[b]– Pracuję w ruchu ciągłym, wraz z pięcioma osobami, na 12-godzinne zmiany. Wszyscy pracownicy mają umowy o pracę na 3/4 etatu, w związku z czym w przełożeniu na 12-godzinną dniówkę urlop wynosi 13,333, a po zaokrągleniu 14 dni.

Pracodawca wychodzi jednak naprzeciw pracownikom, licząc urlop wypoczynkowy jako 19,5 dniówki ośmiogodzinnej, którą zaokrągla do 20 dni. Dla firmy to bardzo niekorzystne rozwiązanie, bo w skali roku każdemu pracownikowi musi zapłacić za dodatkowe cztery godziny urlopu.

Szef znajduje jednak sposób, by to sobie zrekompensować.

Otóż normą jest, że po godzinach pracy zwołuje dodatkowe zebrania organizacyjne, które trwają nawet do trzech godzin. Za ten czas nie otrzymujemy żadnej rekompensaty, bo zdaniem pracodawcy czas przeznaczony na zebrania obejmuje zawyżoną na korzyść pracownika różnicę urlopową.

Jakby tego było mało, obecność na zebraniu jest obowiązkowa dla wszystkich, nawet tych, którzy przebywają w tym czasie na urlopie. A jeżeli z powodu wypoczynku zbagatelizują polecenie pracodawcy, to kierownik grozi wyciągnięciem daleko idących konsekwencji.

Czy takie postępowanie jest prawidłowe?[/b] – pyta czytelnik.

Mamy tu do czynienia z popełnianymi przez pracodawcę licznymi wykroczeniami. Są one związane z nieprawidłowym obliczaniem wymiaru urlopu, planowaniem pracy nadliczbowej, nierekompensowaniem nadgodzin i nieuzasadnionym odwoływaniem z urlopu. Niewykluczone też, że szef błędnie rozpisał grafik czasu pracy dla ruchu ciągłego. Zacznijmy jednak od początku.

[srodtytul]Nieuprawnione uszczuplenie[/srodtytul]

Wymiar urlopu wypoczynkowego zależy od stażu pracy i wynosi – zgodnie z art. 154 § 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=B5E347C50E4D2860978BAD3D891C7A48?n=1&id=76037&wid=337521]kodeksu pracy[/link] – odpowiednio:

- 20 dni, gdy pracownik jest zatrudniony krócej niż dziesięć lat,

- 26 dni, gdy co najmniej dziesięć lat.

Inaczej będzie, gdy zatrudniony pracuje w niepełnym wymiarze czasu pracy, np. tak jak czytelnik na 3/4 etatu. Wtedy wymiar urlopu przeliczamy proporcjonalnie do wymiaru czasu pracy, w którym pracuje zatrudniony, pamiętając, że:

- podstawą wyliczeń jest 20 albo 26 dni,

- niepełny dzień urlopu zaokrągla się w górę do pełnego dnia,

- niezależnie od systemu czasu pracy jeden dzień urlopu odpowiada ośmiu godzinom pracy (art. 1542 § 2 k.p.).

Zatem dla 3/4 etatu urlop wynosi odpowiednio 15 albo 20 dni. Obliczyliśmy to tak:

- 3/4 etatu x 20 dni ustawowego urlopu = 15 dni urlopu (120 godzin),

- 3/4 etatu x 26 dni ustawowego urlopu = 19,5 dnia urlopu, po zaokrągleniu 20 dni (160 godzin).

[srodtytul]Błędne wyniki[/srodtytul]

Powyższe wyliczenia pokazują, że w opisywanym przypadku proporcjonalny wymiar urlopu naliczono nieprawidłowo. Pracodawca założył bowiem, że urlopowa dniówka wynosi 12 godzin, co spowodowało, że według jego obliczeń zatrudnionemu na 3/4 etatu przysługuje po zaokrągleniu zaledwie 14 dni wypoczynku.

Wzięło się to zapewne stąd, że 3/4 etatu pomnożył przez 26 dni co dało 19,5 dnia urlopu, po zaokrągleniu 20 dni, czyli 160 godzin. Wszystko wskazuje na to, że szef podzielił 160 godzin przez 12 godzin dniówki, dzięki czemu uzyslał 13,333. Przyznanie pracownikom 20 dni wypoczynku to żaden przywilej. To ich ustawowe prawo.

Prawdopodobnie przeliczenie urlopu na harmonogramową dniówkę szef pomylił z regułą z art. 1542 § 1 k.p., którą stosujemy przy wykorzystaniu urlopu. Chodzi o to, że z puli urlopowej zdejmujemy taką liczbę godzin, jaka wynika z grafiku. Jeśli zatem pracownik wypoczywał w dniu, w którym miał pracować 12 godzin, to o tyle właśnie zmniejszy się jego urlop.

Przy naliczaniu wynagrodzenia za urlop jest podobnie. Tu bowiem postępujemy tak: najpierw podstawę wymiaru urlopu dzielimy przez liczbę godzin, w których pracownik wykonywał pracę w okresie, z którgo zostala ustalona ta podstawa, a następnie tak ustaloną stawkę stawkę godzinową ze składników zmiennych mnożymy przez liczbę godzin, jakie pracownik przepracowałby w czasie urlopu w ramach normalnego czasu pracy, zgodnie z obowiązującym go rozkładem czasu pracy, gdyby w tym czasie nie korzystał z urlopu.

W ten sposób otrzymamy wynagrodzenie urlopowe. Tak stanowi § 9 ust. 1 pkt 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=B22F5933CA975D3725CD77F9E9F2A341?id=74468]rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 8 stycznia 1997 r. w sprawie szczegółowych zasad udzielania urlopu wypoczynkowego, ustalania i wypłacania wynagrodzenia za czas urlopu oraz ekwiwalentu pieniężnego za urlop (DzU nr 2, poz. 14 ze zm.)[/link]. Zatem przy 12-godzinnych dniówkach do wyliczeń pensji urlopowej przyjmiemy 12 godzin za każdy dzień urlopu.

[srodtytul]Według grafiku[/srodtytul]

Zawyżenie wymiaru urlopu na korzyść pracownika nie może stanowić podstawy do zlecania dodatkowych obowiązków poza godzinami pracy. W tym zakresie zasada jest taka:

- dla pracowników, którzy w czasie zebrania powinni świadczyć pracę zgodnie z obowiązującym ich rozkładem czasu pracy, czas zebrania będzie wliczany do ich harmonogramowego czasu pracy,

- dla pozostałych będzie to praca ponad obowiązujący ich rozkład czasu pracy, a więc praca ponadwymiarowa, a czasami nadliczbowa (patrz „Co w angażu”). Za jedno i drugie trzeba zapłacić normalne wynagrodzenie i co do zasady dodatki.

Te ostatnie zależą od tego, w jakim dniu i o jakiej porze zatrudniony wykonuje pracę. 100 proc. płacimy tylko wtedy, gdy praca nadliczbowa wypada:

– w nocy,

– w niedziele i święta będące dla pracownika dniami wolnymi od pracy,

– w dniu wolnym udzielonym w zamian za pracę w niedziele i święta, i

– powoduje przekroczenie normy średniotygodniowej.

Natomiast w każdym innym dniu, niewymienionym wyżej, płacimy dodatek 50-proc.

[srodtytul]Jeden dzień w tygodniu[/srodtytul]

Jeżeli rzeczywiście czytelnik pracuje w ruchu ciągłym (może to być system równoważny, co pracujący często mylą), to przy układaniu grafiku czasu pracy prawdopodobnie popełniono wykroczenie. Tak jest, gdy 12-godzinnych zmian jest więcej niż jedna w tygodniu. Nie mamy co do tego pewności, ale z tego, co pisze czytelnik, wynika, że zmiany są tylko takie.

Tymczasem [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=B5E347C50E4D2860978BAD3D891C7A48?n=1&id=76037&wid=337521]kodeks pracy[/link] zakłada, że praca w ruchu ciągłym:

- jest zarezerwowana dla firm, w których wstrzymanie pracy jest niemożliwe ze względu na technologię produkcji lub ciągłe zaspokajanie potrzeb ludności,

- pozwala przedłużyć przeciętny tygodniowy czas pracy do 43 godzin, a jednego dnia w niektórych tygodniach zaplanować 12-godzinną dniówkę,

- za wydłużoną pracę każe zapłacić; mimo że nie są to nadgodziny, to zatrudnionym przysługuje normalne wynagrodzenie i 100-proc. dodatek.

Zatem 12-godzinną zmianę można mieć tylko raz w tygodniu, a w ujęciu pełnego, czterotygodniowego okresu rozliczeniowego zaledwie trzy razy. W przeciwnym razie zatrudniony przepracuje o jedną godzinę tygodniowo za dużo, bo aż 44 godziny.

Czytelnik pracuje na 3/4 etatu, co oznacza, że np. w lipcu jego wymiar czasu pracy wynosi 132 godziny (3/4 ze 176 godzin). Jego praca w poszczególnych tygodniach mogłaby wyglądać tak: jednego dnia w tygodniu pracuje po 12 godzin, a w innych po cztery bądź sześć

[ramka][b] Zobacz [link=http://www.rp.pl/galeria/56574,1,508028.html]przykładowy harmonogram dla ruchu ciągłego[/link] [/b][/ramka]

[srodtytul]Co w angażu[/srodtytul]

Zaniżone dniówki (cztero- bądź pięciogodzinne) rodzą jeszcze pytanie: od której godziny liczyć pracę ponadwymiarową? U zatrudnionych na część etatu informacja o tym powinna wynikać z umowy o pracę.

Art. 151 § 5 k.p. stanowi bowiem, że strony takiego kontraktu wskazują godzinę, której przekroczenie uprawnia do normalnego wynagrodzenia i dodatków jak za nadgodziny (to tzw. praca ponadwymiarowa). A jeżeli tego nie zrobią, to zatrudniony na część etatu dostanie dodatki za nadgodziny dopiero po ósmej godzinie pracy.

Tak uznał [b]SN w wyroku z 9 lipca 2008 r. (I PK 315/07)[/b].

Jeżeli zatem z angażu czytelnika wynika przykładowo, że praca ponadwymiarowa rozpoczyna się po godzinie szóstej, to siódmą i ósmą godzinę zebrania rekompensujemy tak jak nadgodziny. Gorzej, gdy umowa milczy w tym zakresie. Wtedy czas zebrania będzie rekompensowany dodatkiem za godziny nadliczbowe dopiero po ósmej godzinie.

[ramka][b]Przykład[/b]

Na czwartek zaplanowano sześciogodzinną pracę. Po jej zakończeniu szef zorganizował zebranie, które trwało trzy godziny.

Z umowy nie wynika, od której godziny rozpoczyna się praca ponadwymiarowa. Dlatego za dwie z trzech godzin zebrania (siódmą i ósmą) pracownik dostanie normalne wynagrodzenie, a za jedną godzinę (dziewiątą) pracownik dostanie oprócz wynagrodzenia także dodatek za nadgodziny.[/ramka]

[srodtytul]Odwołasz wyjątkowo[/srodtytul]

I na koniec jeszcze jeden grzech szefa. Popełnia go, naruszając święte prawo do wypoczynku. Nie może wymagać, by urlopowicz stawił się w firmie i uczestniczył w zebraniu. To absurd. Kodeks pracy nie pozostawia w tym zakresie żadnych wątpliwości.

Pracodawca może odwołać pracownika z urlopu tylko wtedy, gdy jego obecności w zakładzie wymagają okoliczności nieprzewidziane w chwili rozpoczynania urlopu (art. 167 k.p.). Cykliczne zebranie organizacyjne bez wątpienia do takich nie należy.

Skoro szef o tym nie pamięta, to popełnia jeszcze jedno wykroczenie zagrożone grzywną. A jakby tego było mało, do kosztów musi doliczyć jeszcze inne związane bezpośrednio z odwołaniem z urlopu.

[ramka][b]W drodze wyjątku[/b]

Praca nadliczbowa występuje m.in. z powodu szczególnych potrzeb pracodawcy, które według Sądu Najwyższego należy rozumieć jako przeciwstawne zwykłym, normalnym potrzebom, tj. zaistniałe w związku z prowadzoną przez niego działalnością gospodarczą[b] (wyrok z 26 maja 2000 r., I PKN 667/99).[/b]

Tymczasem notoryczne zebrania organizacyjne nie są czymś wyjątkowym i co gorsza są planowane z wyprzedzeniem, a to wykroczenie. [/ramka]