Dbałość o dobro zakładu i ochrona jego mienia to jeden z podstawowych obowiązków pracowniczych.

[srodtytul]Stała troska[/srodtytul]

Określa go art. 100 § 2 pkt 4 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=B5E347C50E4D2860978BAD3D891C7A48?n=1&id=76037&wid=337521]kodeksu pracy[/link]. Oznacza to, że podwładny musi wykorzystywać udostępnione mu rzeczy ruchome i nieruchome, np. maszyny, narzędzia, surowce czy budynki, zachowując następujące warunki:

- w miejscu i czasie pracy,

- zgodnie przeznaczeniem i instrukcją obsługi,

- do celów związanych z powierzonymi mu obowiązkami,

- przedmiotem działalności zatrudniającej go firmy,

- za wiedzą i zgodą przełożonego przy odstępstwach od tych warunków i na umówionych zasadach.

Tym samym sprzęt musi szanować i starać się, aby nie uległ uszkodzeniu, zniszczeniu czy zużyciu w stopniu przekraczającym typowy w danych okolicznościach. Ma także powstrzymać się od działań, które mogłyby zaszkodzić majątkowym i niemajątkowym interesom pracodawcy.

Jeśli bowiem podwładny zepsuje narzędzia służące wykonywaniu określonych usług, firma musi zapłacić za ich naprawę, ale również, jeśli nie ma innych, odmówić oczekującym klientom na realizację zlecenia. W ten sposób poniesie straty, o wiarygodności w oczach kontrahentów nie wspominając.

Dotyczy to każdego mienia należącego do pracodawcy, ale szczególne znaczenie ma to powierzone z obowiązkiem zwrotu albo do wyliczenia się.

Najczęściej będą to: służbowe auto, telefon, komputer czy towar, które są przeznaczone dla konkretnej osoby i która musi nad nimi szczególnie czuwać. Często zasady postępowania z takim wyjątkowym sprzętem regulują specjalne regulaminy, protokoły zdawczo-odbiorcze i klauzule umowne.

[srodtytul]Tylko w zakładzie[/srodtytul]

Co jednak stanie się, gdy pracownik samowolnie wynosi należące do pracodawcy mienie i nieodpłatnie wykorzystuje je po godzinach na własne potrzeby? Albo gdy w miejscu i czasie pracy używa ich do czynności niezwiązanych ze swoimi zadaniami?

Czy szef może go za to dyscyplinarnie zwolnić? Tak. Użytkowanie przez podwładnego bez wiedzy i zgody przełożonego zakładowego sprzętu do prywatnych celów stanowi ciężkie naruszenie podstawowego obowiązku pracowniczego i uzasadnia rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia (art. 52 § 1 pkt 1 k.p.).

Jednoznacznie potwierdził to [b]Sąd Najwyższy w wyroku z 24 lutego 1998 r. (I PKN 547/97). [/b]

Co do zasady przyczyny takiego zachowania, rodzaj mienia i czas jego użytkowania a także powstanie szkody i jej wysokość nie mają znaczenia. W niektórych wypadkach należy je jednak uwzględnić i zastanowić się, czy ta najsurowsza sankcja odpowiada incydentowi.

[srodtytul]Przykre skutki samowoli[/srodtytul]

Jeśli pracownik bez pytania weźmie zakładową koparkę, aby wykonać fundamenty pod budowany dom, z pewnością naruszy obowiązki w sposób rażący i naraża się na natychmiastowe rozstanie.

Jeśli jednak to samo uczyni ze służbowym kalkulatorem, którego nie ma w domu i potrzebuje do wypełnienia zeznania podatkowego, nie jest to na tyle doniosłe, aby martwić się wyciągnięciem tak poważnych konsekwencji. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby pracownika ukarać w inny czy dodatkowy sposób.

W grę wchodzi tu także odpowiedzialność materialna (art. 114 – 122 k.p.), za mienie powierzone (art. 124 – 127 k.p.), porządkowa (art. 108 – 113 k.p.), a także rozwiązanie angażu za wypowiedzeniem (art. 30 § 1 pkt 2 k.p.).

W tym ostatnim wypadku przyczyną będzie utrata zaufania związana z czerpaniem osobistych korzyści z mienia przeznaczonego wyłącznie na firmowe potrzeby. Nie można też wykluczyć odpowiedzialności karnej, cywilnej lub wykroczeniowej.

[ramka][b]Przykład[/b]

Nowoczesny salon samochodowy dysponujący najlepszymi narzędziami zatrudnia mechanika samochodowego na czas nieokreślony. Dodatkowo prowadzi on własną działalność polegającą na naprawie pojazdów. 1 czerwca 2010 r. wyniósł z firmy kosztowny zestaw kluczy. Dzięki nim szybciej naprawił auto klienta i uzyskał pilnie potrzebne wynagrodzenie. Potem odniósł sprzęt,

ale okazało się, że poprzedniego dnia był on potrzebny innemu mechanikowi i stwierdzono jego brak. Po przeprowadzonym postępowaniu wyjaśniającym okazało się, że pracownik czynił tak od dawna, wykorzystując w celach zarobkowych rzeczy należące do pracodawcy.

Ponadto uszkodził klucz, który wyniósł ostatnio. 30 czerwca 2010 r. pracodawca rozstał się z nim dyscyplinarnie. Mechanik musi też zapłacić za naprawę zepsutego klucza i liczyć się z pokryciem utraconych przez zakład dochodów w czasie, gdy w salonie zabrakło odpowiedniego sprzętu do naprawy.[/ramka]