Wyróżniamy dwojakiego rodzaju egzekucję z wynagrodzenia za pracę. Pierwsza – cywilna – służy ściąganiu szeroko pojętych długów prywatnoprawnych (np. alimentów, pożyczek, kredytów), a prowadzi ją cywilny organ egzekucyjny, czyli komornik. Druga – administracyjna – polega na odzyskiwaniu pod przymusem państwa nieuregulowanych danin publicznych, m.in. opóźnionych składek, podatków i grzywien czy mandatów. Wykonują ją liczne administracyjne organy egzekucyjne, głównie dyrektor oddziału ZUS, naczelnik urzędu skarbowego, gmina.

Egzekucja z wynagrodzenia za pracę zaczyna się dla zakładu wtedy, kiedy otrzymuje on zajęcie wynagrodzenia za pracę. Wtedy nieważne są wszelkie rozporządzenia pensją w części przewyższającej kwotę wolną dokonane po zajęciu lub przed  nim, gdy wymagalność świadczenia przypadała już po  zajęciu (art. 833 kodeksu postępowania cywilnego z 17 listopada 1964 r., DzU nr 43, poz. 296 ze zm., dalej k.p.c. oraz art. 72 § 3 ustawy z 17 czerwca 1966 r. o postępowaniu egzekucyjnym w administracji, tekst jedn. DzU z 2005 r. nr 229, poz. 1954 ze zm., dalej upea).