Wszystko za sprawą Rady Ochrony Pracy, instytucji działającej przy Sejmie, która jest organem nadzoru nad warunkami pracy i działalnością Państwowej Inspekcji Pracy. Na ostatnim swoim posiedzeniu ROP pochyliła się nad poziomem edukacji w zakresie bezpieczeństwa i higieny w Polsce. Problem jest poważny, bo statystyki pokazują, że odsetek wypadków, w tym śmiertelnych, utrzymuje się na wysokim poziomie. Efektem obrad jest stanowisko, w którym wskazane zostały działania jakie należy koniecznie podjąć by podnieść poziom wiedzy Polaków w zakresie zasad BHP.

Rada uznała m.in. że trzeba koniecznie zobowiązać Państwową Inspekcję Pracy do kategorycznego reagowania na przypadki emitowania reklam telewizyjnych propagujących niewłaściwe zachowania pracowników i metod ich pracy. Niestety ROP nie wspomina jaka powinna być forma tej kategorycznej reakcji inspektorów, jakie środki mają być zastosowane i w stosunku do kogo w związku z emisją spotu promującego niebezpieczne zachowania w miejscu pracy.

Na wszelki wypadek telewizje muszą się przygotować na ewentualne sprostowania do reklam przygotowane przez PIP, w którym inspektor wytknie i omówi wszystkie groźne dla pracownika elementy występujące w reklamie. Być może, by nie narazić się inspekcji, każdy scenariusz powinien być opiniowany przez inspektora i będzie on brał udział w poprzedzającej emisję kolaudacji gotowego spotu.

Niestety tak naprawdę inspektor może zwołać konferencję prasową i zamieścić na stronie komunikat. Bo realnego wpływu na twórców reklam, ani na telewizje je emitujące PIP nie ma. Od lat kolejni Główni Inspektorzy Pracy, łącznie z obecnym, kładą duży nacisk na promocję bezpiecznych warunków pracy. Wykorzystują nie tylko tradycyjne formy jak ulotki, czy infolinie, ale każdy pracodawca może w internecie w sprawdzić jakie są wymagania bhp.

Stawianie nierealnych i niewykonalnych zadań inspekcji przypomina zakończoną fiaskiem próbę zainstalowania przez posłów wykwalifikowanego strażaka w każdej nawet najmniejszej firmie.