Aby menedżer pełnił w spółce funkcje zarządcze, potrzebne są dwie więzi. Korporacyjna (organizacyjna), wynikająca z powołania go do zarządu i powstająca na podstawie kodeksu spółek handlowych, oraz umowna – wynikająca np. z kontraktu o zarządzanie lub ze stosunku pracy (pracownicza). Choć tej ostatniej więzi może nie być, wielu menedżerów ma takie umowy. W nich określa się im zadania dyrektorskie i potwierdza funkcję pełnioną w zarządzie.
Uchwała rady nadzorczej powinna wprost obejmować treść umowy menedżera (kontraktu menedżerskiego). Umowa może być nawet ustna. Będzie skuteczna, gdy obecny na posiedzeniu rady nadzorczej menedżer usłyszy wynik głosowania. Ale warunek – musi to być gremium lub właściwie powołany pełnomocnik.
Złamanie zasad reprezentacji spółki w stosunkach z menedżerem powoduje, że czynność prawna jest nieważna (art. 58 k.c.). Gdy np. radę nadzorczą zastępuje jeden z jej członków lub nienależycie umocowany pełnomocnik, to podpisana umowa o pracę członka zarządu nie wywołuje wzajemnych zobowiązań. Ale nawet w tej sytuacji nie wszystko jest jeszcze stracone – i dla spółki, i dla menedżera.
Sąd Najwyższy w wyroku z 23 stycznia 1998 r. (I PKN 489/97) uznał, że zatrudnienie członka zarządu spółki z o.o. na umowę o pracę z naruszeniem zasad reprezentacji powoduje bezwzględną nieważność tej umowy. Nawet jeśli umowa o pracę okazała się nieważna, a zatem nie stworzyła zobowiązań stron w momencie jej zawarcia, to zobowiązania takie powstają wraz z dopuszczeniem pracownika do pracy na warunkach tej umowy (wyrok z 5 listopada 2003 r., I PK 633/02).
Potwierdził to Sąd Najwyższy 12 czerwca 2006 r. (I PK 277/05). Skoro władze spółki dopuszczą potem menedżera – mimo nieważnej umowy – do pracy i wypłacą pensję, to dochodzi do jej faktycznego zawarcia.
Dlaczego tak się dzieje? Nie ma przecież obowiązku sporządzania umowy o pracę na piśmie. Takiego wymogu nie narzuca ani prawo pracy, ani inne przepisy. Można ją zawrzeć w sposób dorozumiany, np. pracodawca dopuścił osobę tak zatrudnioną do pracy i wypłacał jej wynagrodzenie.
Sąd Najwyższy analizował przypadek prezesa zarządu spółki komputerowej. Umowę o pracę spisał z nim członek rady nadzorczej, choć nie miał do tego umocowania. Po roku zawarli dodatkową umowę na stanowisko dyrektora generalnego. Niebawem zmieniły się władze firmy, które odwołały prezesa z funkcji i pozbawiły go posady. Za bezskuteczną uznały też drugą zawartą z nim umowę. Były prezes domagał się przed sądem odszkodowania za nielegalne zwolnienie, zaległej pensji i ekwiwalentu za urlop wypoczynkowy.
Mimo że przegrał sprawę w obu instancjach, Sąd Najwyższy był innego zdania. Uznał wprawdzie obie umowy o pracę prezesa za nieważne, ale nie zaprzeczył, że doszło do jego zatrudnienia. Podkreślił, że liczą się także oświadczenia dorozumiane wynikające z zachowania stron. Takie domyślne zawarcie umowy następuje m.in. wtedy, gdy pracodawca pozwala nowo zatrudnionemu świadczyć pracę i za nią płaci.
Przy naruszeniu zasad reprezentacji spółki dopuszczalne jest także inne rozwiązanie. Ponieważ stara umowa między menedżerem i spółką nie wywiązuje wzajemnych zobowiązań, strony zawierają nowy kontrakt. Mogą i powinny powtórzyć w nim dotychczasowe postanowienia. Trzeba jednak uważać – aby nowa (druga) umowa z menedżerem była ważna, musi go przyjąć właściwy organ spółki.
Zobacz wideo: