Instrument ten powoduje, że gdy spółka zaczyna mieć trudności z obsługą zadłużenia lub narusza postanowienia umowy kredytowej, kredytodawca ma możliwość przejęcia kontroli nad inwestycją (tzw. step in rights).
Zgodnie z art. 22 ustawy z 6 grudnia 1996 r. o zastawie rejestrowym i rejestrze zastawów (DzU z 1996 r. nr 149, poz. 703, ze zm.; dalej: ustawa) umowa zastawu rejestrowego (dalej: umowa) może przewidywać przejęcie przedmiotu zastawu na własność. W tym uprzywilejowanym, pozaegzekucyjnym trybie zastawnik może zaspokoić się m.in. wtedy, gdy przedmiotem zastawu rejestrowego są rzeczy, wierzytelności i prawa, których wartość została ściśle oznaczona w umowie.
Literalne brzmienie art. 22 ust. 1 pkt 3 ustawy nakazuje więc uznać, że udziały w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością mogą być przejęte przez zastawnika na własność tylko wówczas, gdy ich wartość zostanie ściśle oznaczona w umowie.
Sposób dokonywania rozliczeń z tytułu przejęcia rzeczy lub praw na własność w omawianym kontekście określił art. 23 ust. 3 ustawy. Zgodnie z nim „wierzytelność zabezpieczona zastawem rejestrowym ulega zaspokojeniu do wysokości wartości przedmiotu zastawu rejestrowego przejętego na własność przez zastawnika. Jeżeli wartość przedmiotu zastawu rejestrowego przewyższa wysokość wierzytelności zabezpieczonej zastawem rejestrowym, zastawnik jest zobowiązany do uiszczenia kwoty nadwyżki w terminie 14 dni od dnia przejęcia”. Wprawdzie w normie tej brakuje określenia wprost, o jaką wartość chodzi, nie ulega jednak wątpliwości, że art. 23 ust. 3 należy odczytywać w związku z art. 22 ust. 1 pkt 3 ustawy.
Naszym zdaniem powołane przepisy – w swoim aktualnym brzmieniu oraz w braku dodatkowych postanowień umownych między stronami – mogą powodować pewne komplikacje w sferze rozliczeń, gdy bank-zastawnik przejął udziały na własność.
Udziały należą do praw, których wartość księgowa bądź rynkowa z czasem może ulegać znaczącym zmianom. Z tego powodu strony umowy, aby spełnić wymogi ustawy, często posługują się wartością nominalną zastawianych udziałów lub ustalają ich wartość – jak się zdaje – zupełnie arbitralnie (np. 1 zł). Jest to w szczególności regułą przy spółkach celowych (SPV – Special Purpose Vehicle), których wspólnicy z różnych względów nie chcą angażować własnego kapitału ponad minimalną wysokość określoną w przepisach kodeksu spółek handlowych. Takie działanie zmierza do minimalizacji ryzyka po stronie kredytodawcy, może się jednak okazać krzywdzące dla zastawcy.
W chwili przejęcia udziałów na własność ich wartość księgowa bądź rynkowa może bowiem wielokrotnie przewyższać ich wartość nominalną. Jednakże gdy strony określiły w umowie wartość udziałów i wskazały na ich wartość nominalną, wierzytelność zastawnika zostanie zaspokojona jedynie do tej określonej w umowie wartości nominalnej. W sposób oczywisty prowadzi to do ekonomicznego pokrzywdzenia zastawcy.
Z drugiej strony określenie wartości udziałów poprzez odniesienie do ich wartości księgowej bądź wyceny rynkowej w chwili podpisania umowy może się okazać fikcją w momencie, gdy po jakimś czasie dojdzie do przejęcia udziałów na własność. Zgodnie jednak z ustawą zastawnik zaspokaja się do wysokości wartości udziałów wskazanej w umowie. Z tego powodu banki zasadniczo nie godzą się na takie określenie wartości udziałów.
W odpowiedzi na ten istotny problem praktyka wypracowała kilka różnych mechanizmów o charakterze kontraktowym.
Jedno z najczęściej spotykanych rozwiązań opiera się na założeniu, iż zastawnik przejmuje udziały w SPV wyłącznie w celu ich sprzedaży. W świetle wcześniejszych rozważań w interesie obu stron jest, by umowa określała zobowiązanie zastawnika do sprzedaży przejętych udziałów po ich cenie rynkowej lub zakaz zbycia poniżej procentowo określonego progu, np. za nie mniej niż 85 proc. wartości określonej przez niezależnego rzeczoznawcę majątkowego na dzień przejęcia. Uzyskana w ten sposób kwota powinna być następnie zaliczona przez zastawnika na poczet jego wymagalnych wierzytelności wobec zastawcy ponad wartość nominalną, do której zastawnik zaspokoił się z chwilą przejęcia udziałów na własność. W ten sposób strony kontraktowo kształtują zasady wzajemnych rozliczeń na etapie po przejęciu udziałów.
Pojawia się jednak pytanie o sytuację, gdy wierzyciel-zastawnik zaspokoił się na papierze np. do kwoty 6 mln zł, a ze sprzedaży udziałów uzyskał np. tylko 3 mln zł. Strata wierzyciela może powodować pojawienie się problemu odpowiedzialności organów zastawnika oraz osób w nich zasiadających.
Ścisłe oznaczenie wartości przedmiotu zastawu rejestrowego nie chroni interesów wierzyciela, skoro to kwota wierzytelności zabezpieczonej albo najwyższa kwota zabezpieczenia wpisywane są do rejestru zastawów i to te informacje są dostępne dla pozostałych wierzycieli zastawcy. Ratio legis rozważanych przepisów ustawy sprowadza się, naszym zdaniem, do ochrony interesów zastawcy, który ma umownie zagwarantowane, że w razie pozaegzekucyjnego przejęcia jego udziałów przez zastawnika na własność (co samo w sobie ma charakter odstępstwa od zasady) określona kwota zostanie zaliczona na poczet wymagalnych wierzytelności zastawnika i tym samym zmniejszy dług zastawcy.
De lege ferenda należałoby jednak zmienić art. 23 ust. 3 ustawy, aby jego brzmienie było dostosowane do dwóch pierwszych ustępów tego przepisu. Expressis verbis przewidują one ustalenie wartości przejmowanych praw (instrumentów finansowych dopuszczonych do obrotu zorganizowanego) oraz rzeczy (występujących powszechnie w obrocie towarowym) odpowiednio po kursie notowań z dnia przejęcia oraz na podstawie średniej ceny rzeczy z dnia przejęcia. W odniesieniu do innych rzeczy lub praw art. 23 ust. 3 ustawy powinien, według nas, przynajmniej przewidywać, że zastawnik przejmujący na własność prawo lub rzecz zaspokaja się do wysokości wartości przedmiotu zastawu rejestrowego z dnia przejęcia, pozostawiając stronom umowy wolną rękę w zakresie ustalenia zasad określania tej wartości.