Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej kończy już prace nad nowelizacją ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, która ma zapewnić dodatkowe wpływy do ZUS, poprzez zmianę zasad oskładkowania umów zlecenia i wynagrodzeń członków rad nadzorczych.
Pomysł jest prosty. Prawie 50 tys. członków rad nadzorczych spółek zapłaci składki ZUS od wynagrodzeń za udział w nich, bez względu na to, czy są gdzie indziej zatrudnieni na etacie czy też prowadzą działalność gospodarczą.
Poza tym około 100 tys. zleceniobiorców zatrudnionych na więcej niż jednej umowie ma płacić składki od swoich zarobków z tych umów do wysokości co najmniej minimalnego wynagrodzenia. Istotną nowością w projekcie jest przesunięcie o rok daty wejścia nowych przepisów w życie. Ta bardzo korzystna dla firm, zleceniobiorców i członków rad nadzorczych zmiana pozwoli im zaoszczędzić w 2013 r. 650 mln zł. W 2015 r. wpłacą już jednak do ZUS 700 mln zł ekstra.
– Jesteśmy za tymi zmianami, mam jednak wątpliwości, jak będzie w praktyce wyglądało oskładkowanie kilku umów zlecenia – mówi Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP. – Mam nadzieję, że resort pracy wykorzysta czas, jaki zyskaliśmy dzięki przesunięciu wejścia w życie tej nowelizacji, na to żeby przygotować nowy system rozliczania składek. Tak żeby pracodawcy wiedzieli, ile umów i na jakie kwoty ma dany zleceniobiorca, by nie przekraczali kwoty należnych składek. Jeśli będą płacili więcej niż od minimalnego wynagrodzenia, będzie to sprzeczne z sensem tej nowelizacji.
Lepiej być w zarządzie
Przedstawiciele związków zawodowych nie są już tak optymistycznie nastawieni do nowej wersji projektu.
– Odroczenie wejścia w życie tych zmian pokazuje, jakie rząd ma podejście do pomysłów związków zawodowych – mówi Andrzej Stębski, ekspert OPZZ. – Poza tym projekt nie realizuje naszego postulatu, aby oskładkować także wynagrodzenia członków nie tylko rad nadzorczych, ale i zarządów spółek. Obecnie także oni nie płacą składek ZUS od swoich często ogromnych pensji. Stosują do tego prosty wybieg. Zatrudniają się na etacie za minimalne wynagrodzenie, a resztę pensji biorą już bez składek ZUS jako diety za posiedzenia zarządu spółki. Właśnie tego typu pazerność na pieniądze doprowadziła do kryzysu ekonomicznego na świecie.
Rolnik dorobi na zleceniu i w radzie
Po interwencji „Rz" w nowelizacji znalazł się też nowy zapis. Ochroni rolników, którzy na podstawie umów zlecenia zajmują się np. kierowaniem wozami bojowymi Ochotniczej Straży Pożarnej. Zdarzały się przypadki gdy KRUS wykreślał takim rolnikom nawet 13 lat stażu emerytalnego. Po zmianach będą oni mogli dobrowolnie ubezpieczyć się w KRUS w czasie pracy poza rolnictwem. Skorzystają na tym także członkowie rad nadzorczych spółek rolniczych, czy banków spółdzielczych.
etap legislacyjny skierowane do Komitetu Stałego RM
Opinia dla „Rz"
prof. Jerzy Wratny z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych
Uważam, że rząd nie powinien przesuwać o rok zmiany przepisów, które mają walczyć z patologicznym zjawiskiem zatrudniania pracowników na kilku umowach zlecenia tylko po to, by zaoszczędzić w ten sposób na wysokości składek ZUS. Stosowanie umów cywilnoprawnych jest dla firm i tak korzystniejsze niż zatrudnianie na etatach. Dlatego uważam, że jeśli rząd chce poczekać z nowelizacją przepisów do 2015 r., powinien przyjąć doraźną nowelizację, by jak najszybciej skończyć z omijaniem obowiązku zapłaty składek za zleceniobiorców. Można wprowadzić zasadę, że zleceniobiorca powinien być ubezpieczony w ZUS z umowy przewidującej najwyższe wynagrodzenie. W tym kontekście nie ma też podstaw, by zwalniać członków zarządów od obowiązku zapłaty składek od całości ich wynagrodzeń.