Przekonał się o tym jeden z importerów, któremu inspekcja ochrony środowiska nakazała oddanie 45 sztuk starych aut do stacji demontażu lub punktu zbiórki pojazdów.
Na złom czy elementy zamienne
Przedsiębiorca ściągał z Austrii uszkodzone i niekompletne stare auta z przeznaczeniem na części. Dowodami na to były m.in. ogłoszenia internetowe, z których korzystał biznesmen, jak również bardzo niskie ceny aut.
Ponadto pojazdy nie mogły już być zarejestrowane w Polsce, bo nie miały odpowiednich dokumentów (m.in. dowodów rejestracyjnych, dowodów własności), pochodziły z wyprzedaży firm ubezpieczeniowych, których klienci odstępowali od dokonania napraw. Auta były też częściowo rozebrane – nie miały silników i skrzyń biegów.
Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną przedsiębiorcy (wyrok z 13 kwietnia 2012 r., II OSK 157/11). Wcześniej stanowiska przedsiębiorcy nie podzieliły dwie instancje organów administracji oraz wojewódzki sąd administracyjny. Podobne kłopoty mogą mieć inne firmy ściągające do Polski rozbite samochody i rozbierające je na części.
Po pierwsze, inspekcja ochrony środowiska kwalifikuje takie sprowadzane pojazdy jako odpady. Powołuje się na art. 3 ust. 1 ustawy z 27 kwietnia 2001 r. o odpadach (DzU z 2010 r. nr 185, poz. 1243 ze zm.). Zgodnie z tym przepisem za odpad uznaje się każdy przedmiot, którego posiadacz pozbywa się lub ma taki zamiar. Za odpady uznaje się też – co istotne – takie przedmioty, do których pozbycia się ich posiadacz jest obowiązany. Odpowiedni katalog zawiera załącznik do ustawy o odpadach.
Zdaniem inspektorów przedsiębiorcy – kupując rozbite w wypadkach auta – nabywają odpady. Nie ma znaczenia, że importerzy planują dokonać operacji ich odzysku, bo powinni dokonać zgłoszenia takich transgranicznych wysyłek. Podstawą prawną tego obowiązku są przepisy rozdziału II unijnego rozporządzenia 1013/2006 w sprawie przemieszczania odpadów. Zgodnie z rozporządzeniem przedsiębiorcy powinni mieć zezwolenie na przywóz do Polski odpadów do odzysku.
Przed sądem ukarany przedsiębiorca bronił się argumentami, że niekompletne karoserie na jego posesji nie są już pojazdami wycofanymi z eksploatacji, a jedynie częściami zamiennymi przeznaczonymi na sprzedaż. Nie były to odpady przeznaczone do wyzbycia się, ale użyteczne części przeznaczone do dalszego obrotu (niekompletne karoserie, których części nadają się do pierwotnego użytku bez potrzeby ingerowania w ich stan pierwotny).
Urzędnicy i sądy podkreślają w takich sytuacjach, że ponieważ karoserie mają numery VIN, to nie mogą stanowić podstawy odbudowy nowych pojazdów, bo jest to zakazane. Niekompletne pojazdy najczęściej nie nadają się też do eksploatacji z powodów formalnych, bo brak dokumentów uniemożliwia ich ponowne zarejestrowanie. Jako zamienne można potraktować też jedynie niektóre części aut.
Nie wolno samemu rozbierać
Po drugie – urzędnicy podkreślają, że nie można dowolnie rozbierać odpadów powstałych z pojazdów. Art. 5 ust. 2 i art. 18 ustawy z 20 stycznia 2005 r. o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji (DzU nr 25, poz. 202 ze zm.) przewidują, że właściciel pojazdu wycofanego z eksploatacji może go oddać jedynie do stacji demontażu lub punktu zbierania pojazdów.
Jeśli sprowadzone niekompletne pojazdy są uszkodzone (powypadkowe), to wyklucza to uznanie, iż w całości mogą być wykorzystane jako części zamienne. W rozpatrywanej przez NSA sprawie auta były częściowo demontowane jeszcze w Austrii i nie były przeznaczone do ponownego użycia.
Inspekcja nakazuje przekazać
Jednak demontaż silnika i skrzyni biegów nie pozwalał uznać, że odpad (pojazd wycofany z eksploatacji) poddano procesowi odzysku w takim zakresie, iż po poddaniu obróbce został przekształcony w produkt. Ponowne wykorzystanie karoserii z numerem VIN jest niedopuszczalne, ponadto części nie są demontowane w całości, ale według otrzymywanych zamówień. Firmy, które działają na podobnych zasadach, może więc spotkać – w razie kontroli IOŚ – taka sama sankcja, jak sądzonego importera aut.
Po trzecie – zgodnie z art. 26 pkt 3 ustawy z 29 czerwca 2007 r. o międzynarodowym przemieszczaniu odpadów (DzU z 2007 r. nr 124, poz. 859 ze zm.) inspektorzy ochrony środowiska mają kompetencję, aby zobowiązać przedsiębiorców do przekazania nielegalnie sprowadzonych z zagranicy starych aut stanowiących odpady do punktów zbierania pojazdów lub stacji demontażu.
Poddanie odzyskowi musi mieć bowiem miejsce przy zapewnieniu określonych warunków (szczególne wymagania techniczne dla zakładów zajmujących się demontażem pojazdów wycofanych z eksploatacji – m.in. utwardzone place, urządzenia do odsysania substancji niebezpiecznych i odrębnego gromadzenia pewnych kategorii odpadów np. zanieczyszczonych takimi substancjami).
Jeśli inspektorzy zakwalifikują sprowadzone z zagranicy auta jako odpady, a nie części zamienne, to oznacza to, że przedsiębiorcy nie mogą ich dowolnie rozbierać. O ich dalszym losie rozstrzygają urzędnicy, nakazując, w jakie miejsce odpady te mają być przekazane. Dopiero poddanie starych aut pełnemu procesowi odzysku - czyli rozbiórce i wysegregowaniu części przydanych jako produkty – pozwala uznać, że mamy do czynienia z produktami powstałymi z odzysku odpadów, a nie z pojazdem wycofanym z eksploatacji (jego fragmentami bądź częściami).