Jeśli kontrahent nie wykona umowy i nie dojdziemy z nim do porozumienia w inny sposób, a będziemy chcieli wyegzekwować nasze prawa, nie pozostanie nam nic innego, jak udać się do sądu. Cała procedura jest oczywiście długa, a efekt niepewny. Dlatego [b]aby takich sytuacji uniknąć, zadbajmy odpowiednio wcześnie o swoje interesy. Jak?[/b] Najprościej w umowie. Wpiszmy do niej postanowienia, które pozwolą uniknąć nam stresu i spowodują, że nawet wtedy, gdy nasz kontrahent nie zrobi tego, do czego się zobowiązał, my będziemy spokojni. Pomoże nam w tym kara umowna, zadatek albo zastrzeżenie prawa własności.

[srodtytul]Kiedy warto zastrzec własność...[/srodtytul]

Zastrzeżenie może dotyczyć wszelkich rzeczy ruchomych, od maszyn i urządzeń po tekstylia, a nawet materiały biurowe. Jego przedmiotem nie mogą być natomiast nieruchomości. Samo zastrzeżenie własności nie wymaga nakładów finansowych. Można zrobić to zwyczajnie w umowie.

Przy odpowiednim sformułowaniu postanowień umownych zastrzeżenie prawa własności nie utrudnia kupującemu używania rzeczy, mimo że formalnie do niego ona nie należy.

[b]Zastrzeżenie polega na tym, że sprzedający zastrzega sobie prawo własności sprzedanej rzeczy do czasu całkowitej zapłaty ceny przez kupującego.[/b] Nabywca staje się zatem właścicielem rzeczy dopiero po uiszczeniu zapłaty. Jednocześnie może już jej używać, ponosząc ryzyko jej zużycia i utraty.

[srodtytul]... i jak to zrobić[/srodtytul]

Pisemne zastrzeżenie własności zabezpiecza w pełni, o ile jest opatrzone tzw. datą pewną. Jej uzyskanie nie jest trudne. Wystarczy udać się do notariusza. Po uzyskaniu daty pewnej na zastrzeżeniu własności jest ono skuteczne wobec wierzycieli kupującego. Jest to ważne zwłaszcza wtedy, gdy wobec kupującego jest prowadzone postępowanie egzekucyjne lub upadłościowe. Sprzedawca, który zastrzegł na piśmie z datą pewną prawo własności rzeczy sprzedanej i wydanej kupującemu, może bowiem żądać wyłączenia takiej rzeczy spod egzekucji albo z masy upadłości.

[srodtytul]Na wypadek niewykonania[/srodtytul]

Kolejna możliwość to kara umowna. Jest to dodatkowe zastrzeżenie w kontrakcie, w którym przedsiębiorcy postanawiają, że naprawienie szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania niepieniężnego nastąpi przez zapłatę określonej sumy pieniężnej. Zastępuje ona odszkodowanie.

Zastrzeżenie kary umownej daje korzyści. W razie niewykonania lub nienależytego wykonania kontraktu nie musimy przejmować się kłopotliwym wykazywaniem rozmiarów poniesionej przy tej okazji szkody.

Kiedy możemy mówić, że [b]kontrahent nie wykonuje zobowiązania? Gdy w ogóle nie spełnia swojego świadczenia. Natomiast nienależyte wykonanie zobowiązania ma miejsce, gdy świadczy po terminie [/b](czyli np. z kilkudniową zwłoką), mniej niż powinien (np. zamiast 5 tysięcy sztuk sukienek dostarczy 4 tysiące) czy też źle jakościowo (np. zamówiony program komputerowy nie spełniał wymagań określonych w specyfikacji zamówienia).

Choć kara umowna należy się nam w zastrzeżonej w kontrakcie wysokości (i to bez względu na wysokość poniesionej szkody), kodeks cywilny wprowadza od tej zasady wyjątek. Możliwe jest zmniejszenie jej wysokości. Kiedy nasz kontrahent może się tego domagać? W dwóch sytuacjach: gdy zobowiązanie zostało w znacznej mierze wykonane albo gdy kara umowna jest rażąco wygórowana. Ocenę, czy kara umowna jest rażąco wygórowana, mogą uzasadniać różne okoliczności, w tym relacja między wysokością kary a wartością robót ustaloną w umowie, w której ją zastrzeżono.

[srodtytul]Zadatek albo zaliczka[/srodtytul]

Kolejna możliwość to zadatek. To doskonały sposób zabezpieczenia wykonania zobowiązania. Jest korzystny, zwłaszcza gdy wykonanie umowy oddalone jest w czasie albo przy okazji zawarcia umowy przedwstępnej.

W braku odmiennego zastrzeżenia umownego albo zwyczaju zadatek dany przy zawarciu umowy ma to znaczenie, że w razie niewykonania umowy przez jedną ze stron druga może bez wyznaczenia terminu dodatkowego od umowy odstąpić i otrzymany zadatek zachować, a jeżeli sama go dała, może żądać sumy dwukrotnie wyższej. Tak wynika z art. 394 § 1 kodeksu cywilnego. Tego rodzaju skutki mają dyscyplinować obie strony umowy do wykonania swoich powinności, które na siebie przyjęły.

Z kolei zaliczka przynosi jednostronną korzyść – tej stronie, która ją przyjmuje. W razie niewykonania umowy przez przyjmującego wpłatę i odstąpienia od umowy przez wpłacającego zaliczka na poczet przyszłego świadczenia nie jest zwracana w podwójnej wysokości, lecz w kwocie, w której została uiszczona. I odwrotnie, przyjmujący zaliczkę co do zasady nie może jej zatrzymać – powinien otrzymaną sumę zwrócić.

Co zatem jest atrakcyjniejsze? Widać, że zadatek. W przypadku zastrzeżenia zadatku, podobnie jak w odniesieniu do kary umownej, w razie niewykonania umowy przez kontrahenta nie trzeba wykazywać szkody, aby możliwe było skorzystanie z odpowiednich uprawnień. Szkody może nawet w ogóle nie być.

[ramka][b]Ważne [/b]

Gdy kupujący nie zapłaci w terminie za kupiony towar, sprzedawca może zażądać wydania mu rzeczy. Jest bowiem cały czas jej właścicielem. Może też domagać się od kupującego wynagrodzenia za zużycie rzeczy, w czasie gdy nabywca z niej korzystał.[/ramka]

[ramka][b]Czasem trzeba zwrócić[/b]

Pamiętajmy, że nie każdy przypadek niewykonania umowy przez kontrahenta uprawnia do zachowania zadatku bądź żądania zwrotu jego podwójnej wartości. Jeżeli dłużnik wykaże, że nie wykonał zobowiązania (np. nie dostarczył w terminie towaru) z powodu okoliczności, za które nie ponosi odpowiedzialności (np. siła wyższa), wręczony przez niego zadatek należy zwrócić. Natomiast jeśli to my wręczyliśmy tego rodzaju zabezpieczenie, możemy wówczas żądać jedynie jego zwrotu w tej samej wysokości, a nie podwójnej. [/ramka]