Po zakończeniu każdego roku obrotowego organ uchwałodawczy spółki kapitałowej (zwyczajne zgromadzenie wspólników spółki z o.o. oraz zwyczajne walne zgromadzenie spółki akcyjnej) ocenia wykonywanie funkcji przez osoby, które w tym czasie (w ubiegłym roku obrotowym) pełniły funkcje w organach (zarządzie lub radzie nadzorczej) spółki. Wynikiem tej oceny powinna być uchwała w sprawie udzielenia lub odmowy udzielenia absolutorium. Niepowzięcie żadnej uchwały w tym przedmiocie (np. gdy zgromadzenie nie poweźmie „uchwały pozytywnej”, a równocześnie nie będzie obradowało nad „uchwałą negatywną”) oznacza po prostu, iż sprawa absolutorium nie została w ogóle rozstrzygnięta (co wymaga jak najszybszej zmiany tego stanu na kolejnym zgromadzeniu). Częstym błędem jest bowiem twierdzenie, iż niepowzięcie uchwały w sprawie absolutorium oznacza automatycznie jego odmowę (szeroko na ten temat pisałem w „Przeglądzie Prawa Handlowego” nr 3/2009).
[srodtytul]Zakres odpowiedzialności[/srodtytul]
W pewnym uproszczeniu można stwierdzić, iż udzielenie absolutorium jest tożsame z uznaniem prawidłowości działań podejmowanych przez menedżera w czasie jego pracy w spółce; oczywiście tylko w zakresie, o którym zgromadzenie wiedziało. Sporne jest natomiast, czy skwitowany menedżer może się czuć całkowicie zwolniony z odpowiedzialności w stosunku do spółki (z wyjątkiem upadłości spółki oraz tzw. actio pro socio, kiedy to – zgodnie z art. 295 oraz art. 486 kodeksu spółek handlowych – o takim skutku nie ma mowy). Nie wchodząc głębiej w zasygnalizowany spór, uznać jednak należy, iż udzielenie absolutorium skutkuje domniemaniem braku winy menedżera w zakresie, który jest przez spółkę (zgromadzenie) aprobowany. Nie dotyczy to działań lub zaniechań menedżera, o których spółka (zgromadzenie) nie wiedziała (np. wyszły na jaw już po udzieleniu absolutorium). Pamiętać należy, iż ww. domniemanie może zostać obalone, co wymaga przeprowadzenia dowodu winy menedżera.
[srodtytul]Odmowę trzeba uzasadnić[/srodtytul]
Odmowa udzielenia absolutorium prowadzi z kolei do (nie zawsze słusznego) uznania, iż menedżer nieprawidłowo wypełniał swoją funkcję, co może z kolei nie tylko stanowić podstawę do pociągnięcia go do odpowiedzialności wobec spółki, ale również wpływać na jego dobre imię i opinię w środowisku zawodowym (a więc mieć bezpośredni wpływ na jego dobra osobiste). Kwestia ta jawi się jako szczególnie istotna w tych sektorach gospodarki, w których absolutorium stanowi swego rodzaju wymóg niezbędny do wykonywania określonych prac/piastowania niektórych funkcji. Tak jest np. w sektorze finansowym, gdzie Komisja Nadzoru Finansowego wyraźnie wskazała (w uchwale z 4 sierpnia 2008 r. nr 254), iż uzyskanie absolutorium jest jednym z istotnych elementów branych przez nią pod uwagę przy ocenie kandydatów na stanowiska kierownicze podmiotów przez nią nadzorowanych (m.in. banków). Oznacza to, iż odmowa udzielenia absolutorium może mieć negatywny wpływ na dalszą karierę zawodową menedżera, może wręcz zamknąć mu drogę do zajmowania niektórych stanowisk, a mniej górnolotnie: skazać go na bezrobocie, np. w sektorze bankowym.
W tym stanie rzeczy ewentualna odmowa udzielenia absolutorium powinna być – podobnie jak np. wypowiedzenie umowy o pracę zawartej na czas nieokreślony – bardzo szczegółowo uzasadniona (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 20 września 2006 r., VI ACa 1374/05).
Jak wiadomo, praktyka jest często inna. Uważamy, iż brak rzeczowego uzasadnienia uchwały o odmowie udzielenia absolutorium skutkuje jej wadliwością.
Możliwość podjęcia uchwały o odmowie udzielenia menedżerowi absolutorium (połączona zazwyczaj z odwołaniem go z funkcji) jest niekiedy wykorzystywana nie do – jak być powinno – obiektywnej oceny pracy danej osoby dla spółki, lecz w zupełnie innych celach.
Znany jest nam m.in. kazus, gdy zgromadzenie jednoosobowej spółki (tj. de facto jedna osoba, ale na prawach „organu”) odmówiło – bez podania jakiegokolwiek oficjalnego uzasadnienia – absolutorium członkowi rady nadzorczej, kiedy tajemnicą poliszynela był fakt, iż leżało to w interesie konkubiny oceniającego. Nieobca jest nam również sprawa członka zarządu, któremu – oficjalnie nie uzasadniając tego w żaden sposób – odmówiono udzielenia absolutorium, gdyż był nie z właściwej opcji (o czym dowiedział się nieoficjalnie). Podobne przykłady instrumentalizacji instytucji absolutorium, która powinna służyć spółce, a nie być elementem tzw. rozgrywek, można by mnożyć.
Ponadto nierzadko podczas odmowy udzielenia absolutorium popełnianych jest wiele istotnych błędów formalnych, które również dyskredytują taką uchwałę w sensie prawnym (jak np. powzięcie uchwały w tej – przecież osobowej – sprawie w głosowaniu jawnym, powzięcie uchwały mimo nieumieszczenia jej w porządku obrad, nieprawidłowe zwołanie zgromadzenia, niezaproszenie lub nieprawidłowe zaproszenie ocenianego menedżera na zgromadzenie mimo wcześniejszego wniosku w tej sprawie etc.).
[srodtytul]Prawo do sądu a rzeczywistość[/srodtytul]
Mając na względzie te skutki odmowy absolutorium oraz popełniane niekiedy uchybienia, nie budzi wątpliwości – choćby w świetle konstytucyjnego prawa do sądu – iż każdy czujący się skrzywdzony menedżer (w tym były menedżer) powinien mieć prawo ochrony swych praw. Oprócz możliwości ewentualnego dochodzenia roszczeń z tytułu naruszenia dóbr osobistych powinno im przysługiwać prawo do wystąpienia z powództwem o stwierdzenie nieważności lub uchylenie uchwały odmawiającej, ich zdaniem niesłusznie lub nieprawidłowo, absolutorium.
Były (odwołany) menedżer, któremu (jego zdaniem wadliwie) odmówiono absolutorium jest obecnie w trudnej sytuacji. Kodeks spółek handlowych nie wymienia bowiem wprost byłych członków zarządu lub rady nadzorczej jako legitymowanych czynnie do zaskarżania uchwał. Z uwagi na powyższe długo trwały spory, czy należy w tym wypadku per analogiam stosować przepisy o legitymacji także do byłych menedżerów, czy też uznać jedynie legitymację osób, które (jeszcze) pełnią swą funkcję. Dotychczas sądy również nie zajmowały jednolitego stanowiska, nierzadko trafnie skłaniając się ku szerszej interpretacji tego zagadnienia (m. in. wyrok Sąd Najwyższego z 25 listopada 2004, III CK 592/2003; wyrok SN z 13 lutego 2004 r., II CK 438/2002; a także wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z 16 stycznia 2007 r., I ACa 1461/06; także w tym duchu wypowiadała i wypowiada się znaczna część doktryny), a niekiedy uważając zupełnie odwrotnie (m. in. wyroki SN: z 17 lutego 2004 r., III CZP 116/03 oraz z 11 stycznia 2008, V CS K 363/07).
Wydawać by się mogło, iż ostatnio szala przechyliła się na niekorzyść byłych menedżerów, gdyż SN w składzie siedmiu sędziów wydał 1 marca 2007 r. uchwałę, wedle której „osobie odwołanej ze składu organu spółki z o.o. nie przysługuje legitymacja do wytoczenia powództwa o stwierdzenie nieważności uchwały wspólników sprzecznej z ustawą” (III CZP 94/2006). Uchwała ta jest niewątpliwie istotnym krokiem wstecz w kwestii legitymacji byłych menedżerów do zaskarżania uchwał zgromadzeń.
Stanowisko SN budzi istotne wątpliwości zwłaszcza pod kątem pozbawienia byłych menedżerów zagwarantowanej konstytucyjnie drogi do sądu, czyli możliwości obrony swoich praw w drodze postępowania sądowego. Jednak w żadnej mierze nie odnosi się ono do uchwał dotyczących absolutorium, co wynika zarówno z tezy, jak i uzasadnienia uchwały. Przede wszystkim zaś należy uznać, iż – co zostało wyjaśnione wyżej – charakter prawny i znaczenie absolutorium wymagają, by w razie jakichkolwiek podejrzeń co do wadliwości jego odmowy osoby zainteresowane (także byli członkowie zarządu i rady nadzorczej) miały prawo do zaskarżenia odpowiedniej uchwały (w tym duchu także: ww. wyrok SA we Wrocławiu z 16 stycznia 2007 r.).
[srodtytul]Trybunał przeciwko[/srodtytul]
Prawo zaskarżenia do sądu uchwał dotyczących poszkodowanego podmiotu potwierdził wcześniej wyraźnie, i to niejednokrotnie, Trybunał Konstytucyjny. Między innymi w wyroku z 21 czerwca 2005 r. (P 25/02), w którym wskazał: „nie chodzi tylko o formalne potwierdzenie istnienia prawa do sądu, co we współczesnych demokratycznych państwach jest zjawiskiem notoryjnym, lecz o to, jak to prawo do sądu jest w przepisach zagwarantowane. Gwarancje te nie istnieją wówczas, gdy nie ma w istocie możliwości realnej oceny szans uzyskania korzystnego dla siebie rozstrzygnięcia”.
Była zatem realna szansa, że Trybunał – opierając się m.in. na swym dotychczasowym dziele orzeczniczym oraz elementarnych zasadach sprawiedliwości społecznej – dostrzeże, iż uchwała dotycząca absolutorium może mieć na tyle istotne konsekwencje dla menedżera, że nie można pozbawiać go możliwości poszukiwania sądowej ochrony przed nimi.
Niestety stało się inaczej:
2 czerwca Trybunał zawyrokował odmiennie, niż – kierując się wskazanymi argumentami – można było zasadnie oczekiwać.
Jego werdykt należy przyjąć do wiadomości, jednak nie sposób się w żaden sposób z nim godzić.
Byli menedżerowie – mimo tego orzeczenia – mają jednak inne możliwości dochodzenia swych praw, które zostały naruszone przez uchwałę odmawiającą im absolutorium. Mogą mianowicie dochodzić odszkodowania, zadośćuczynienia i innych roszczeń w procesie o naruszenie dóbr osobistych (art. 23 – 24 oraz 448 kodeksu cywilnego) albo dochodzić o uznanie ww. uchwały za nieistniejącą (w trybie art. 189 k.p.c.). Oczywiście, jeżeli w ogóle zgromadzenie zdecydowało o absolutorium.