Jedynym certyfikatem, którego jakość nadzorowana jest przez Komitet Nadzoru Audytowego, jest tytuł biegłego rewidenta.
W opinii ekspertów kryzys może spowodować, że zarządy i właściciele firm bedą wpływać na sposób sporządzania sprawozdań i prezentowane w nich wyniki. – Zarządy oraz rady nadzorcze ponoszą odpowiedzialność za księgi handlowe i sprawozdawczość finansową spółek, jednak zatrudniają osoby, które potwierdzają swoje kwalifikacje referencjami, listą ukończonych kursów zawodowych lub własną oceną swoich kompetencji – wyjaśnia Krzysztof Burnos, prezes BBR Elma-Polaudit z Łodzi.
Główni księgowi spoza grona uznanych organizacji zawodowych (biegli rewidenci, ACCA, inne) nie ryzykują swoim certyfikatem, ulegając presji zarządów do stosowania sprawozdawczości kreatywnej. Biegli rewidenci – tak.
– Większe bezpieczeństwo prawidłowości sporządzanych sprawozdań gwarantują biegli rewidenci podlegający sądowi dyscyplinarnemu oraz krajowym i międzynarodowym standardom wykonywania zawodu – mówi Burnos.
Niestety, w Polsce nie ma organizacji, która wypracowałaby rozpoznawalny i uznawany przez rynek certyfikat potwierdzający uprawnienia do zajmowania stanowiska głównego księgowego. Wyjątkiem są uprawnienia biegłego rewidenta oraz międzynarodowe uprawnienia, np. ACCA. Czy niezbędne jest więc jak najszybsze wypracowanie systemu certyfikacji? Tutaj zdania są podzielone. Część ekspertów uważa, że nie, a przynajmniej nie dla wszystkich księgowych. – Objęcie obowiązkowym systemem certyfikowania wszystkich osób, które wykonują zawód księgowego, zwiększy ostatecznie koszty pracodawców – wyjaśnia członek rady KIBR.
System egzaminowania, kontroli jakości, nadzoru itp. spowoduje, że przedsiębiorca będzie musiał zapewnić w budżecie dodatkowe środki, aby te wszystkie działania opłacić. Dla małych firm może to się okazać zbyt dużym obciążeniem.