Na początku tego roku firma ProSafe sp. z o.o. dała w jednym z ogólnopolskich dzienników ogłoszenie: "Etat dla 40-letniej kobiety. Obsługa komputera". Tego samego dnia do warszawskiego sądu trafił pozew, w którym student jednej ze stołecznych uczelni domagał się odszkodowania za dyskryminację w dostępie do zatrudnienia. Na przełomie maja i czerwca zapadł wyrok, w którym sąd przyznał mu prawie 1 tys. zł odszkodowania.

- Dajemy takie ogłoszenie od 1998 r., jednak dopiero teraz spotkaliśmy się z takim pozwem -mówi Mirosław K., prezes zarządu ProSafe sp. z o.o. - Odwołamy się od tego wyroku. Tym bardziej że w czasie rozprawy powód sam przyznał, iż nie skończył jeszcze studiów prawniczych, a jednocześnie praktykuje w kancelarii adwokackiej. I nie jest to jedyna taka sprawa, jaką założył przedsiębiorcom poszukującym pracowników. Już z tego wynika, że chodziło mu tylko o odszkodowanie.

Sprawa nie jest jednak taka prosta. Zgodnie bowiem z art.18 kodeksu pracy, który obowiązuje od początku 2004 r., pracownicy powinni być równo traktowani także w momencie nawiązywania stosunku pracy. Nie mogą wtedy być dyskryminowani ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, przekonania polityczne, przynależność związkową, pochodzenie etniczne, wyznanie czy orientację seksualną. Jeśli więc przedsiębiorca poszukujący nowych pracowników odrzuca z góry kandydatów nieodpowiadających mu pod względem płci lub wieku, tak jak było w tym wypadku, może się narazić na konieczność wypłaty odszkodowania.

- Polscy przedsiębiorcy często wychodzą z niesłusznego założenia, że wolność pracy oznacza dowolność wyboru pracowników - mówi Grzegorz Orłowski, radca prawny ze spółki Patulski-Orłowski. - Widać to szczególnie w ogłoszeniach. Wiele z nich dałoby podstawę do roszczeń z tytułu nierównego traktowania kandydatów. Szczególnie małe firmy muszą zdać sobie sprawę z tego, że obowiązują je takie same reguły jak duże przedsiębiorstwa.

Jeśli więc przedsiębiorca już w anonsie prasowym dokonuje selekcji kandydatów ze względu na płeć, wiek czy inne cechy przewidziane w art. 18 k.p., każdy, kto spełnia wymogi na dane stanowisko, może zażądać od takiego przedsiębiorcy odszkodowania za nierówne traktowanie.

Gdy niedoszły pracownik nie chciał podjąć zatrudnienia, a chodziło mu tylko o uzyskanie odszkodowania, pracodawca może się bronić przed jego wypłatą.

Pracodawca może też spróbować udowodnić, że ograniczenia w doborze pracowników są uzasadnione ze względu na organizację pracy w firmie lub inne, często społeczne, uwarunkowania.

Nie zawsze bowiem przedsiębiorcy, którzy szukają sekretarek czy sprzątaczek do pracy, są narażeni na wypłatę odszkodowania ze względu na wymagania co do płci pracownika.

W pewnych sytuacjach selekcja kandydatów do pracy może być uzasadniona. Jest przecież wiele zawodów, które w oczywisty sposób kojarzą się z np. kobietami. - Jest społecznie przyjęte, że opiekunkami dzieci są kobiety i nikt raczej nie szukałby do tego zajęcia mężczyzny - mówi Grzegorz Orłowski. - We Francji z kolei w ekskluzywnych restauracjach wyłącznie mężczyźni są kelnerami i szefami kuchni.

Masz pytanie do autora, e-mail: m.rzemek@rzeczpospolita.pl

Wszystko wskazuje na to, że nasi pracodawcy są nadal niedokształceni. Nie można bowiem dawać ogłoszeń, które od razu wykluczają określone osoby. Przepisy chronią pracowników przed dyskryminacją także podczas procesu rekrutacji.

W razie skierowania sprawy do sądu z żądaniem wypłaty odszkodowania za dyskryminację to przedsiębiorca musi udowodnić, że nie doszło do nierównego traktowania kandydatów. Pracodawca może oceniać jedynie ich kwalifikacje i spełnienie dodatkowych wymagań dotyczących np. doświadczenia zawodowego niezbędnego do pracy na danym stanowisku.

Z drugiej strony sądy nie powinny bezkrytycznie stosować przepisów chroniących pracowników. Szczególnie gdy takie osoby zamiast na etat, liczą na odszkodowanie.